1. Nadal jesteś chaberkiem, ale jakby lepszym.

309 16 1
                                    

  Była ładna pogoda. Tak to chyba dobry początek. Tak, prawidłowo.
  Słońce trzymało się wysoko na niebie, a chmury białe i nieśmiało prowadzone liniami, po niebie wykazywały się nie pozorne. Miała się spotkać z jej bratem i ich przyjaciółmi przy fontannie w parku. W końcu to było ostatnie spotkanie wśród nich jako gimnazjaliści. Mimo, że dziewczyna nie chodziła z pokoleniem cudów do szkoły po podstawowej, często odbywali między sobą przyjacielskie mecze wraz z granatowowłosym dla niej olbrzymem. Ritsuka stała na placu głównym jej szkoły wraz z jej przyjacielem, który jako jeden z nie wielu osób normalnie się z nią porozumiewał bez nagłego zignorowania jej przez brak świadomości gdzie ona jest.
  W ten sposób dziewczyna nagle poczuła, jak ktoś popchnął ją przypadkiem ramieniem. Nawet nie jęknęła.
Przyzwyczajona westchnęła.
- Nic ci nie jest Ritsu-chan? - mówił z uroczym uśmiechem jej przyjaciel z jej szkoły, który od razu zauważony przez kolegów został przywitany. Ucierpiała nad tym jego rówieśniczka. Od razu wyciągnął dłoń, wreszcie zauważył jak dziewczyna leży sobie z lekkim uśmiechem połączonym z głupotą. Tak, jakby nikt nie zdołał jej zauważyć po bokach oprócz kilku osób, które słyszały o niej, już byłej kapitan drużyny koszykarskiej dziewcząt w gimnazjum. Może była kapitan, jednak ona nawet na meczach była uznawana za zawodniczkę widmo.
- Nic mi nie jest Kotaro-kun! - mówi dość w wyższej tonacji niż normalnie. Jej głos od czasów kiedy była siedmiolatką stawał się coraz bardziej kobiecy, ale i cichszy, jakby nawet jej ciało kazało zachowywać się cicho. Z lekkim uśmiechem przyjęła pomoc od niego. Hayama jest dość chudym chłopakiem. Wzroście około metr osiemdziesiąt i wygląda na wysportowanego. Ma krótkie złote włosy oraz wyraźnie podkreślone czarne oczy. Posiada też lekko wystający ząb z lewego kącika ust. Zawsze gdy wpatrywała się w chłopaka widziała strasznie rozentuzjazmowanego człowieka, którego wszędzie było pełno. Może nie był maksymalnie inteligentny, ale talent do kosza to on miał.
- Czuje się źle z tym, że jesteś tak niezauważana Kuroko~san! - mówi wyraźnie wnerwiony, gdy ta już na równych nogach otrzepała jej czarne eleganckie spodnie i białą bluzkę, która na jej szczęście nie ubrudziła się z powodu upadku. Jego zachowanie pełne gestykulowania było urocze. Tak stwierdziła Ritsuka. Jego ciemne oczy pełne emocji pokazywały, że dba o przyjaciół.
  Mimo, że obydwoje rozmawiali, dziewczyna nie wykazywała żadnych gwałtownych ruchów
i po prostu po przejechaniu palcami po jej błękitnych nierównych włosach popatrzyła się dookoła, jak to miała w zwyczaju. To nie tak, że wyglądała przez to źle, były najkrótsze po jej lewej stronie, a im bardziej do prawej strony tym pasma włosów były dłuższe. Oczywiście, jak zawsze dziewczyna ich nie uczesała, bo po co? W końcu i tak się roztrzepią. Pomyślała wcześniej podobnie, jak codziennie przed lustrem. Delikatnie mrugała bez emocjonalnymi oczami, leniwie patrząc dookoła. Przyzwyczaiła się, że nikt jej nie widzi, ale to nie znaczy, że jest na odwrót. Wręcz przeciwnie wielu ludzi poznała bardzo dobrze tylko na nich patrząc, na ich nawyki i zachowanie. W końcu, nie których nawyków nie można tak łatwo się pozbyć prawda? Po usłyszeniu kilku różnego rodzaju zdań na ten temat od złotowłosego pokazała mu dłonią by przestał mówić. Lekko się uśmiechnęła.
- Nie uważasz, że przesadzasz? Na tym właśnie opiera się mój talent. Od kiedy się poznaliśmy tak jest, a ty wciąż się nie przyzwyczaiłeś? - mówi spokojnym, opanowanym tonem z lekkim akcentem rozbawienia. Chłopak chciał coś powiedzieć, ale usłyszano, jak vice dyrektor po prosił absolwentów placówki nauczania by się ustawili na rozdanie świadectw. Jak powiedziano tak się stało. Po trzech minutach każdy bez wyjątku stanął na prosto wraz z gronem pedagogicznym.
- Ukłon! - usłyszano nagle z głośników, które były dość blisko by dobrze nagłośnić miejsce, jednak nie za daleko by rozchodzący się dźwięk nie był zagłuszony. Głos należał do drugiej vice dyrektorki. Starszej kobiety lubującej się w przestrzeganiu zasad. Była osiwiała niższa niż Ritsuka, co często w myślach niebieskookiej wyobrażało się, że to nie możliwe. Panna Kuroko miała zaledwie metr sześćdziesiąt, które może czasem utrudniało grę, jednak ci którzy mieli okazje ją poznać na boisku przekonywali się, że wzrost to nie wszystko.
  Uczniowie ukłonili się. Dyrektor szkoły Yamazawa Shiro. Bardzo wykwintna, ale i można rzecz szalona kobieta, która poświęciła większość swojego życia na zajmowanie się młodymi ludźmi, nauczanie i wychowywanie. Uczniowie wręcz ją uwielbiali. Można powiedzieć, że kobieta idealna. Jednak proszę jej nie oceniać po pozorach. Oryginalnie, jak wiele przedstawicielek jej płci, jak nerwy przejmowały nad nią kontrolę miewała strasznie diabelski humor. 
- Dziękuje za tak liczne przyjście, jednak wszyscy wiemy, że nie ma wszystkich. - roześmiała się poprawiając lekko rękaw czarnej marynarki założoną na jej zakryte elegancką bluzką z długimi rękawami ramiona. Jak wiele tutejszych kobiet  założyła spodnie z przyzwyczajenia. W końcu to szkoła, gdzie nigdy nie wiadomo było kiedy chłopcy nie zaczną robić z siebie idiotów, albo także. Na jej komentarz odnośnie kilku uczniów, nie którzy się uśmiechnęli, nawet można było usłyszeć cichy śmiech, gdzieś z tyłu, jakby się dobrze przysłuchać. 
- Gdzie zamierzasz iść do liceum? - za uchem usłyszała głos Kotaro, który nawet nie mógł ustać chwili bez odezwania się. Był pełen emanującej radością energii. Zazwyczaj w takich momentach odpowiedzialna dziewczyna spojrzała na niego delikatnie zirytowana. Nie było można tego dostrzec bez przyjrzenia się jej.
- Do Seirin, a ty Ko-chan? - pyta cichuteńko, wyższy od niej o dwadzieścia centymetrów chłopak ledwo ją usłyszał.. Mimo, że już się zaczynały w tłumie cichutkie rozmowy, nagle z powrotem odezwała się kobieta. Brązowowłosa dyrektorka zaczęła przemowę. Kilka osób zainteresowała w tym Ritsu, która rozdzieliła uwagę między jej byłą wychowawczynią, a przyjacielem. Chłopak tym razem nie spodziewał się dostać tym razem odpowiedzi, zazwyczaj w takich przypadkach dostawał ochrzan za brak szacunku, jednak widocznie tym razem mu odpuściła, jakby przeczuwała, że to będzie ostatnia sytuacja, gdy będą mogli tak porozmawiać, w ukryciu podczas takiego wydarzenia. W końcu to koniec gimnazjum prawda? Złotowłosy się uśmiechnął.
