01.

36.6K 2K 489
                                    

Mieszkanie z przyjaciółką zawsze wydawało mi się wspaniałym pomysłem. Jednak oczywiście każdy pomysł ma swoje wady. Po kilku miesiącach razem z Lindsay potrafiłyśmy posprzeczać się o każdą rzecz. Ja irytowałam się za bałagan w domu, a ona za głośno słuchaną przeze mnie muzykę. Mimo wszystko byłyśmy po prostu jak siostry.

W każdy piątek zamawiałyśmy pizzę z tutejszej restauracji. To była już swego rodzaju tradycja. Lindsay co prawda była jedną z tych dziewczyn maniakalnie dbającą o swój wygląd i wagę, jednak zawsze skusiła się na kawałek lub dwa.

Tak było i tym razem. Zadzwoniliśmy do Pizza Hut zamawiając średnich rozmiarów pizzę Hawajską. Ted, który był dostawcą znał nas doskonale i zawsze chętnie rozmawiałam z nim odbierając zamówienie.

Czekając na jedzenie siedziałyśmy w salonie. Ja z nosem w książce, a moje przyjaciółka z nosem w telefonie.

– Ostatnio był u mnie Mike. – mruknęła, przerywając ciszę. – Chciał znać nasz dokładny adres i twój numer telefonu. Prawie tam oszalał, kiedy powiedziałam, że nie mam zamiaru nic mu powiedzieć.

Mike to mój były chłopak. Rozstaliśmy się kilka dni przed naszym wprowadzeniem się do tego domu. Związek z nim był moim najdłuższym i tym w który najbardziej się zaangażowałam. Jednak nakryłam go z łóżku z inną dziewczyną, co spowodowało moją teraźniejszą niechęć do jakichkolwiek romansów. Byłam zdania, że faceci potrafią jedynie ranić. A kto potrzebuje faceta, jeśli ma pizzę, prawda? Niestety Mike przez te wszystkie miesiące silnie starał się ze mną skontaktować.

– Niech mnie w dupę pocałuje. – powiedziałam, w tej samej chwili słysząc dzwonek do drzwi.

Z burczącym brzuchem podbiegłam do przedpokoju, jednym, sprawnym ruchem otwierając drzwi frontowe. Odruchowo uśmiechnęłam się szeroko, jednak od razu zamieniło się to w pełne zdziwienia spojrzenie. Zamiast mojego ukochane dostawcy, stał jakiś inny, nieznany chłopak.

Miał kręcone włosy i zielone oczy. Ubrany był w uniform Pizza Hut, a w ręku trzymał kwadratowe opakowanie.

– Delilah? – spytał z uśmiechem ukazującym dołeczki, tak jakbyśmy byli na ty.

– Tak. – mruknęłam, uśmiechając się niezręcznie.

– Specjalna pizza, dla specjalnej klientki. – powiedział wręczając mi opakowanie, a ja nie mogłam powstrzymać parsknięcia.

– Należy się dwadzieścia cztery dziewięćdziesiąt pięć. – zdawał się nie wyczuwać mojego obronnego nastawienia. Postanowiłam po prostu się nie odzywać. Wręczyłam mu podaną sumę w zaokrągleniu. Kiedy był zajęty szukaniem reszty w małej saszetce, zdobyłam się na zadanie pytania:

– Co stało się z Tedem?

Uniósł na mnie swoje spojrzenie zdezorientowany.

– Poprzednim dostawcą. – sprostowałam.

– Zasłabł na swojej zmianie i dostał urlop. – pokiwał głową, po raz kolejny uśmiechając się. Miałam wrażenie, że ćwiczył to przed lustrem i nie jedna dziewczyna mdlała przed nim, widząc białe zęby i dołeczki. – Jednak godnie go zastąpię, obiecuję. Nie mógłbym zawieść takiej piękności.

W duchu wywróciłam oczami, nie komentując jego słów. Podał mi resztę, wpatrując się bezczelnie prosto w moje oczy, a ja zaczynałam powoli wariować.

– Do zobaczenia, Delilah. – powiedział z entuzjazmem. Kiwnęłam tylko głową, a ona zagryzł wargę po chwili wsiadając do auta.

Zdenerwowana i zdezorientowana zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam do salonu z gorącą pizzą w dłoniach.  

– Mamy nowego flirtującego dostawcę. – powiedziałam pochmurnie, kładąc kwadratowe opakowanie na stole. Przeczuwałam, że nasze piątki z pizzą nabiorą nowego obrotu.

Jakieś pomysły na główną bohaterkę? Xx Ashley Benson?

Pizza // h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz