1// Ostatni dzień lata

3.8K 86 19
                                    

W tym oraz w innych początkowych rozdziałach, zostaną przeprowadzone małe poprawki, żeby lepiej się wam czytało hihihi. ZAPRASZAM!

Ostatni dzień lata zbliżał się wielkimi krokami. Zapewne większość ludzi w moim wieku przygotowuje się z niecierpliwością na rozpoczęcie nowego roku szkolnego już od wielu, wielu dni. Mimo tego, że dopiero za tydzień idziemy po raz pierwszy do szkoły, założę się, że moi rówieśnicy już od dawna mają kupione wszystko co będzie im potrzebne do nauki w nowym roku. Ja zazwyczaj kupuję przybory najpóźniej jak tylko się da. Nie lubię tego całego szału zakupowego i zatłoczonych sklepów . Temu zakupy robię tak późno, najczęściej po 1 września. Tego roku było jednak troszkę inaczej. Moja siostra, z którą mieszkam zarządziła, że zakupy do szkoły zrealizujemy dwa dni przed zapoznaniem się z nowym miejscem, czyli po konsultacji z dyrektorem.

- Clary. Czemu musimy zrobić zakupy dzisiaj... Przecież zawsze robiłyśmy je po rozpoczęciach.

- Cam. Nie wiesz tak naprawdę jakie zasady panują w twojej nowej szkole. Może tym razem będą od ciebie wymagali pokazania zakupionych przyborów. Może robią jakąś inspekcje każdego roku w obawie, że w ich szkole pojawi się terrorysta. Skąd możesz wiedzieć , że ...

- Dobra już nie gadaj tyle i chodź-przerwałam jej uśmiechając się.

-Pytałaś się, to ci odpowiedziałam-powiedziała szeptem . Mimo tego i tak usłyszałam co mówiła. Przewróciłam oczami i nadal z uśmiechem na twarzy, weszłyśmy do sklepu.

Na półkach było mnóstwo rzeczy. Dużo nie potrzebnych, bezsensownych i drogich przyborów szkolnych. Podeszłam do jednej z półek , wzięłam do ręki najładniejszy piórnik, który tam zobaczyłam i podeszłam do siostry. Był prawie cały szary. Na środku był wyszyty znak nieskończoności.

- I co ? Spodobało Ci się coś?- zapytała Clary.

- Ten piórnik jest okey- podniosłam piórnik żeby pokazać jej co wybrałam. Moja siostra spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać.

-Taki trochę nudnawy hahaha – rzekła.

-Ty jesteś nudnawa- wsadziłam piórnik do koszyka, który trzymała na przed ramieniu i odeszłam z oburzeniem.

Spędziłyśmy w tym sklepie ponad godzinę ale kupiłyśmy wszystko co było potrzebne. Byłam bardzo zadowolona z zakupów.

- Nie było aż tak źle, prawda?- zagadnęła mnie Clary, kiedy siedziałyśmy już w aucie, w drodze do domu.

-Szczerze. Było nawet ok. Ale ten para w przebieralni... ugh. Zbierało mi się na wymioty.

-Hahaha. Oni przecież tylko się całowali- zaśmiała się.

-TO WYGLĄDAŁO JAKBY ZARAZ SIĘ MIELI POŁKNĄĆ - Moja siostra odwróciła głowę w moim kierunku i powiedziała ciągle mając uśmiech na twarzy:

- Ty też kiedyś będziesz miała chłopaka i zapewne też będziecie sobie okazywać w ten sposób uczucia.

Spojrzałam na nią z miną ,, O nie. Na pewno nie ja" i stanowczo powiedziałam:

- Ja nigdy, przenigdy nie będę miała chłopaka. Jednym z powodów tego są nasze ciągłe przeprowadzki. Jeszcze nigdy nie byłyśmy w jednym miejscu więcej niż rok! A drugim powodem jest... mój charakter... Za szybko przywiązuję się do ludzi... Dlatego też stwierdziłam, że w tym roku z nikim się nie zaprzyjaźnię. Wiesz... żeby potem nie było mi żal odchodzić i się żegnać.

Clary spojrzała na mnie ,uśmiechnęła się lekko i prawie szeptem powiedziała:

- Tutaj już zostaniemy. Na pewno. Obiecuję ci to ...

-Mówisz to za każdym razem, i co z tego wychodzi?- mruknęłam.

