prolog

70 8 7
                                    

Pot spływający po czole, żółte konfetti w jego brązowych włosach. Widzę to niemal codziennie, a jednak za każdym razem czuję, że to najcudowniejszy widok w moim życiu. Tyler jest wykończony, a jednak wiem, że mógłby biegać po scenie, skakać, śpiewać i dawać z siebie wszystko jeszcze bardzo długo. Bo to jest to, czego chciał. Jest zadowolony z kolejnego skończonego koncertu. I to w takich momentach jest najbardziej sobą. Kiedy czuje, że to, co pisze rozumie tak wielu ludzi, że tak wielu ludzi przeżywa to, co on, ale oni – w przeciwieństwie do niego – mają powody, by wierzyć, że to pokonają. Oni wszyscy wiedzą, że nie są sami.

Tak naprawdę od zawsze go za to podziwiałem. W końcu, gdy zaczynał nie miał pojęcia, czy to się komukolwiek spodoba. Nie mógł nawet podejrzewać, że do kogokolwiek dotrze to, co śpiewa. A jednak – spróbował. I dał radę, boże, cholernie mu się udało. Ta w pełni altruistyczna dusza jest w stu procentach spełniona jedynie na scenie. 

A ja jestem spełniony jedynie, gdy on jest obok.

don't believe the hype; joshlerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz