How does it feel, huh?

2.7K 198 170
                                    


Powrót do szkoły po feriach nie był na liście ulubionych rzeczy Harry'ego, ale tym razem nie narzekał tyle, co zwykle. Ron też się wydawał być w o wiele lepszym nastroju. Chociaż to akurat mogła być zasługa wózka z jedzeniem, który niedawno minął ich przedział.

- Kurde, nie myślisz, że Hermiona powinna już wrócić z tego zebrania? - zapytał Wesley pochłaniając piątą babeczkę dyniową.

- Kurde, nie myślisz, że też powinieneś tam być? - odpowiedział ze śmiechem Harry - Chyba po coś masz tę odznakę, co?

- E tam, powiedziała, że sobie poradzi i będę jej tylko przeszkadzać.

Harry wstał, poprawił szatę i złapał ostatnie pudełko z czekoladową żabą.

- Pójdę się przejść, może wpadnę na Hermionę po drodze.

- Powodzenia - mruknął Ron i wrócił do pałaszowania dobrości.

Nie mając zbyt wiele tras do wyboru, Harry ruszył w lewo od przedziału.

Te półrocze zapowiadało się obiecująco. W ciągu ferii zdążył ustalić z Ginny taktykę na kilka najbliższych meczy i omówić kogo warto by przyjąć do drużyny. Zajęcia z Obrony z Lupinem też zawsze były pozytywem.
No i w końcu mógł się spotkać z...

Prawde mówiąc, Harry bardziej się skupiał na podziwianiu widoków za oknem, niż szukaniu Hermiony. Więc gdy do jego zmysłów dotarły dwa bodźce, chwilę mu zajęło zorientowanie się o co chodzi. Pierwszym był cichy syk, który ewidentnie brzmiał jak jego nazwisko, a drugim było silne szarpnięcie.
Harry upadł na podłogę pustego przedziału. Cóż, prawie pustego.

- Kto by pomyślał, Potter u moich stóp - prychnął znajomy głos.

- Czy to naprawdę było konieczne, Malfoy?

- Mam reputację, Potter. Nie będę ryzykować tego, że ktoś mnie z tobą zobaczy.

- Okrutne.

- Nic nie poradzę na to, że żadna nasza interakcja w szkole nie skończyła się bez bójki.

- Też racja - Harry w końcu podniósł się z podłogi i usiadł naprzeciw Draco - Ej, skoro tu jesteś, to znaczy że zebranie się skończyło, nie?

- Ktoś tu dzisiaj jest niezwykle spostrzegawczy - mruknął z przekąsem Ślizgon - Skończyliśmy dobre dwadzieścia minut temu.

- Nie widziałeś gdzieś może Hermiony? Nie wróciła jeszcze do przedziału i w sumie poszedłem jej poszukać.

- Jak wychodziłem, to sprzeczała się o coś z Pansy, ale nie mogłoby mnie to mniej obchodzić.

- Może się jeszcze nie pozabijały.

- Może.

Przez dłuższą chwilę Harry niezbyt wiedział co powiedzieć. Więc siedzieli w ciszy w prawie pustym przedziale.

- Czemu jesteś tu sam? - zapytał w końcu.

- Jakoś nie mam ochoty dzisiaj z nikim siedzieć. Ludzie mnie denerwują.

- A ja?

- Ty... - mruknął Draco zatrzaskując zamek w drzwiach - Ty to co innego.

***

Zimowe treningi quidditcha nie zawsze były dobrym pomysłem. Tego dnia były wyjątkowo kiepskim pomysłem. Wszyscy byli rozkojarzeni, a liczba bliskich spotkań trzeciego stopnia z tłuczkiem przekraczała normy.
Wcześniejsze zakończenie treningu drużyna przyjęła raczej z ulgą.

SerpensortiaWhere stories live. Discover now