➷ chapter one ➹

60 9 0
                                    

Nadszedł długo oczekiwany dzień, w którym słońce zostaje przysłonięte przez księżyc, tworząc niesamowite zaćmienie słońca. Jest to jedyny czas, w którym dwie złowrogo nastawione do siebie strony - jasności i ciemności, spotykają się w pokojowych relacjach, dlatego był to tak ważny i wielki dla wszystkich strażników dzień. 

Niektóre dzieci widziały to zjawisko pierwszy raz właśnie dziś, więc już od samego wschodu słońca wpatrywały się uważnie w niebo. Tak samo było z siedmioletnim Jung Hoseokiem. Chłopiec denerwował się przez cały poranek, w nocy zaś nie zmrużył nawet oka. Jednak oprócz tego odczuwał także ogromną ciekawość jak i podekscytowanie, gdyż od zawsze marzył o tym, aby zobaczyć, znane mu tylko z książek i opowieści starszych strażników, zaćmienie słońca.

Hoseok od zawsze interesował się historią magicznego świata. Zwłaszcza konfliktem między stroną słońca - do której należał, a stroną księżyca, nieco tajemniczej krainy znajdującej się za bramą, oddzielającá dwa skłócone rody. Mieszkańcy ciemności pragnęli dłuższej nocy, sprawiedliwego podziału czasu, jednakże strażnicy słońca nie chcieli godzić się na ten układ, gdyż tak ogromne zmiany mogłyby zdradzić obecność istnienia magii, co oznaczałoby duże zagrożenie dla istot nadprzyrodzonych jak i Ziemi. 

Konflikt ten ciągnął się przez kilka miliardów lat i trwał do chwili obecnej. Żaden strażnik nie znalazł jeszcze rozwiązania. Zresztą nikt tego nie chciał. Przez cały ten czas, z pokolenia na pokolenie, przekazywano sobie nienawiść do przeciwnej strony.

Hoseok nie był wyjątkiem - również przekazywane było mu złowrogie nastawienie do strażników księżyca. Jednak on, w przeciwieństwie do swoich rówieśników, nigdy nie czuł za bardzo urazy do rodu ciemności, nawet pomimo niektórych naprawdę wyolbrzymionych i po części zakłamanych opowieści nauczycieli. Wiedział bowiem, iż jego przodkowie ze strony światła także nie byli bez winy. Kilkaset lat temu próbowali zwiększyć promieniowanie słońca, co skutkowałoby zabiciem wszystkich innych ras.

Może i nie znał rodu księżyca, a widział ich tylko kilka razy, gdy przechodził niedaleko granicy, ale uważał, że wcale nie musieli być tacy źli. 

Ale ten dzień. Ten jeden, jedyny dzień, był stanem pokoju pomiędzy dwoma stronami. Była to też idealna szansa dla Junga, by odkryć jak naprawdę jest w krainie wiecznej nocy bez ryzyka zrobienia sobie krzywdy, ponieważ tylko podczas zaćmienia strażnicy nocy nie mogli poparzyć się promieniami słońca po stronie jasności, a strażnicy dnia nie marzli na śmierć po stronie ciemności. 

– Hoseokie! – Chłopiec usłyszał głos swojej rówieśniczki, Jiwoo, który oderwał go od natłoku myśli. – Księżyc zaczyna już wschodzić! 

Siedmiolatek kiwnął głową, czując narastającą ekscytację i błyskawicznie podążył za dziewczynką. Na zewnątrz czekali już na niego starsi koledzy, którzy zobaczywszy Hoseoka uśmiechnęli się na przywitanie.

– Chodź, młody. Zobacz. 

Gdy tylko chłopiec rozejrzał się wokoło, zaparło mu dech w piersiach. 

Niebo przybrało silnie pomarańczowej barwy, która mieszała się z odcieniem granatu i czerni, a oprócz tego malutkie gwiazdy były rozsiane po całej galaktyce, co było naprawdę niesamowitym widokiem. Na szczytach każdego z pałaców - rodu jasności i ciemności - stali już tak zwani główni strażnicy, których zadaniem było kontrolowanie odpowiednio Słońca i księżyca. Zwykli strażnicy nie posiadali takiej mocy. Dziś mieli jedno z najtrudniejszych zadań - doprowadzić do prawidłowego zaćmienia. Wymagało to od nich ogromnej energii i mocy, dlatego na tę pozycję wybierani byli tylko najsilniejsi. Nikt nie wiedział co by się stało, gdyby nie zdołali utrzymać równowagi słońca oraz księżyca i nie chcieli ryzykować życia sprawdzając.

solar eclipse ➷ namseokOù les histoires vivent. Découvrez maintenant