-Zgadzasz się? Możesz to jeszcze przemyśleć, masz dużo czasu {...} - Profesor wpadł w słowotok
-Zgadzam. Dwa i pół miliarda euro piechotą nie chodzi - uśmiechnęłam się szeroko - Zaczekaj tu na mnie - wskazałam palcem
Wzięłam głęboki wdech i nie potrafiłam przestać się uśmiechać. Weszłam zauważalnie do lokalu i rozejrzałam się po nim szukając mojego szefa. W końcu go dostrzegłam i szybkim krokiem ruszyłam w jego stronę
-Muszę Ci coś powiedzieć - odparłam szybko
Popatrzył na mnie ze zmarszczonym czołem
-Jestem Ci ogromnie wdzięczna za wszystko, ale odchodzę - powiedziałam na jednym wydechu
-Jak to odchodzisz? - zapytał, gdy zaczęło to do niego dochodzić
-Wybacz, ale nie mogę tu dłużej pracować. Po prostu nie dam rady - powiedziałam i wyciągnęłam dłoń w jego stronę
-I gdzie ja znajdę barmankę z kartoteką? - zaśmiał się i chwycił moją rękę
-Jakieś na bank się znajdą - uśmiechnęłam się i wyszłam z klubu
Poczułam...ulgę? Nie miałam pojęcia w co właśnie się wpakowałam, ale czułam, że będzie dobrze.
Pomijając to, że widziałam tego "Profesora" pierwszy raz w życiu i nie przypuszczałam, że taki typ może mieć jakikolwiek związek z napadamiWyszłam w stronę Profesora, ale go nie było. Położyłam dłonie na biodrach i zamknęłam oczy
-Kurwa! - syknęłam i miałam ochotę uderzyć się z własnej głupoty
Rzuciłam robotę dla typa, którego nie znam i taki był tego efekt. Zrobił mnie w wała
-I ty mu głupia uwierzyłaś... - pokręciłam głową i próbowałam się uspokoić
-O jesteś! Przepraszam, musiałem pójść do toalety - usłyszałam głos Profesora i od razu odwróciłam głowę w jego stronę
-Naprawdę? Kurwa naprawdę? - machnęłam ręką - myślałam, że mnie wystawiłeś - przyznałam szczerze
-Nic z tych rzeczy - uśmiechnął się i poprawił okulary
On ma chyba jakiś tik nerwowy
-Będziemy tak tu stać czy co? - przerwałam ciszę
-Możemy pójść do mnie do mieszkania - kiwnął głową
-Żebyśmy się zrozumieli i żebym wiedziała na czym stoję Profesorze - głośniej wymówiłam ostatni wyraz - Poznałam Cię jakieś 15 minut temu, rzuciłam robotę, zgodziłam się na napad na ponad dwa miliardy, a teraz mam iść do Ciebie do domu? - zaczęło do mnie dochodzić jak bezmyślną i głupiutką osobą jestem
-Tak w skrócie - uśmiechnął się nerwowo - Wiem, że brzmi to nie za ciekawie, ale naprawdę lepiej stąd chodźmy. Tu ktoś nas może zobaczyć
-Jak coś to zadzwonię po policję - powiedziałam do siebie i ruszyłam za brunetem
-Ile osób? - zapytałam po chwili
-Dziewięć- odpowiedział od razu
-Sporo - mruknęłam - Kiedy ich poznam?
-Niedługo, spokojnie
Reszta drogi minęła nam w niezręcznej ciszy. Po kilunastu minutach byliśmy pod jakąś ruderą. Tak jak myślałam on tam mieszkał
Na środku stało biurko z pierdyliardem komputerów i telefonów. Gdzieś tam było jeszcze łóżko. Wszystko surowe, brudne i wilgotne
-Chcesz się napić cydru? - zapytał Profesor
-Jasne - odpowiedziałam
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam jak leje coś do szlanek z beczek
-Produkujesz cydr? - zapytałam zdziwiona
-Takie tam hobby - znowu poprawił okulary - proszę bardzo - wręczył mi trunek - masz być szczera
Powąchałam zawartość szklanki i upiłam duży łyk
-Jaki kwaśny! O Chryste.. - skrzywiłam się
-Muszę jeszcze popracować nad recepturą - spuścił wzrok na podłogę
-Albo dodać kilogram cukru - oblizałam wargi
Odstawiłam te pomyje (naprawdę były straszne) na jakiś prowizoryczny stół
-Laura..- po raz pierwszy zwrócił się do mnie po imieniu - Wiem, że brzmi to niepoważnie, ale uda nam się to zrobić.. - gestykulował dłonią - zdobędziemy 2,4 miliarda Euro - uśmiechnął się - będziesz mogła zrobić ze swoją częścią co zechcesz. Pomogę Ci we wszystkim i wyciągnę Cię z tego gówna, w którym siedzisz
-Jakiego gówna? - zapytałam odruchowo
-Wiem więcej niż Ci się wydaje. Szukałem odpowiednich ludzi miesiącami. Wiem w jakich warunkach żyjesz i co przeszłaś - odwrócił się do mnie plecami
-Skąd ty to... - patrzyłam zdenerwowana w podłogę
-Skąd wiem, że twój ojciec zabił matkę na twoich oczach? - pokręcił głową - Laura, przykro mi...ale musisz zamknąć za sobą tamten rozdział. Nie cofniesz czasu, nieważne jak bardzo byś tego chciała - podrapał się po głowie i zamilkł na moment- Jeszcze jedna najważniejsza sprawa. Czy jesteś pewna, że chcesz wziąć udział w napadzie? - spojrzał mi głęboko w oczy
-Tak - kiwnęłam twierdząco głową
Zaufałam mu. Nie wyglądał na psychola ani socjopate. No może trochę. Wiedział o mnie dużo, dużo za dużo i we mnie wierzył. Nie potrafiłam go rozszyfrować. Z drugiej strony, co ja miałam do stracenia? Kto nie ryzykuje nie pije szampana i nie ma dwóch miliardów w kieszeni. Moje myślenie było cholernie głupie, ale w tamtym momencie tak czułam i uważałam. Nikt normalny nie powinien się zgodzić na napad z gościem, którego widzi pierwszy raz w życiu..ale ja nie byłam normalna i on o tym wiedział. Jako jedna z niewielu osób w moim życiu, chciał mi pomóc. Byłam tym zaślepiona. Po raz pierwszy od dawna uwierzyłam, że jestem ważna
-W takim razie.. Musisz odciąć wszystkie kupony, bez wyjątku. Spakuj potrzebne rzeczy i jutro na 15 masz być w miejscu, którego adres masz w kopercie - podał mi ją do ręki, a ja ją dokładnie obejrzałam - i jeszcze jedno. Zapomnij
-Zapomnij? - zmarszczyłam czoło
-Zapomnij, że jesteś Laurą Adorno
To znowu ja! Oddaję w wasze ręcę kolejny rozdział tego opowiadania. Do następnego, buziaki!
YOU ARE READING
La Casa De Papel - Nueva historia
ActionDom z papieru w takim samym wydaniu, a jednak innym. W grupie, która ma zamiar napaść na mennicę jest jeszcze jedna kobieta - Toronto i tym razem to ona będzie chciała wam opowiedzieć tę historię +16 wulgaryzmy i sceny przemocy ~Uwaga spojlery