7

171 14 3
                                    

O 6:40 zadzwonił mój budzik. Zmieniłam pozycje na siedzącą, Martinus zrobił to co ja.

- Co się dzieje? - zapytał zaspany.

- Poniedziałek - westchnęłam. - Muszę iść do szkoły.

- O której kończysz?

- Normalnie o 14:30, ale nie chce mi się iść na wf. Powiem, że mam okres, więc o 12:20.

- To ty się szykuj, a ja idę na chwile na dół - powiedział i dał mi całusa.

Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się. Gdy skończyłam, do pokoju wszedł Martinus z dwoma talerzami i dwoma szklankami. Postawił je na biurku.

- Dziękuje - uśmiechnęłam się.

- Smacznego - odwzajemnił uśmiech. Wzięłam swoją porcię i usiadłam na łóżku. - Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał Martinus.

- Mam - odpowiedziałam, a on uniósł brew. - Zamierzam spędzić cały dzień z tobą, nie licząc szkoły. Nie wiem jak, ale z tobą.

- Naprawdę? To tak jak ja - udawał zdziwienie.

- Dobrze, że się zgadzamy.

- No właśnie. Chodzisz do szkoły na piechtę, prawda? - przytaknęłam. - W takim razie dzisiaj masz towarzysza.

- Cieszę się - pocałowałam go. Skończyliśmy jeść i wzięłam mój plecak.

- Ja to wezmę - powiedział Norweg zabierając mi go.

- Skoro chcesz - wzruszyłam ramionami. - Jest ciężki.

Zeszliśmy na dół. W kuchni byli moja mama i Erick.

- Hej - przywitałam się.

- Podwieźć was? - zapytała.

- Dzisiaj się przejdziemy - odpowiedziałam.

- Miłego dnia - dodała, gdy wychodziliśmy.

- Nawzajem - odpowiedzieliśmy jednocześnie. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę szkoły.

- Co tam u Jaśka? - zapytał Martinus.

- Raczej dobrze. Za dwa miesiące będzie tatą - uśmiechnęłam się. - Tak się cieszę.

- To super - odwzajemnił uśmiech. - Znają płeć? - zapytał.

- Dziewczynka. Najprawdopodobniej Jenny.

- Nie dają jej polskiego imienia?

- Na drugie, Basia. Na piewsze stwierdzili, że chcą niepolskie.

- W sumie dobrze robią. Miałbym problem z wymówieniem go - zaśmiał się.

- Stosunkowo? - wybuchnelam śmiechem.

- Ej, nie było tak źle - obronił się nie tracąc uśmiechu.

- Było prawie idealnie - przyznałam. - Szybko się uczysz.

- Wiem, wiem. Polski jest trudny.

- Racja. Mimo, że uczyłam się go tak długo, jest tyle rzeczy, których nie wiem.

- Po co komu jakieś przypadki, części mowy i reszta. Przecież nikt nie podejdzie do ciebie na ulicy i nie powie: Odmień mi czasownik iść, w rodzaju męskim, trzeciej osobie liczby pojedynczej, w czasie teraźniejszym.

- Chyba, że mamy odczynienia z osobą nienormalną.

- Bez sensu.

Return || Marcus & MartinusWhere stories live. Discover now