,,ucieszy się''

17K 572 264
                                    

*Luke*

Poczułem jak na moją twarz zaczęły świecić promienie słoneczne, które przeszkodziły mi w dalszym śnie. Czułem, że mam w objęciach Victorię. Jej skóra w dotyku była gładka i delikatna. Otworzyłem oczy i spojrzałem na dziewczynę. Chwilę przeglądałem się jej. Jest taka spokojna, piękna. Mógłbym patrzeć na nią godzinami i nigdy by mi to się nie znudziło. Złożyłem na jej czole delikatnego buziaka i powoli wstałem. Starałem się być cicho, aby nie obudzić dziewczyny. Wyciągnąłem z szafy czyste ubrania i ubrałem się w nie. Spojrzałem jeszcze raz w stronę dziewczyny. Moją uwagę zwróciła połamana deska oparcia. Uśmiechnąłem się lekko. Spodziewałem się większych zniszczeń, jednak dziewczyna zapanowała nad siłą.Wyszedłem z pokoju, zostawiając dziewczynę samą. Ruszyłem w stronę kuchni z zamiarem zrobienia śniadania. W mojej głowie przelatywały sceny z wczorajszego wieczora. Moje usta automatycznie wykrzywiły się w uśmiech.  Zszedłem na dół po schodach, gdzie w salonie siedział Tay. Gdy tylko jego wzrok padł na mnie, natychmiast zerwał się z kanapy i wręcz rzucił się w moją stronę. Złapał za moją koszulkę i przycisną do ściany. Uniósł mnie tak, że ledwo dotykałem stopami podłogi. Uniosłem ręce, pokazując, że nie nic nie ukrywam i nie zamierzam się bronić. Nie chciałem się z nim szarpać, a tym bardziej bić. 

- Co ty, kurwa, wyprawiasz?! Myślisz, że nie wiem co robiłeś z Victorią jak mnie i Isy nie było?! - warknął w moją stronę, dociskając mnie mocniej do ściany.

- O co ci chodzi?! Przecież nie zrobiłem jej nic złego! - również lekko podniosłem głos. 

- Kurwa, Luke! Przespałeś się z nią! - mocniej mną szarpnął. Czułem,że jeszcze chwila, a będzie potrzebny lekki remont ściany.

- Pozwoliła mi na to! Ona też tego chciała! Nigdy bym jej nie dotknął, gdyby ona nie chciała. - odepchnąłem go od siebie, ale Tay już po chwili znowu mnie przytrzymywał. Był w jakimś amoku. Chyba myślał, że zmusiłem dziewczynę do tego, aby mi pozwoliła, ale to przecież absurdalne!

- Taylor? - usłyszeliśmy cichy głos Isy z góry. 

- Idź do kuchni. - powiedział ostro chłopak. Dziewczyna zmierzyła nas wzrokiem oceniając sytuację, a następnie podeszła do Tay'a i pocałowała go lekko. Chłopak trochę się uspokoił. Czułem jak jego uścisk delikatnie maleje.

- Poczekaj tam na mnie. - powiedział już spokojniej. Isa spokojnie przeszła obok nas i weszła do kuchni. Słyszałem jak odsuwa krzesło i siada wyspie kuchennej.

- Teraz posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę dwa razy powtarzać. - spojrzał mi prosto w oczy. - Jeżeli usłyszę chociażby jedno słowo od Victorii, że zrobiłeś jej coś złego lub, że zrobiłeś jej coś czego nie chciała, to bez zastanowienia wbije ci kołek w serce. Rozumiesz?! Nie będą mnie obchodzić twoje marne tłumaczenia - uderzył mną o ścianę. 

- Luke? Co się dzieje? - tym razem Vici schodziła po schodach. Widziałem zagubienie w jej oczach. Nie zwracając na nią uwagi, zamieniłem siebie i Taylor'a miejscami. 

- To teraz ty mnie posłuchaj. Nigdy w życiu nie skrzywdziłbym Victorii. Nie dotknąłbym jej gdyby mi na to nie pozwoliła, rozumiesz? Kocham ją i chce, żeby była szczęśliwa. Przecież wiesz, jaką mamy umowę.  - poczułem rękę na ramieniu. Puściłem Tay'a i przyciągnąłem do siebie dziewczynę, całując ją lekko. Widziałem złość w oczach chłopaka. Nie dało się jej nie zauważyć.

- Vici, pamiętaj. Wystarczy, że powiesz jedno słowo, a on już nie będę żył. - pocałował ją w czoło. 

