Akt I Scena I

87 12 0
                                    

Nagie driady o złotych kędziorach stoją wokół sadzawki.

CHÓR NAGICH DRIAD

Kwieciste ołtarze, kolorowe miraże

i ślub zwieńczony echem białych muz.

Nim zajaśnieje jutrzenka,

Klucznik zamkiem zaszczęka.

Wybudzimy się ze snu.

Król Olszyn dziś kradnie usta dziewicze,

zagarnia do siebie młode słodycze.

Z oczu jaśniejących skrami cierpienia,

niweczy nieskalane grzechem stworzenia.

Wplata im w korony z wianków piwonii,

Rosę z łez piastunek uronionych na skroni.

Nim sięgnie po duszę, dar przekaże znikomy,

by każdy ślepy od ratio stał się oświeconym.

KRÓL OLSZYN

Masz Khalo przepiękna,

ku twej ducha ofierze,

daruję tobie cnotę

i trzy zamkowe wieże.

Od dziś cierpienie nie dotknie

lic twoich najdroższych.

Będziesz żyła wśród swoich,

szczęśliwa, zuchwała,

a od bólu istnienia

bezpiecznie uchowana.

Nie zmąci ciebie w królestwie

myśl niegodziwa,

tłumacząca czyś rozumem

martwa czy żywa.

Stąpnij do sadzawki,

światów spoiwa,

łączącego, to co z legendy,

i to co z prawdziwa.

Zobaczysz, ze szczęścia

scałuję twe dłonie,

opuść się na dno,

a spotkasz mnie po drugiej stronie.

Khal zanurza się w sadzawce. Król zwraca się do drugiej dziewicy, Andys.

KRÓL OLSZYN

Andys ukochana,

złap mnie za nadgarstki.

Daruję tobie uczucie,

ciepła namiastki.

A żebyś nie doznała

już nigdy niespełnienia,

ofiaruję ci dzieło męki

i dzieło tworzenia.

Znaczyć czerwienią będziesz

szare cztery ściany,

w których brak uczucia, idei.

Bliskości pustostany.

ANDYS

Ach droga mości,

schwyć mnie za ręce.

Pozwól pocałunek złożyć

na wargach w podzięce.

Andys chce ucałować Króla. Olszyn uchyla się i zdecydowanym ruchem wpycha ją do sadzawki.

Król Olszyn obejmuje Anae. Jest sparaliżowana strachem. Spogląda jej prosto w oczy.

ANAE

Nie waż się patrzeć ku mnie,

demonie niegodziwy.

Nadejdzie twój dzień,

moment sędziwy.

Staniesz u niebieskiego procesu,

ukajasz się, zawyjesz,

zejdziesz do bezkresu.

Śmierć nieprędka, bolesna,

nawiedzi cię nocą.

Nie sprzeciwisz się jej,

ni zaklęciem, ni mocą.

Olszyn coraz mocniej ściska ramię Anae.

ANAE

A na zadatek polecę cię dziady,

by po tamtej stronie,

ostrzyli sobie brzytwy,

na twym zgniłym łonie.

By co dzień nowe

klepały ci baśnie,

o tym jak tu znośnie,

a u ciebie strasznie.

Król kiwa głową na straże. Abbar i Marl podchodzą i łapią Anae. Owijają ją liną i wrzucają związaną do sadzawki. Król Olszyn staje u brzegu. Ściąga fioletowy płaszcz i sam wchodzi do sadzawki.

Królestwo OlszynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz