daddy, chill

1.4K 87 44
                                    

Dziesięć minut temu, Harry miał całkiem udany dzień.
Spotkał się z Syriuszem, skopał tyłki Ślizgonom w Quidditcha, wygrał zakład i z pełną premedytacją próbował to wykorzystać.
Ale to było dziesięć minut temu.
Teraz stał w cholernym korytarzu, gówno widząc, bo poza ciemnością zgubił gdzieś okulary, a w dodatku został przyłapany przez Rona na spoufalaniu się z wrogiem.
Przez chwilę próbował palić głupa, ale z trójki zgromadzonych, tylko on był ślepy jak kret.

- Wiesz co - powiedział w końcu Ron, przerywając niezręczną ciszę - To było oczywiste, że coś kręcisz, ale mogłeś mi chociaż powiedzieć.

- Jesteś pieprzonym hipokrytą, Wesley.

- Zamknij się, Malfoy. Nie z tobą rozmawiam.

Draco prychnął, podniósł z posadzki okulary Harry'ego i wręczył je właścicielowi.

- Ta, nie mam czasu na wasze dramy, będę na mieście - powiedział, zgrabnie mijając Pottera, po czym popchnął Rona ramieniem - Zgranąć też twoją zgubę po drodze?

- Zamknij. Ryj. - wycedził przez zęby Wesley.

- Dość tego!

Chwilę mu to zajęło, ale Harry w końcu otrząsnął się z szoku. Czekając, aż Draco zniknie za zakrętem, zaczął obmyślać jak się z tego wykręcić.

- Słuchaj, to nie tak jak...

- O nie, to jest dokładnie tak, jak myślę. Nie istnieje na świecie wymówka, która byłaby w stanie to usprawiedliwić.

Harry powoli osunął się po zimnej ścianie. Mniej lub bardziej świadomie przestał być ostatnio ostrożny i teraz musiał sobie poradzić z konsekwencjami. Ron na niego nawrzeszczy, wszyscy go znienawidzą, ojciec go wydziedziczy, będzie musiał zamieszkać w jaskini i umrze w samotności. Ot, życie.
Ale Ron na niego nie nawrzeszczał, tylko usiadł obok z ciężkim westchnięciem.

- Słuchaj, to, że mam ochotę strzelić Malfoya w ten głupi ryj za każdym razem jak go widzę, to mój problem. Nie twój. Tak samo jak to, że chcesz sobie zmarnować życie będąc z tym dupkiem, to twój problem, nie mój.

- Zmarnować?

- Nawet nie zaczynaj. Chodzi mi o to, że to z kim lub czym się umawiasz nie sprawi, że cię zamorduje we śnie, czy coś. Nawet jeśli to Malfoy.

- Odniosłem inne wrażenie - Harry prawie się uśmiechnął.

- Za kogo ty mnie masz? - Ron posłał mu kuksańca - Przepraszam, jeśli przez moje zachowanie myślałeś, że nie możesz mi o tym powiedzieć. Następnym razem po prostu mi powiedz, ok?

- I nie będę najgoretszą plotką tygodnia w szkole? - zaśmiał się brunet.

- Jak popracujesz nad dyskrecją i zamknięmy Ginny i Deana w schowku na miotły, to nikt się nie dowie.

☆☆☆

Zabini nie był zbyt zadowolony z takiego zwrotu sytuacji. Całkiem przyjemny wieczór i szansa na romantyczne pożegnanie na schodach, zostały całkowicie zrujnowane przez narzekanie Draco. Jak zwykle.
Przynajmniej w pubie było ciepłej, niż na dworze.

- Serio? Ze wszystkich możliwych dni w roku, akurat dzisiaj musieliście się powlec tym tunelem?

- Twój brak samodyscypliny i obściskiwanie się w miejscach publicznych, nie ma żadnego powiązania z moim planowaniem czasu wolnego.

- Myślałem, że ty też uważasz na to, kto i z kim cię widzi, ale najwyraźniej to już nie jest problem, co? Masz szczęście, że Potter nosi denka od butelek zamiast okularów.

SerpensortiaWhere stories live. Discover now