- Tay, Luke mnie nie skrzywdził. Ja sama chciałam. - widziałem jej policzki rumienią się lekko. Miałem ochotę złapać za nie i je wytarmosić tak, jak to robią przeważnie babcie. 

Victoria * dwa miesiące później*

Przez te dwa miesiące wiele się zmieniło. Uwierzyłam w legendę o Taaskal i w to, że to ja nią jestem. Razem z chłopcami przygotowywałam się do walki, która miała odbyć się niedługo. Zaprzyjaźniłam się z Isą i z kolegami Luke'a. Taylor i Isa przeprowadzili się i zamieszkali niedaleko nas. Rodzice Luke'a byli w domu aż całe trzy razy. Ciągle są w jakiejś delegacji. Przestałam się dziwić dlaczego chłopak jest dla nich taki oschły. Ja starałam się być miła, ale nie zawsze mi się udawało. No cóż, taki charakter. Z Luke'iem jesteśmy oficjalnie parą. Tay już się nie wścieka na Luke'a co bardzo mnie cieszy. Opowiedziałam Luke'owi prawie wszystko to, co działo się w mojej przeszłości, jednak kilka tajemnic postanowiłam zachować dla siebie. Nie wszystko musi wiedzieć. Chłopak również opowiedział mi trochę o sobie. Dowiedziałam się, że został zmieniony w wampira, ponieważ był chory na śmiertelną chorobę, w czasach, których był jeszcze człowiekiem. Osoba, która go zmieniła uciekła, a Luke nie wiedząc co się dzieje, zabijał ludzi. Żył tak kilka set lat dopóki nie poznał moich rodziców. Postanowili pomóc mu zapanować nad głodem, aby mógł spokojnie żyć wśród ludzi i nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Było mu ciężko zostawić stare przyzwyczajenia. Ostatecznie mieszkał razem z nimi, nie mając pomysły co robić w nieśmiertelnym życiu. No i wtedy pojawiłam się ja.

 Luke jest wspaniałym chłopakiem. Troszczy się o mnie, pomaga i bardzo mnie wspiera. Przez te dwa miesiące znaleźliśmy sposób na obudzenie we mnie wilkołaka, zmiennokształtnego, elfa i czarownicy, ale to nie wszystko zostało jeszcze kilka stworzeń. Jednak nie ''używam'' tych stworzeń. Na co dzień jestem tylko wampirem. Tylko na treningach używam mocy moich nowych wcieleń. To trochę dziwne mieć w sobie kilka stworzeń. 

Niedługo ma dojść do walki z Pettus'em. Strasznie się boje. Nie potrafię sobie wyobrazić tego. Chłopcy powiedzieli, że mi pomogą, tylko jak chcą to zrobić? 

Przed walką, chcę załatwić jeszcze jedną sprawę. Nie wiem czy przeżyje walkę, więc chce to załatwić przed nią. Luke nie puściłby mnie tam nigdy, ale akurat jestem sama w domu, bo mój chłopak poszedł coś załatwić. Chciałam iść z nim, ale powiedział, że to jest niespodzianka i nie chciał zabrać mnie ze sobą. Skorzystałam z okazji i zaczęłam szykować się do wyjścia. Ubrałam się, zabrałam swój nóż i zaczęłam pisać list, który zostawię Luke'owi.

Pojechałam załatwić pewną ważną sprawę. Nie martw postaram się wrócić szybko. Powinnam być z powrotem wieczorem. Jeżeli tak bardzo będziesz chciał wiedzieć gdzie jestem to powiedz Taylor'owi, że pojechałam do Ogra. Na pewno będzie wiedział o co chodzi. Nie martw się. Poradzę sobie.

Kocham cię.

Twoja V.

Położyłam kartkę na stole w salonie i wyszłam. Wsiadłam we właściwy autobus. Cholernie się bałam. Właśnie jechałam do domu. Do mojego rodzinnego domu. Domu, w którym jest mój ojciec. Ogr. Nazywałam go tak, gdy byłam mała. 

Może ucieszy się na mój widok? Nie widziałam go dobre kilka lat. Może przestał już pić i czeka aż wrócę do domu? 

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Jak tam wasze koronaferie? 😀

ja trochę za bardzo je poczułam i przez to nie było rozdziałów 😅😌

Ale proszę nie zabijajcie mnie 

Ojciec Coco się ucieszy? 😀😁

Jeżeli widzisz błąd napisz mi o nim ❤

Adoptowana // L.H.Where stories live. Discover now