Od tego momentu nie odzywałyśmy się do siebie. Przez całą drogę do domu siedziałam zapatrzona w szybę samochodu i rozmyślałam nad tym co powiedziała. ,, Tutaj już zostaniemy. Na pewno''. Ale czemu akurat tutaj? Co takiego Beacon Hills ma w sobie, że moja siostra chce tu zostać. Kiedy już dojechałyśmy do domu, wysiadłam z auta , pomogłam szybko wziąć rzeczy, które kupiłyśmy i zaniosłam je do swojego pokoju zamykając się. Na razie musiałam zostać sama. Chciałam sobie tą sprawę przemyśleć na spokojnie. Przez około 5 minut rozmyślałam nad tym leżąc na łóżku, aż wreszcie stwierdziłam, że nie wiem po co się tym tak zamartwiam. Pewnie to kolejne kłamstwo mojej siostry i za rok lub półtorej znowu wyjedziemy z miasta w poszukiwaniu ,,bezpieczeństwa''. Skończyłam rozmyślanie, wzięłam do ręki laptopa i włączyłam jakiś film. Mimo tego, że film był bardzo ciekawy, nie mogłam się skupić. Zwykłe, białe ściany otaczające moją osobę, zaczęły mnie denerwować. Sama nie wiedziałam dlaczego. Biurko stojące obok mojego łóżka wydawało mi się bardzo ponure, nie było w ogóle udekorowane. Nie było na nim niczego prócz nowych, jeszcze nie rozpakowanych, przyborów szkolnych. Może to dlatego, że przez całe wakacje nie chciało mi się rozpakowywać pudeł z moimi rzeczami...? Ale w sumie, przecież przez całe lato mi to wcale nie przeszkadzało. To dlaczego akurat teraz tym się tak przejmuję?

Następnego dnia poszłam na polankę niedaleko naszego domu. W wakacje dosyć często to robiłam. Rozkładałam granatowy koc, kładłam się na nim i patrzyłam w chmury, marząc. Chociaż wtedy mogłam na chwilę zapomnieć o przeprowadzkach, o nowych szkołach i o nowych znajomościach, a także o tym kim naprawdę jestem...

-Hej Camila! Co ty tu robisz?- usłyszałam nagle jakiś głos krzyczący do mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam moją siostrę.

- Hę? Siedzę tutaj już od jakiś 2 godzin a ty dopiero teraz zobaczyłaś, że nie ma mnie w domu?- spojrzałam na nią i zaczęłam się śmiać.

- Em... To... to nie tak. Ja... No dobra. Nie zauważyłam, że zniknęłaś- wytłumaczyła, lekko się uśmiechając i położyła się obok mnie na kocu.

- Przepraszam za to co wczoraj powiedziałam...- zaczęłam po chwili- Wiem, że robiłaś to dla naszego bezpieczeństwa... Te ciągłe przeprowadzki itp. Po prostu... ja już nie mam siły do tego wszystkiego...

Leżałyśmy tak jeszcze przez chwilę, aż wreszcie moja siostra przemówiła.

- Camila. Posłuchaj... Wiem, że jesteś na mnie zła za te wszystkie przeprowadzki. Rozumiem to. Chcesz się wreszcie ustatkować i mieć normalnych przyjaciół. Ale to co wczoraj mówiłam to była tylko i wyłącznie prawda. Obiecuję ci, że tutaj już zostaniemy na zawsze. Beacon Hills to najbezpieczniejsze miejsce dla takich jak my. Nasi rodzice się tutaj wychowywali . Dlatego chce tu zostać i jestem tego pewna- uśmiechnęła się, a ja razem z nią. Nagle popatrzyła na niebo i zaczęła panikować.- Która godzina????- zapytała zdenerwowana. Wyciągnęłam spokojnie telefon, włączyłam i przeczytałam:

- W pół do dziewiątej. A co ?

- MASZ SPOTKANIE Z DYREKTOREM O ÓSMEJ!

- Clary. Nie bój się. Zdążę wstać I SIĘ NIE SPÓŹNIĆ- odpowiedziałam jej, uśmiechając się.

Dwie godziny później wróciłyśmy do domu, zjadłyśmy kolację i poszłam do swojego pokoju. Moja siostra powiedziała, że musi jeszcze trochę ogarnąć w jadalni i kuchni , i że zaraz się położy. Zasnęłam w przekonaniu, że jutro, jak zwykle, będzie normalny , nudny dzień....

I love you...// Stiles Stilinski 🥍 (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now