Prolog

326 15 2
                                    

Błękitnowłosa dziewczynka szybko biegła za przyjacielem, by go dogonić, nie miała zbytnio dobrej kondycji, gdy jej rówieśnik był dużo od niej szybszy. Właściwie od dziecka razem grali w koszykówkę. Jej granatowe oczka starały się obserwować uważnie otoczenie by się nie wywalić, ani na nikogo nie wpaść. 
- Ao-chan za szybko! - krzyczy płaczliwie, była straszną beksą mimo, że jak na dziewczynę kochającą koszykówkę była dobra. Cóż za ironia prawda? Chłopczyk o granatowych włosach, oczywiście od niej wyższy o ponad dziesięć centymetrów nagle się zatrzymując. Spowodował, że Ritsuka, bo tak miała na imię na niego wpadła.
- Jesteś za wolna Ritsu-chan! - krzyczy z dziecięcym żalem do dziewczynki. Mała spojrzała na niego po czym  zniżyła głowę w dół zawiedziona sobą, Lekko podirytowany wyrolował oczami z powodu jego rówieśniczki.  - Uh, tylko się nie rozbecz, bo inaczej nie zagramy. -  głosem podirytowanym, chociaż lekko podekscytowanym na myśl o grze, która i tak z pewnością się odbędzie. Dziewczynka, jak zwykle nieświadomie popatrzyła na boki i lekko się uśmiechnęła. Pogładziła lekko jej czarną bluzeczkę by było jej wygodnie.
  Lekko uśmiechnęła do granatowookiego, gdy chabrowooka zaczęła biec. On na nią spojrzał niezrozumiale, ale gdy zauważył, w którą stronę biegnie jego koleżanka się uśmiechnął i pobiegł za nią, gdy ta była tym razem kilka metrów przed nim. Zawsze robili sobie wyścigi do boiska by się rozgrzać. Po przebiegnięciu obok kilku drzew się uśmiechnęła zwycięsko, gdy tym razem pierwsza dotarła na ich miejsce.
- Wygrałam! Tym razem, ja zaczynam mecz! - dziewczyna z porywczym uśmiechem i ekscytacją w głosie nie mogła się doczekać rozpoczęcia ich bardzo pasjonujących meczy o satysfakcję. W końcu to były tylko dzieci. Każde z nich uwielbiało grać w koszykówkę, co najlepsze dla siebie byli niezłymi przeciwnikami. Dziewczyna podbiegła szybko jak na nią do krzaków, gdzie ukrywała się piłka do koszykówki, która była tam, gdyby zapomnieli piłki z domu. Automatycznie, gdy błękitno-włosa złapała piłkę ucichła, ale nie dlatego, że była nieśmiała, no może trochę. Jednak sama Kuroko~san w ten sposób przygotowywała się do własnej taktyki. Dziewczyna, nawet jeśli byli we dwoje aktualnie nie czuło jej się obecności. Przynajmniej bez przesady.
- Jak jesteś taka mądra to zaczynaj, a nie odprawiasz szatańskie rytuały! - krzyczy chłopak podchodząc do niej, gdy ta kiwnęła głową wszystko się rozpoczęło, a dwoje dzieci pełnych miłości do koszytkówki zaczęło grę. I to nie byle jaką. Gdyż o ciasto mamy dziewczynki. Można wierzyć, lub nie jednak matka dziewczyny miała talent cukierniczy.
Ritsuka zaczęła kozłować do wytyczonej przez nich ,,strefy'', a właściwie to była tylko taśma.  Dziewczyna aktualnie wykorzystała swój jeszcze nie dopracowany uważany na prawdziwym boisku rzut za trzy punkty, gdyż odbiło się od tablicy, która ledwo się trzymała, kręciła się bardzo szybko po obręczy i miała nadzieje, że się jej wreszcie uda. Granatowowłosy skupiony także na piłce liczył, że wpadnie, gdyż wiedział, że Ritsuka jak na siedmiolatkę miała strasznie dobry cel.      Piłka wpadła, a zadowolona dziewczyna się delikatnie uśmiechnęła. Można powiedzieć, że boisku stało jej się wyciszeniem, a ona sama dzięki temu stawała się specjalistką. Jej niepozorność była strasznie przydatna, jednak od razu gdy usłyszano, jak piłka zaczęła upadać jej przeciwnik przechwycił piłkę sam wykonując celny rzut za dwa punkty.
- Już nie zamyślaj się tak chaberku! - krzyczał granatowooki chłopak, który zauważył, jak jego koleżanka znowu wróciła do jej świata marzeń. Wtedy zaczął się dla nich mecz. Oba skupione dzieci wykonywały to co dla nich ważne. Koszykówka. Kochali ten sport. Mimo, że oby dwójka była jeszcze dziećmi, obydwoje nie wyobrażali sobie życia bez tego sportu. Można powiedzieć, że się urodzili z piłkami w ręce. To był jeden z wielu początków w ich jeszcze młodym życiu. Koniec dziecinności. Jednak...
Początek członka Pokolenia Cudów i niekoronowanej królowej.

***********************************************************************************************

Ohayo! Tak kolejne opowiadanie, ale to TAK KUSIŁO!

Tak na serio nie uda mi się chyba dokończyć nawet jak się staram :(
Uh DOBRA CHUJ Z TYM POMYSŁ JEST TO DAJE, gdybyście chcieli dalej to zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. Wiecie motywacja itd.
OD razu pisze, że słabo opisuje mecze, ale postaram się zachować je jak trzeba... CHUJ ŻE NIE WIEM CZY SIE UDA

~ Niochmeno

Widmo Attack: Bliźniaki Widmo II KnBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz