Odcinek 4 "Latynoskie zwyczaje"

307 21 43
                                    

Don: W poprzednim odcinku Porażkowego Wyścigu! Wiatraki i tulipany, właśnie takie cuda mogliśmy zobaczyć w Holandii. Podczas zbierania kwiatów Jo namówiła Evę do zniszczenia koszyków co skutkowało spowolnieniem pozostałych drużyn. Uplecenie z nich naszyjnika było trochę trudne, ale większość sobie całkiem nieźle poradziła. Ta, do tej grupy na pewno nie zaliczają się Ezekiel i Dakota. Musieli później uporać się z agresywnymi jeżami i założyć im bez żadnych poważnych obrażeń biżuterię. Toczenie kawałka sera i... strefa luzu! Ostatni do niej dotarli Mutanci i to właśnie ta niezbyt zgrana drużyna opuściła program.  Zobaczcie kto zginie śmiercią tragiczną... znaczy , eee... oglądajcie kolejny odcinek... Porażkowego Wyścigu!

*Intro*

Eva: *Naciska jako pierwsza przycisk, a następnie wysuwa się wskazówka* Hiszpania, super *powiedziała bez emocji*

Don: O tak, Hiszpania. Uwielbiam takie klimaty. Słoneczko, drineczek z parasolką i opalanko. Stamtąd pochodzi również taniec Flamenco, więc roztańczonych pań na pewno nie będzie nam brakowało.

Jo: *Wyrwała z ręki Evy wskazówkę, by przeczytać co jest dalej* Lotnisko, to... tamtędy! *Zaczęła biec, a za nią niezadowolona koleżanka*

*Za Sportsmenkami biegło już kilka drużyn: Gołąbeczki, Podróżnicy i Nikczemni Mistrzowie, bo... Stratedzy poszli inną drogą*

Heather: Czy ty na pewno wiesz gdzie idziesz? *Spytała jak zwykle wkurzona*

Alejandro: Zaufaj mi, Heather. Mam wszystko pod kon... bien, spójrz.

*Latynos był tuż obok lotniska, a czarnowłosa za chłopakiem. Podeszła bliżej i ujrzała, że faktycznie jej niedorozwinięty facet ma rację. Z ukrycia widzieli biegnących ku nim uczestników. Alejandro niezauważalnie kopnął automat z małymi piłeczkami dla dzieci, który stał obok wejścia. Osłonka ze szkła roztrzaskała się, a z automatu wysypało się kilkadziesiąt piłeczek. Większość drużyn, które były już prawie u celu potykała się, ale Ci z większym refleksem ominęli je zgrabnie czyli tylko... Sportsmenki, chociaż Shawn też nieźle sobie radził z Podróżników. Courtney w biegu stanęła na jednej z kulek i upadła łapiąc się za kostkę u nogi*

Gwen: Court! W porządku? *uklękła przy dziewczynie delikatnie dotykając jej kostki, a ta gwałtownie zabrała nogę krzycząc z bólu* Skręcona... Don, macie tu jakiegoś lekarza?

Don: Są dwie możliwości. Albo rezygnujecie z dalszej gry, albo jakoś sobie radzicie. Wybór należy do was.

Gwen: *Spojrzała niepewnie na prawniczkę*

Courtney: Tyler był cały pokiereszowany, a dalej gra! Nie ma mowy, by jakaś idiotyczna kontuzja przeszkodziła mi w zdobyciu tego szmalu! Gwen, idziemy.

Gwen: *Uśmiechnęła się do niej czule. Po prostu uwielbia tą dziewczynę. Wzięła ją pod ramię i próbowała z nią iść. Były bardzo w tyle*

Dawn: *Podchodzi do dziewczyn* Pomogę wam. Wasza aura emanuje determinacją i chęcią doprowadzenia wszystkiego do końca. Podzielam to uczucie, więc z chęcią przydam się.

*Gołąbeczki spojrzały po sobie dziwnie nie dowierzając w słowa blondynki*

Courtney: Ale z niej dziwaczka. Myślałam, że to Izzy jest walnięta, a tu proszę.

Gwen: Ja się już tak przyzwyczaiłam do tego określenia, że nie robi to na mnie wrażenia. W końcu Heather nazywała mnie dziwolongiem. *Przewraca oczami*

Courtney: Nie potrzebujemy...

Gwen: Dzięki Dawn.

*Dziewczyna z Zoologów wzięła ranną dziewczynę pod ramię, a Gwen z drugiej*

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 03, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Porażkowy Wyścig - Sezon 2Where stories live. Discover now