,,ja się boję"

23.8K 822 318
                                    

- Dzięki wielkie, że mi to powiedziałeś, stary. Teraz już w pewnym stopniu rozumiem jej zachowanie. - uścisnąłem jego dłoń. - Stawiam ci za to wielkie piwo. - zaśmiałem się, aby rozluźnić trochę atmosfere. Po krótkiej rozmowie poszliśmy do swoich pokoi. Wziąłem prysznic i po chwili wróciłem do salonu. Na kanapie siedział Taylor w samych spodenkach do spania. Usiadłem obok niego pytając co ogląda.

- A jakiś badziew. - wzruszył ramionami i oglądaliśmy dalej bez słowa. Nagle po jakiś trzydziestu minutach filmu usłyszeliśmy krzyk z góry. To Vici, pewnie znowu ma koszmar. Spojrzałem na Tay'a.

- Zawsze śni jej się ojciec i jego koledzy. - również na mnie spojrzał. - No, idź do niej, wiem, że chcesz. - wskazał palcem na swoją głowę, a ja bez słowa wstałem i z szybkością wampira pobieglem do pokoju dziewczyny. Vici rzucała się po całym łóżku, krzycząc aby ją puścili, przestali. Wspominała też coś o tym, że to ją boli. Nie mogłem już dłużej tego słuchać. Szybko usiadłem na łóżku i posadziłem ją sobie tak, że opierała się o mój tors w pozycji pół leżącej. Bujałem ją delikatnie na boki i zacząłem śpiewać do ucha.

Odkąd pamięta zawsze stała
Na toaletce obok lustra
W białych baletkach wychylona
W powietrzu uniesiona nóżka...

Vici powoli zaczęła się uspokajać. Stopniowo ucichła i przestała się szarpać. Jej dłonie dość mocno trzymały się moich rąk. Gdy całkiem się już uspokoiła chciałem ją puścić jednak jej uścisk nie pozwalał mi na to. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nie chciałem jej obudzić, nie wiem jakby zareagowała na moją obecność.

- Połóż się z nią. - usłyszałem szept Tay'a, który stał w drzwiach, opierając się o framugę drzwi.

- Będzie wściekła rano jak mnie tu zobaczy, nie chcę, żeby się mnie bała jeszcze bardziej niż teraz. - westchnąłem patrząc na jej spokojną twarz. 

- Nie będzie. Biorę to na siebie. - uśmiechnął się. - Dobranoc. - wyszedł zamykając za sobą drzwi. - Spraw żeby poczuła się bezpiecznie, ona bardzo tego potrzebuje. - usłyszałem jego głos zza ściany. Wiedział, że z wampirzym słuchem jego głos do mnie dotrze. Znów spojrzałem na śpiącą dziewczynę. Delikatnie przesunąłem nas na środek łóżka i położyłem się cały czas obejmując ją w pasie. Vici wtuliła się we mnie, a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Może robiła to nieświadomie i bardzo dobrze wiem, że gdyby wiedziała, że jestem obok niej to najprawdopodobniej uciekłaby, krzycząc na mnie. 

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem od przyjaciela dziewczyny. Jakim cudem udało się jej przejść takie piekło? do tego jest w stanie się uśmiechać, odkąd przyjechał Tay uśmiech prawie nie schodzi z jej twarzy. Przy nim jest pewniejsza siebie. Od rozmowy z nim rano zachowuje się trochę inaczej. Nie wzdryga się na każdy mój ruch. Nie jest już aż ta strachliwa. To chyba dobry znak. 

To jakimś czasie rozmyślań w końcu zasnąłem. Choć wampiry tak naprawdę nie potrzebują snu, to mogą spać jak normalny człowiek. 

Obudziły nie lekkie ruchy. Otworzyłem powoli oczy i ujrzałem twarz Victorii tuż przed moją, Kręciła się w miejscu wybudzając ze snu. Wyglądała jak słodka mała dziewczynka. Podziwiałem jej oryginalną urodę do momentu, gdy powoli zaczęła podnosić powieki. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że mogłem przed tym jak się obudziła. Jednak teraz było już za późno. Otworzyła oczy i jej wzrok od razu wylądował na mnie. Dokładnie mogłem zauważyć moment, w którym dziewczyna uświadomiła sobie gdzie jest i co się dzieje. Chciała mnie odepchnąć jednak moja dłoń na jej talii nie pozwoliła jej na to. 

Adoptowana // L.H.Where stories live. Discover now