Soyeon pov:
Lecimy samolotem już 2 godziny. Nudzi mi się . Postanowiłam że zadzwonię do Sugi spytać się czy będzie na lotnisku po mnie ale niestety okazało się że bts są zawaleni pracą i nie przyjdą po nas. No więc mówi się trudno. Poszłam spać.
( Lotnisko w Korei )
Soyeon: O teraz do domu . Jestem zmęczona mimo tego że spałam podczas lotu.

Yuqi: No ja też jestem zmęczona.

SooJin: no to kierunek dom .

Minnie: Ja chyba pojadę do Jungkooka.

Soyeon: Ich teraz nie ma w domu. Są zawaleni pracą . Siedzą jeszcze w biurze  

Minnie: W takim razie jedziemy do domu.

Wsiadłyśmy do auta które 2 dni temu zostawiłyśmy pod lotniskiem i pojechaliśmy do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg domu chciałam iść się umyć ale coś lub ktoś mi to uniemożliwił. Złapał mnie mocno i od razu zakneblował twarz i związał nogi i ręce . Z resztą dziewczyn stało się to samo. Wszędzie było ciemno. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Po chwili rozbłysło światło. W pomieszczeniu było 5 zamaskowanych mężczyzn . Jezu znowu jakiś napad?! - pomyślałam. Miałam dość tego że cały czas ktoś na nas napada. Za dużo tego. Ale nie miałam żadnego wyjścia. Bałam się jak cholera.

Nieznajomy1: Spokojnie żadnej z was nic się nie stanie. Dostaniemy 6 milionów 1 milion za jedną i sobie pójdziemy. Chyba że któraś z was postanowi się sprzeciwić to źle skończy!  Zawiadomiliśmy o tym już waszych ukochanych chłopców. I co jak myślicie przyjdą tu? No właśnie ja tak nie sądze. Zwykłe panienki z toną mejkapu na mordach. Pedały i tyle. Nienawidzę ich tak samo jak was. Chociaż niektóre wyglądają kusząco...

Chciałam coś powiedzieć ale nie mogłam przez te szmatę w ustach. Pozostało mi czekać. W końcu rozwiązali nas i pozwolili doprowadzić się do stanu normalnego. Poszłam do łazienki i tam się zamknęłam.
Od razu zadzwoniłam do Sugi. Ręce mi się trzęsły. Wiedziałam że jak się dowiedzą o tym że do niego dzwonie to źle mogę skończyć.
( Rozmowa telefoniczna)
- Suga błagam pomocy! Oni tu są... Jest ich 5 każdy z maską i pistoletem. Grozili nam! Ja mam dość tego że ciągle ktoś na nas napada. Mam dość cierpienia!
- Soyeon opanuj się! Wiemy już wszystko. Policja też . Uratujemy was! Rozumiesz? Musisz być silna. Nie tak szybko można uzbierać 6 milionów. Każdy dał tyle ile mógł . Wasz tata chodzi całkowicie załamany nie wie co robi.
-Suga ja się boje...
-Wiem że się boisz. Też się boje o ciebie. Nie prowokój ich i nie denerwuj a zobaczysz przeżyjesz. Jeżeli są uzbrojeni nie podchodź do nich.
- Dobra muszę kończyć dobijają mi się do drzwi.
-Kocham cię Son. Bądź silna.
( Koniec rozmowy telefonicznej)

Nieznajomy1: Co ty robisz?! Gdzie dzwoniłaś?! - złapał mnie za włosy i pociągnął w dół. Nie ominęło się bez mojego spotkania z podłogą. Strzelił mi w twarz a potem przejechał po mojej ręce nożem. Od razu zaczeła lać się krew Zaciągnął mnie na dół i rzucił koło Yuqi. Od razu przytuliłam przerażoną siostrę. Minnie uciekła do łazienki. Chyba zrobiła to co ja czyli zadzwoniła do swojego chłopaka. Pobiegłam ją ostrzec.
Soyeon: Minnie nie dzwoń! Ja zadzwoniłam i dostałam wpierdol. A przy okazji podasz mi apteczkę?

Minnie: Jezu co on ci zrobił z ręką?!

Soyeon: Cii! Usłyszy nas.

Zabandarzowałam rękę i wróciłam do Yuqi. Shuhua nawet chyba nie ogarnęła co się dzieje. Było widać strach w jej oczach ale i też spokój. Nie panikowała. SooJin była przerażona cały czas płakała po prostu bała się i rozumem to. Sama nie mogłam powstrzymać łez i zaczęłam płakać. Nie że strachu tylko z bólu. Ręką bolała mnie coraz bardziej. Niby lekko dotknął ją nożem a rozcięcie było głębokie. Ci mężczyźni wciąż krążyli po mieszkaniu.