- To się raczej prędko nie zobaczy Ri-san. Jadę do Rakuzan. - lekko zawiedziony chłopak powiedział o swoim zamiarze. Niby obydwoje się wcześniej pytali o to, jednak żadne nie znało wtedy dokładnej odpowiedzi na to pytanie. Widocznie oby dwójka przyjaciół dokonała wyborów o własnej przyszłości. 
- Obydwoje wiedzieliśmy, że tak będzie. - mruczy do siebie po chwili ciszy, która między nimi nastała. Dalej się nie odezwali. Mózgi oby dwójki przyswoiły informacje, że aktualnie szli do klas by skończyć rok szkolny radośnie.
W ten sposób dziewczyna dostając swoje świadectwo ścisnęła lekko swoje jasno czerwone usta w cieńszą kreskę. Dziewczyna wiedziała, że miała dobre oceny. Może nie idealne, ale nie były złe. Po prostu spokojnie wyszła ze szkoły bez słowa, gdyż taka była tradycja. W końcu to było coś smutnego, prawda? Wzięła oddech, gdy tak pomyślała. Niby miała ochotę pod płakać odrobinę, ale wiedziała, że nie ma sensu. W każdym razie oby dwoje mogli się spotkać w wakacje czy to w weekendy. Ze szkoły po przejściu przez wyjście z terenu placówki. Z lekkim oddechem opuściła miejsce wielu jej wspomnień. Wiedziała, że każde, nawet te najgorsze zostaną w jej serduszku. Gdy autobus przyjęła wsiadła do niego spokojnie, ustawiła się blisko wyjścia, tak by w razie wejścia jakiś brutalnych osób nie zostać znowu trzepnięta w głowę, jak to było dość nie dawno. Podróż minęła jej szybko bez zbędnych przeszkód, a dalej po przejściu kilkunastu metrów znalazła się w parku. Pierwsze, co zauważyła to jej brat bliźniak. Kuroko Tetsuya, który stał obok  fontanny i patrzy się w jej stronę. Gdy się przypatrzyła dostrzegła także granatową czuprynę, która spokojnie i leniwie wraz z jej właścicielem leżał na zewnętrznej, dość szerokiej części fontanny, która miała służyć także jako ławkę. Dziewczyna bezgłośnie stawała kroki do miejsca ich spotkania.
- Ohayo Oni~chan! Konnichiwa leniwcu! - krzyknęła z uśmiechem w stronę jej padalców, a raczej można powiedzieć bardzo bliskich jej osób. Aomine odchylił głowę do tyłu by na nią spojrzeć. Nie chciało mu się nawet wstać. 
- Witam Ritsu-chan. - spokojny ton głosu podobnego do niej z wyglądu i trochę z charakteru Tetsuyi spowodował lekki uśmiech na twarzy niebieskowłosej. Ta jeszcze bardziej zbliżyła się do nich. Przytuliła się do bliźniaka, a ten delikatnie ją przytulił. Nie widzieli się od świąt, gdyż dziewczyna przez okres gimnazjum mieszkała bliżej szkoły w wynajętym mieszkaniu w raz z ojcem.
- Cześć chaberku. - mruczy leniwie lekko podnosząc dłoń w geście przywitania. Pierwszą reakcją dziewczyny była poważna, chociaż mordercza mina. Chłopak o roztrzepanych błękitnych włosach przyjrzał się swojej siostrze, gdy ta była bliska opierniczania jego byłego partnera do koszykówki.
- Miałeś mnie tak nie nazywać Daiki-kun! - mówi głośno, jak na nią wychodząc z uścisku bliźniaka. Dziewczyna zbliżyła się do leżącego na fontannie chłopaka i palec przycisnęła do brzucha, a dokładniej na jego żołądek. Lekki przyciskała palec... Chłopak wzdrygnął się czując płytki ból, lekką mroczną aurę i złośliwość w oczach dziewczyny, jednak się nie podniósł tylko wziął oddech i spokojnie leniwie usiadł na fontannie.
- Przestanę ciebie nazywać chaberekiem, jak będziesz lepsza ode mnie, a co nie możliwe Kuroko~chan. - lekko złośliwie mruknął ziewając. Ritsuka nic nie odpowiedziała tylko usiadła obok mulata i zaczęła machać nogami. Mimo jej spokojnej reakcji atmosfera stała się ciężka, a widząc to jej bliźniak zareagował chcąc zmienić temat.
- Imoto wybrałaś już licem, do którego idziesz? - odezwał się nagle zawodnik widmo z Teiko. Niebiesko włosy przejechał zaciekawiony własną dłonią po swojej głowie. Jego błękitne włosy podobne do dziewczyny, jak u niej były roztrzepane i niezbyt uczesane. O dziwo u rodzeństwa były one w artystycznym nie ładzie. Najniższa z całej trójki osoba się lekko uśmiechnęła. Nie było to jakieś super rzadkie, ale też nie było częste. Tak chodzi o uśmiech.
- Ja, niekoronowana królowa idę do Seirin, a ty Tetsu? - jej brat zazwyczaj spokojny tylko zbliżył się do dwójki zadowolony, że będzie miał jego młodszą siostrę przy nim. Usiadł obok leniwca i chaberka. Jednocześnie się lekko zdziwił, że użyła tego określenia. Zazwyczaj się tym nie chwali.
- Widzę, że bliźniaki widmo znowu będą chodzić razem do szkoły. - stwierdził ciemnoskóry opierając się na jego dłoni. Cicha koszykarka tylko przechyliła głowę w bok niezrozumiale, co dla obserwatorów wyglądało uroczo. Jej ciemno niebieskie oczy, a raczej koloru chabrów ukazały lekko jej emocje, co nie często się zdarzało.
- Idę do Seirin, jak ty Ritsu-chan. - sprostował jej bliźniak. Tej lekko rozszerzyły się oczy w zdziwieniu i lekkiej radości. Chociaż nie, to była wielka radość skrywana za jej delikatnym wyrazem twarzy.
-  Cieszę się. - uśmiechnęła się wykazując odrobinę jej emocji, po czym przypomniała sobie, że nie daleko jest ukochane boisko do gry. Spokojnie wstała z siedzenia. - Zagramy? - cała trójka wiedziała w czym jest rzecz. Daiki słysząc jej propozycje nagle wstał. Mimo, że chłopak był leniwy, kochał koszykówkę i wyzwanie w niej. A mimo to Ritsuka Kuroko była wyzwaniem. Jej talent był czymś podobnym do Kuroko, jednak bardziej rozwiniętym w kierunku ataku niż podań. Jednak, jako niska atakująca wyróżnia się tym, że jest najniższą zawodniczką wśród koszykarzy i koszykarek w jej pokoleniu. Można powiedzieć, że już było wiadomo, gdzie się wybierają teraz. Wszyscy po ruszyli biegiem do boiska w parku, gdzie spędzili czas za wczesnego dzieciństwa oczywiście na koszykówce. Ritsuka w przeciwieństwie do jej dzieciństwa teraz biegła najszybciej wśród trójki ludzi. Nie mogła się doczekać gry w kosza. Jej porywczość dała o sobie znać. W końcu miłość do tego sportu wzrosła u niej od dzieciństwa jeszcze bardziej, co myślano, że jest niemożliwe.
- Kuroko wystawisz nam piłkę? - głos podekscytowanego granatowowłosego sprawiał, że aż się chciało to zrobić. Właściwie oby dwójka graczy się lekko uśmiechnęła, a wyciszona nastolatka nie odezwała się tradycyjnie. Jak na każdym meczu między nimi. Zawsze dawała od siebie wszystko, co uznawała za słuszne.  Błękitno włosy widząc podekscytowanie jego siostrzyczki, która nawet tego nie okazywała, jednak on wiedział. Chłopak z metrem sześćdziesiąt osiem po prostu kiwnął głową i wyciągając piłkę z krzaków po prostu stanął między nimi. Podrzucił im piłkę do góry.
  Tak zaczął się mecz jeden na jeden. Mimo przygotowania dziewczyny do przyjęcia piłki i rozpoczęcia ataku tak się nie stało. Daiki widząc jej zachowanie od razu chciał zgarnąć pierwszą piłkę. Wtedy dziewczyna niespodziewanie dla niego przyśpieszyła i wybiła mu piłkę jednocześnie używając mocnego chwytu by już pod koszem goniona przez Aomine zrobić wsad, który aż wykazywał ile miała siły. Zawiesiła się przez chwilę dwoma rękoma na obręczy, która wytrzymywała jej małą wagę i opadła szybko. Z czasem Ao zauważył, że jej brak obecności był przerażająco wysoki. Nie było jej. Tak się wydawało. Jednak była i po odebraniu jej piłki przez Ao-kun'a gdy ten w specyficzny sposób dla niego wygiął się do tyłu po raz kolejny na tym meczu by rzucić.. W końcu Daiki Aomine, jako zawodnik Pokolenia Cudów miał także swoją specjalizacje. Zwinność i wytrzymałość. Obydwoje szli w łeb w łeb, gdy dziewczyna pomyślała. Invisible Three Perfect.  Atak przypominał ten Midorimy, jednak ona sama do tego doszła przez połączenie jej niewidzialności i talentu do dalekich i celnych rzutów. Zamiast niej zauważono tylko piłkę, która leciała ze wślizgiem do kosza, którym aż zatrzęsło mimo, że dziewczyna nie wykorzystała zbyt dużo siły, a wręcz prawie w ogóle. Zastosowała technikę zanim Aomine zdążył cokolwiek zrobić, co wymagało od niej tylko dużej szybkości dłoni i nóg.
- Koniec. Ritsu, Aomine-kun obiecałem  mamie, że wrócimy przed dwudziestą drugą. - opanowany widmo zawodnik powiedział, gdy już Aomine chciał znowu zacząć swój ruch. Opanowana dziewczyna  lekko się zawiodła na c- Eh, znowu? - mruknął zadowolony z dobrej z gry, ale przeciwnie, co do jej końca. Ritsuka miała lekko zaczerwienione policzki z powodu wysiłku. Z Aomine musiała wykorzystywać jej zdecydowanie więcej niż w normalnych meczach wraz innymi ludźmi. 
- Do zobaczenia leniwcu-chan! - mówi głośno dziewczyna do olbrzymiego zawodnika z lekkim uśmiechem. - Gra była zajebista - mówi spokojnie z  radością z gry. Po prostu spokojnym krokiem podeszła do krzaków, gdzie schowała piłkę. Ta sama kryjówka od lat, a nikomu się nie chciało do niej zajrzeć. 
- Do następnego! - z lekkim uśmiechem powiedział do niej, gdy ta wraz z Kuroko już szli. Niewidzialne rodzeństwo po prostu szło. Ona ledwo dosłyszała, to co powiedział następnie chłopak. - Nadal jesteś chaberkiem, ale jakby lepszym. - nie chciał by usłyszała, gdyż po prostu stwierdził to do siebie. Ritsuka była szczęśliwa z powodu meczu, a także przyznania, że ona jest lepsza niż on. Daiki widział różnicę między ich ostatnią grą skoro. Jak obydwoje liczyli w głowie to właśnie ona tym razem wygrała mimo, że to on jest z Pokolenia Cudów to właśnie ona Niekoronowana Królowa ukazała, że się cały czas rozwija. Bliźniaki widmo wróciły do domu autobusem. Nie odzywały się zbytnio, ale wiedzieli obydwoje, że dzisiejszy dzień udowodnił, że ma talent nie  tyle naturalny, ale wypracowany przez całe gimnazjum. Gdy doszli do mieszkania ich rodziny z jasno czerwonych ust dziewczyny wyszły ciche słowa. 
- Nadal chcesz zakończyć grę w koszykówkę? - nieśmiało odezwała się wobec Kuroko. Zaczepiła jednocześnie jego bluzę by go poruszyć tym. Tetsuya przełknął cicho gulę w jego gardle. Od jakiegoś czasu chciał zakończyć to od kiedy w gimnazjum w trzeciej klasie ich drużyna przestała współpracować. Po prostu wszyscy chcieli wygrać. Bez radości z gry i dobrej zabawy.
- Nie wiem Ritsu-chan... - westchnął cicho po krótkiej chwili ciszy. Obydwoje się zatrzymali przed drzwiami mieszkania. Oczy dziewczyny obserwowały jego reakcje. Był niemrawy. Patrzył na swoje buty. Bał się spojrzeć na jego siostrę, która dobrze wiedziała mimo nie chodzenia do Teiko, co się stało. Była na meczu, który udowodnił, jak bardzo pierwszy skład Teiko stracił wiarę w drużynę, co ich rozdzieliło. Za to Tetsuya już wtedy wiedział i odszedł z drużyny.
- Wiesz, że będziesz cierpiał bez kosza, jednak obawiasz się, że w następnej drużynie spotka ciebie to samo, co w Teiko. Nie sądzisz jednak, że w Seirin, w tej młodej placówce  ludzie grający w koszykówce będą musieli się tego nauczyć? Ty jak nikt inny dobrze o tym wiesz. Dlatego wybrałeś to liceum. Podobnie, jak ja nie chcesz się wychylać. Przeciwnie do ciebie, ja poszłam tam by wyrównać swoje oceny, ale to nie ważne. - cicho stwierdziła dziewczyna, jednak szczerość włożona w jej słowa była aż bolesna. Ma taki cichy głos, że zazwyczaj ludzie wręcz go ignorują. Dziewczyna na koniec swojej wypowiedzi się zaśmiała z samej siebie głupkowato mimo małej słyszalności jej głosu. Nie wiele osób słyszało ten śmiech.
 Kuroko ścisnął dłonie w pięści z irytacji. Miał dość własnej bezsilności, że nie mógł uratować gimnazjalnej drużyny koszykówki pierwszego składu Teiko. Uratować przed utraceniem współpracy. Zapobiec bezsensownej żądzy zwycięstwa. Ritsuka nie wiedziała, co dodać, jednak położyła dłoń na jego ramieniu.  
- Masz rację, postaram się zapisać do drużyny koszykarskiej w Seirin. - powiedział cicho mimo łez, które zaczęły mu nieświadomie spływać po policzkach. Ritsu westchnęła zadowolona. Miała nadzieje, że to powie.
- I o to chodzi, a teraz nie mazgaj się i idziemy do domu. Okaa~sam się pewnie niecierpliwi. - mówi spokojnie. Może użyła trochę bolących słów, ale gdy już mówiła wolała być szczera niż pocieszająca. W końcu prawda będzie zawsze, a kłamstwo w końcu wyjdzie na jaw. Tylko trzeba czekać. Przynajmniej zawsze tak uznaje dziewczyna. Kuroko starł łzy rękawami jego marynarki od starego już bezużytecznego mundurka Teiko. Bliźniaki weszły do mieszkania. 
Od razu przywitała ich matka, która tradycyjnie za każdym razem, jak dziewczyna wracała do mieszkania rodzinnego kazała im się umyć po kolei. Ritsuka uśmiechnęła się delikatnie. Cieszyła się z powrotu do domu. Kochała ten klimat.

**************************

Dobra o dziwo ten rozdział jest strasznie długi, jak na takie książki dla mnie. Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie :D  Co do postaci przedstawię ją jak będę miała nowy telefon bo mi ripnął stary i nie mam jak zrobić zdjęcia postaci, którą maznęłam w szkicowniku. Zdecydowanie się różni od tej, co miałam w bazgrołkach. Na ogół to mam nadzieje, że się wam spodoba, a gdyby coś wiadomo jak mogę zdobyć motywacje xddd. Wiecie gwiazdki i komentarze. Byłabym wdzięczna.

~Niochmeno



Widmo Attack: Bliźniaki Widmo II KnBWhere stories live. Discover now