Epilog

325 22 2
                                    

- Luke? Słyszysz nie? Na okrągło jesteś zamyślony…- powiedziała poirytowana blondynka, o pięknych złotych oczach, siedząca u mnie w mieszkaniu.

-Ym… Tak wyszło…- wydukałem. Spojrzała na mnie spod byka i uśmiechnęła się.

-O czym tak zawzięcie myślałeś?

-Nie chcesz wiedzieć…- przecież nie powiem jej prawdy weźmie mnie za dziwaka.- Uznasz mnie za psychola, dziwaka itd.

-Boże, ale się cykasz.- przewróciła teatralnie oczami.- Nie będę się śmiać. Słowo harcerza…- zaśmiała się i wbiła się w oparcie kanapy.

-Ugh, bo ja… Ja tak, tego myślałem…- zacząłem.

-Do sedna.- ponagliła mnie.

-Dobra, tylko żeby potem nie było, że się mnie boisz.- burknąłem. Alex wzruszyła ramionami i założyła ręce na piersi. Jej wzrok palił, w szczególności kiedy, miałem powiedzieć jej dość skryte myśli.- Tak sobie gdybałem, co byłoby gdybyśmy się spotkali dopiero za rok. Potem bym z tobą zamieszkał, bo wyrzuciliby mnie z mojego obecnego lokum. Zaprzyjaźnilibyśmy się aż w końcu to uczucie przerodziło się miłość. Bylibyśmy szczęśliwą parą. Wzloty i upadki w naszym związku byłyby nie uniknione. Wiesz, coś w stylu ‘together forever’. Potem założymy rodzinę i sprawy potoczą się dalej.- powiedziałem wszystko prawie na jednym wdechu. Spojrzałem na złotooką i myślałem, że albo ucieknie, albo zacznie się śmiać.

-Lukey…- pisnęła i zarumieniła się. Jej reakcja była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Szczerze powiedziawszy, to coraz bardziej zaczynałem ją lubić. Była taka urocza. Miała cudowne, duże i złote oczy. Jej usta były pełne i malinowe. Była bardzo zgrabna i dość niska. Miała takie małe dłonie, które mogłyby zmieścić w moich jeszcze kilka razy. Lecz nie tylko jej wygląd był zaskakujący. Jej charakter: była pełna niespodzianek, nieprzewidywalna i miała duże poczucie humoru. Tą ostatnią cechę lubiłem w niej najbardziej. Nim się obejrzałem nasze twarze były blisko, bardzo blisko. Powoli zbliżałem swoje usta do jej różowych warg. To uczucie, które wzbudzała we mnie, było nie do opisania. Kiedy na nią patrzyłem czułem motyle w brzuchu. Nie zdarzało się to często, bo nie miałem dużej ilości dziewczyn. A jeśli już były to do zaspokajania moich potrzeb fizycznych. Ona była inna, nie pchała się mi do łóżka, jak co poniektóre. Najpierw musiała mnie rozgryźć, żeby potem zacząć działać.

Jej ciepłe wargi dotknęły moich. Były miękkie. Zatracałem się w smaku jej ust; czułem miętową pastę do zębów i posmak tytoniu. Tak, jedyne co było słabą jej stroną to palenie. Nie lubię jak ktoś pali, a szczególnie w moim towarzystwie. Tylko, że ona nie pachniała papierosami. Pachniała tak jakby, wiśniami lub śliwkami. Ten owocowy zapach, przyćmiewał wszystko wokoło. Chciałem, żeby było tak zawsze. To uczucie, kiedy się całujesz, jest nie powtarzalne, unikatowe. Odsunęła się ode mnie i jeszcze bardziej się zarumieniła. Wyglądała jeszcze uroczej (?).

- P-przepraszam…- jąknęła się.

-Nie rozumiem. Dlaczego?- zapytałem i ująłem jej maleńkie dłonie w moje.

-No bo wiesz, ja jeszcze… znaczy się ja jeszcze nigdy się nie całowałam.- ostatnie słowa wypowiedziała mało słyszalnym szeptem. Jejku, byłem jej pierwszym! Super! Założyła zgubiony kosmyk blond włosów, za ucho i uśmiechnęła się blado.

-To nie koniec świata, nie?- przekręciłem głowę, tak żeby móc zobaczyć jej oczy.

-Tak… To nie koniec świata…- zachichotała.

-A w ogóle, czujesz coś do mnie? Skoro mnie pocałowałaś to coś musi być na rzeczy, huh?- droczyłem się. Dziewczyna ponownie spuściła wzrok i utkwiła go w naszych splecionych dłoniach. Nic nie powiedziała, ale posłała mi wymowne spojrzenie, które mówiło wszystko za siebie. Wiedziałem… Kilka godzin spędzonych razem, może doprowadzić do różnych rzeczy. U nas akurat jest ‘zauroczenie’, a raczej mocniejsza jego wersja. Nigdy bym  nie pomyślał, że tak niepozornie wyglądająca dziewczyna, może być naprawdę interesująca. Nie mówię to o pociągu fizycznym, który jest od momentu kiedy ją zobaczyłem, ja mówię o naszej relacji. Ona powiedziała mi wszystko, jak mniema, o sobie. Tak jakby mi ufała. Tylko, czy powinno ufać się chłopakowi, który zaczepił cię tak tanio w klubie?

Takie to dziwne. Lecz to co nawymyślałem przed chwilą, o mnie i o Alex, nie daje mi spokoju. Moja wyobraźnia, osiągnęła granice swojej głupoty. Wiem, że to takie romantyczne i w ogóle, ale ja sobie wyobraziłem nie stworzone rzeczy o dziewczynie, która nie wie jak ustosunkować swoje uczucie względem mojej osoby. Nie mogę togo pojąć.

-Lukey… Ja…- zaczęła ale jej przerwałem, unosząc rękę.

-Nie mów nic. Ja, znaczy, zależy mi na tobie…- ale jestem głupi! Teraz na pewno wyjdzie. No ale słowo się rzekło. Nic już z tym nie zrobię. Znowu czekałem jak głupi, na jakąkolwiek reakcję z jej strony.

-Naprawdę?- powiedziała cicho. W jej oczach pojawiły się łzy, które potem zaczęły delikatnie spływać po jej zarumienionych policzkach. Wytarłem je wierzchem dłoni i pocałowałem ją w czoło. Była zaszokowana. Nie dziwię jej się.- Posłuchaj, jest już późno. Muszę już iść…- powiedziała niechętnie i wstała. Doczłapałem za nią do drzwi.

-Może, cię odprowadzę?- zaproponowałem pełen nadziej. Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech i wyszliśmy z mieszkania.

Pokonanie drogi nie zajęło nam dużo czasu. Starczyło go na tyle, żeby wymienić się numerami telefonów i ustalić następne spotkanie. Stanęliśmy przed jej kamienicą. Wszędzie było pełno ludzi. Jak to na jednej z bardziej znanych ulic w Nowym Yorku. Stanęła na jednym schodku i spojrzała mi w oczy. Ponownie złączyła nasze usta, tym razem w krótkim i przelotnym pocałunku.

-To do zobaczenia (?)- zabrzmiało to bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie. Nadal nasze dłonie były splecione.

-Do zobaczenia…- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się. Odwdzięczyła się tym samym i weszła do budynku. Obróciłem się na pięcie i powoli zacząłem udawać się w stronę swojego domu.   

Coś czuję, że to będzie jeszcze lepsza historia…  

-----------------

NO CZEŚĆ!

I oto ostatni (epilog) rozdział mojego ff. Dziękuję wam za te komentarze i gwiazdkowanie, to takie miłe. Pare osób mówiło, żebym nie kończyła jeszcze, ale musicie mnie zrozumieć. BRAK WENY i kolejne książki... To prawda, że miałam pomysł na jakiś jeszcze jeden rozdział, ale byłby kompletną klapą, więc wolałam się nie ośmieszać i zakończyć. Jeszce raz dziękuję, myślałam że moje opowiadnie będzie miało nie więcej niż 500 odsłon a tu porszę 1K. Naprwdę dzięki. 

ZAPRASZAM TEŻ DO MOJEJ NOWEJ KSIĄŻKI, KTÓRA UKARZE SIĘ NIEBAWEM (ZAPEWNE POINFORMUJE TUTAJ)- FREAK. O naszym Michael'u i Chachi Gonzales. 

DZIĘKI JESZCZE RAZ I WESOŁYCH ŚWIĄT (bo to taki jakby prezentm, fakt nie udany, ale jest. A poza tym za 2 tyg. święta...) !!!!!!!!!!!!

:* TRZYMTA SIE! :P

DANGER! Zone of love! l.hWhere stories live. Discover now