Tak więc Adrian Black jest Gargamelem, a ja małym niewinnym smerfem.
Nigdy nie byłam niczego tak pewna, jak tego, że Rosalie i Julie to osoby niezwykle władcze. Posiadają swoje własne królestwa, którymi są ich rodziny. To rody zaprzyjaźnione poprzez swoje królowe, a ich dzieci się nienawidzą. Taka odwrotna część historii Romea i Julii.
Mój tata, jako poddany, musi się dopasowywać do ich rządów, chociaż jest zupełnie innego zdania. W jego grafiku najpierw jest rozpakowywanie się i odpoczynek. Dopiero później zwiedzanie, a na samym końcu odwiedzanie przyjaciół. Jednak wolał nie rozpętywać tej wojny domowej.
Plan mojej mamy, która jest niezwykle roztargnioną osobą, wyglądał totalnie na odwrót. Najpierw przyjaciele, a rozpakowywanie na końcu. Wtedy, znając życie, kobieta pewnie znowu będzie szukać swojej ukochanej bluzki czy kolejnej książki, której zapomniała spakować. Phillip Thompson, nawet z pomocą moją i Dominica, nie mógł przebić dużej ilości silnych argumentów, którymi rzucały mama i pani Black. Słowa „już" i „teraz" były dla nich wyrazami najwyższej wagi.
Adrian natomiast, podczas naszej burzliwej konwersacji, opierał się o ścianę i ze śmiechem przyglądał całej kłótni. Z każdą minutą upewniam się, że ten człowiek jest niezwykle irytujący. Z roku na rok, zamiast mądrzeć, głupieje. Niewyobrażalne jest znosić go całe dwa miesiące. Jednak będę musiała stawić temu czoło. Westchnęłam i powróciłam wzrokiem do rodziców, którzy zdążyli już ustalić punkty konferencji wielkiej czwórki w Malibu.
Argumenty Julie i Rosalie zagnały mojego tatę w kąt, który, nie mając innego wyjścia, w końcu się zgodził. Oznaczało to niestety także to, że ten wieczór będę musiała przetrwać z Blackiem i Emily sama.
Dorośli wyszli z domu o dwudziestej trzydzieści cztery, co oznaczało już ich ponad półgodzinne spóźnienie. Oczywiście musieli jeszcze z przyzwyczajenia pogadać chwilkę na temat naszego niezabijania się i innych podobnych rzeczy. Wszystko rzecz jasna potwierdzałam, w rzeczywistości jednak nie będąc pewna, czy Black wyjdzie z tego cało. Tylko Emy mogła być przekonana, że podczas tych kilku godzinek będzie bezpieczna. Obydwoje z Blackiem kochamy ją nade wszystko. Jedyna mała osóbka, która jakoś nas łączy i nie pozwala się pozabijać.
Tak więc zostaliśmy sami. Black nadal opierający się o ścianę, ja zamykająca drzwi i siostrzyczka układająca puzzle.
Mad, masz teraz tyle powodów do radości, a ty myślisz tylko o jednym! Moje wszystkie myśli zaprząta ten wysoki brunet, który nienawidzi mnie tak samo, jak tych okropnych marchewek, na które jest uczulony. A ja muszę przyznać, że w przeciwieństwie do niego, naprawdę je lubię.Adrian jest z reguły osobą, która, zanim coś zrobi, knuje plany całe wieki. Mam więc nadzieję, że dzisiaj nie wymyśli żadnej głupoty, korzystając z nieobecności rodziców. Chłopak często nie patrzy na to, jakie skutki będą miały jego czyny. Jest trochę jak Gargamel, a ja czuję się jak smerf, którego wiecznie goni.
Tak więc Adrian Black jest Gargamelem, a ja małym niewinnym smerfem.
Ruszył w stronę pokoju, a mnie znowu dopadła nadzieja, że łowca smerfów będzie spokojny przez resztę czasu. Westchnęłam i spojrzałam na Emily, która właśnie bawiła się puzzlami, siedząc na dywanie.
Chciałabym mieć problemy podobne do układania puzzli, które nie pasują do reszty układanki. Chociaż w zasadzie moje zmartwienia są tego odbiciem.
- Emy, idziemy do mnie? - zapytałam dziewczynki, gdy ta przeniosła na mnie wzrok.
- Dobra - odpowiedziała niemalże od razu, wstając z podłogi i zostawiając po sobie malutki bałagan.
YOU ARE READING
Wrogowie na pół etatu
Teen FictionWakacje. Wolne. Gorące słońce. Ciepła woda. Malibu. Black. To ostatnie nazwisko burzy piękną harmonię definicji wakacji Madeline Thompson. Szesnastolatki, która przychodząc na świat, dostała zadanie. Było nim poznanie i akceptowanie Adriana Blacka...