Nieznajomy4: Jezu możesz się zamknąć?! - Ryknął na SooJin a  ona od razu ucichła

Nieznajomy 2: po kiego huja się na nią drzesz? Boi się to oczywiście i tak ma być.

Nieznajomy 3: a co wy na to żeby się pobawić z naszymi dziewczętami?

Nieznajomy1: ta. My je wyruchamy a potem dołożą nam do wyroku kilka ładnych lat za gwałt.

Nieznajomy 3: Ej no nie pękaj. Jak się bawić to na całego! - złapał Shuhua'e i próbował ją zaciągnąć do pokoju ale ona go kopła w krocze a ten się zaczął zwijać z bólu na podłodze. Wykorzystałam moment i podbiegłam do niego i zabrałam mu pistolet.

Soyeon: Dobra słuchać mnie bo powystrzelam was jak kaczki! Macie 5 minut na to żeby się z tąd wynieść!

Nieznajomy 1: o jaką waleczna! No proszę strzelaj!

Bez zawahania strzeliłam mu w nogę.

Soyeon: Dalej mi nie wierzysz że jestem zdolna was zabić?

Nieznajomy 1: Kurwaaa! Jak to boli! Ty suko jebana! Łapać ją!

Ani jeden do mnie nie podszedł. Bali się mnie. Zaczęło mi się to podobać. Do czasu kiedy ktoś przyjebał mi w głowę. Straciłam przytomność. Obudziłam sie jutro

Nieznajomy 1:  i co taka byłaś waleczna. A teraz co? Leżysz związana na podłodze za kare.

Yuqi: Soyeon... On... On cię zgwałcił jak byłaś nie przytomna.

Soyeon: Co mi zrobiłeś?!!? Poczekaj niech no mój chłopak tu wpadnie! Rozjebie cię w drobny mak!

Nieznajomy 2: Szefie... Mamy problem. Policja jest pod domem.

SooJin: Jesteś pojebany. - Rzuciła się na niego i zajebała mu doniczką ale na niego to nie zadziałało. Pchnął ją na szafkę na której stał szklany wazon. SooJin upadła na ten wazon a on się pobił i duży odłamek szkła wbił jej się w szyję...

Minnie: Jezus Maria! SooJin! Coś ty jej zrobił!!

Soyeon: Japierdole! SooJin ty masz szkło w tętnicy!!! Rozwiąż mnie!! Ona umiera!!

Jeden z chłopaków mnie rozwiązał. Poleciałam po apteczkę a potem do SooJin . Mimo tego że próbowałam zatamować rane.... SooJin ... Odeszła na moich rękach... Zacząłam płakać bo co innego miałam zrobić.

Soyeon: Ona nie żyje!! Przez ciebie!! Ty .. jesteś zjebem! Jebanym wybrykiem natury!

Nieznajomy 3: Szefie... Ona na prawdę nie żyje. Zabiłeś ją.

Nieznajomy 2: ja z tąd spierdalam.

Jednen z nich wyleciał prosto w ręce policji. Do domu wleciała policja i zabrała deszcze bandziorów. Do SooJin podeszli lekarze ale było już za późno... Ona zmarła na skutek wykrwawienia. Jezu nie wierzę w to co się odwaliło. Podbiegłam do Sugi i się w niego wtuliłam. Jin jeszcze nie wiedział i co chodzi.

Soyeon: S-suga b-bo SooJin onaa... Nie żyje! - zaczęłam płakać.
- zmarła na moich rękach!

Jin: C-co?! SooJin ... Ona ? Co? Nie! Nie możliwe!!

W tym momencie akurat wynosili ją na noszach w worku takim czarnym. Jin nie wytrzymał i zaczął płakać. RM go przytulił.

Soyeon: J-ja chc-ce do domu.

Suga: Choć jedziemy do mnie do mieszkania.

Pojechałam z Sugą do jego mieszkania. Tam się wykąpałam i opowiedziałam Sudze o wszystkim... O tym że jeden z nich mnie zgwałcił też. Suga był wściekły. Przytulił mnie mocno i powiedział że już nigdy nie pozwoli żeby coś mi się stało. Chwilę potem zasnęłam w jego ramionach.

Ojoj chyba mnie znowu fantazja poniosła. Mam nadzieję że rozdział się podobał 🤗❤️ Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy 💗 🌈.
( 1136 słów )

Dwie siostry i ich życie z BTSWhere stories live. Discover now