,,Nie wstydź się,"

22.8K 803 411
                                    

- Tylko jak my zbadamy jej DNA? - zapytał mnie Tay. - Nie możemy dać go do szpitala i powiedzieć im żeby nam to przebadali.

- Ja mam pomysł. - powiedziałem zastanawiając się nad czymś. - Mój przyjaciel uwielbia takie rzeczy. Czasami się z niego śmiejemy, że jest psycho-naukowcem. Ma nawet własne, małe laboratorium, więc nie powinno być problemu. - wziąłem telefon i napisałem SMS-a do przyjaciela.

Do Michael:

Siemka, mam sprawę, chcesz pobawić się w naukowca?

- W takim razie chodźmy po DNA. - Tay natychmiast wstał.

- Skąd chcesz je pobrać? - zapytałem idąc za nim po schodach.

- Z krwi. - odpowiedział jakby to było oczywiste. Jest wiele sposobów na pobranie DNA, a on musiał wybrać jeden z cięższych.

- A skąd chcesz wziąć jej krew? - zapytałem zatrzymując go na korytarzu.

- Jeszcze nie zauważyłeś, że ona się tnie? - powiedział jakby to było oczywiste.

- Zauważyłem, ale dawałem jej moją krew. Jej rany się zagoiły.

- To raczej masz przeterminowaną krew. Nie zauważyłeś na basenie, że miała na rękach podkład? Pamiętasz jak raz powiedziała, że idzie do łazienki i nie było jej dobre dziesięć minut?

- Pamiętam.

- Poprawiła wtedy ten podkład na dłoniach, bo w wodzie jej się trochę zniszczył i założyła wtedy jeszcze dużo kolorowych bransoletek - westchnął.

- Ale jak to? Przecież krew wampirów goi rany. Powinny wszystkie rany zagoić się. - zmarszczyłem brwi. Palec dziewczyny gdy ją ugryzłem, a następnie podałem moją krew zagoił się na moich oczach, więc nadgarstki też powinny się zagoić.

- Zaraz zobaczysz. - weszliśmy jak najciszej do pokoju dziewczyny. Spała szczelnie otulona pierzyną. Chłopak podszedł i delikatnie wyciągnął jej dłoń spod kołdry.

- Przynieś wacik z łazienki. - powiedział ledwie słyszalnie, gdyby nie mój wampiry słuch nie usłyszałbym tego. Poszedłem do łazienki i z półki wziąłem biały płatek higieniczny. Nawet nie zapalałem światła, aby nie obudzić dziewczyny. Wróciłem do pokoju i zauważyłem, że Tay zmazał palcami warstwę podkładu, o którym mówił wcześniej. Z niektórych ran zaczęła lecieć krew co znaczyło, że były dość świeże.

W chwili gdy Tay miał przetrzeć rękę Vici, ona nagle się ruszyła mrucząc coś pod nosem.

- Śpij, myszko, to tylko ja. - szepnął chłopak odgarniając jej delikatnie włosy z twarzy.

- Tay? Co ty tutaj robisz? - zapytała sennie, nie będąc tego świadoma.

- Nic, tylko poprawiam ci kołdrę. - na dowód swoich słów ruszył jej nakryciem. Jeszcze raz szybko przesunął bransoletki i przetarł nadgarstek, zbierając na wacik krew. Nie wiem jakim cudem te rany się nie zagoiły. Może to badanie jej DNA coś nam o tym powie.

- Idziemy, zanim całkiem się obudzi. - wyszliśmy pośpiesznie wracając do salonu. Właśnie wtedy otrzymałem SMS-a.

Od Michael:

Pewnie, ja zawsze chętny.

- Zawiozę to Michael'owi. - odebrałem od chłopaka wacik i włożyłem do foliowej torebeczki. Włożyłem ją do kieszeni i zgarnąłem kluczyki od samochodu z wieszaka, na którym zawsze je wieszam. Ubrałem się i wyszedłem. W sumie to nie opłaca mi się jechać samochodem. Biegiem wampira szybciej będę na miejscu. Włożyłem kluczyki do kieszeni i ruszyłem w drogę.

Adoptowana // L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz