Rozdział 2b

841 8 1
                                    

Jacob

Nie mogłem doczekać się dzwonka mojego telefonu kiedy w czwartkowe popołudnie siedziałem samotnie przed konsolą. To był chyba jedyny moment w tygodniu kiedy siedziałem sam, czekając tylko na sygnał od moich przyjaciół.

Claudia i Adam siedzieli nad matmą, rodzice z Teresą byli na rehabilitacji, a ja miałem całe mieszkanie dla siebie. Mimo to zamiast się cieszyć, kompletnie zamulałem. Nie lubiłem być sam. Wtedy za dużo zaczynałem myśleć, a to nigdy nie wróżyło nic dobrego.

Wreszcie koło osiemnastej chwyciłem swój telefon, który zasygnalizował przychodzącą wiadomość.

Od: CJ
Jakie, matma nas zniszyczyla. Potrzebujemy Cię!!! <3

Do: CJ
Przybywam na ratunek.

Odpisałem błyskawicznie, dosyłając gifa z super manem, a potem wybiegłem z domu.

Pięć minut później stałem już pod drzwiami dziewczyny, czekając aż mi otworzy. Mieszkałem w tym samym bloku i często zdarzało mi się dosłownie teleportować tutaj o różnych dziwnych porach.

Bawiło mnie zawsze, że nasz blok to dosłownie betonowa metafora podziałów klasowych. Na samym dole mieszkał plebs w ciasnych, ciemnych mieszkaniach z małymi oknami, a na samej górze rezydowała szlachta w swoich piętrowych apartamentem. 

Zawsze kiedy szedłem po schodach z samego dołu na górę czułem się jakbym awansował społecznie. 

I mimo, że nienawidziłem tego budynku to jednocześnie był to moje drugie ulubione miejsce na ziemi zaraz po odjechanym domu Adama. Kojarzyło mi się z wytchnieniem i spokojem. To tutaj tuliłem się do najwspanialszej dziewczyny na ziemi kiedy było mi źle.

Claudia to moje kochane Słoneczko. Zawsze wiedziała co powiedzieć. Zawsze wiedziała jak mnie pocieszyć, nawet gdy nie wiedziała o co chodzi.

Kiedy otworzyła mi drzwi od razu wpadłem w jej ramiona, przenosząc ja przez korytarz aż do jej pokoju.

- Wiedziałem, że ten creep Cię zamęczy. - powiedziałem, drocząc się z Adamem. - mówiłem, że albo jest psychopatą albo kosmitą skoro lubi matmę.

- Nie bądź złośliwy. - skarciła mnie, patrząc złowrogo. - Nasz kosmita ratuje mi życie. To raczej ze mną jest coś nie tak skoro jestem aż takim głąbem.

- Zgadzam się! - włączył się do rozmowy Adam, na co brunetka rzuciła się na niego, próbując go udusić.

I muszę przyznać, że wyglądało to naprawdę komicznie. Claudia nie była może malutka ale przy atletycznym Adamie wyglądała jak pchełka. Wymachiwała śmiesznie rękami, próbując dostać się do jego gardła, podczas gdy szatyn tylko złapał ją jedna ręka za oba nadgarstki i skutecznie ja powstrzymał.

- Widzę, że dotarłem w sama porę skoro już próbujecie się zabić. - powiedziałem i jednym ruchem wskoczyłem na bijąca się na łóżku parę. Złapałem Claudie w ciasnym objęciu, kładąc się jednocześnie na udach Adama. Nikt nie protestował.

Claudia tak samo jak ja lubiła się przytulać więc tylko wtuliła się wygodnie w moje ramiona, a Adam mimo, że nie lubił bliskości to nawet nie próbował walczyć. Zawsze w takich momentach naskakiwaliśmy na niego, obściskując z każdej strony więc aktualna pozycja była dla niego dobrym kompromisem.

- Myślicie, że umrę już taka głupia? - zapytała w pewnym momencie dziewczyna.

- Ja bym się raczej martwił, że umrzesz taka brzydka - odpowiedział złośliwie Adama, na co ja parsknąłem śmiechem, a Ona rzuciła w niego kilkoma wyzwiskami.

Resztę wieczoru spędziliśmy gadając o głupotach i wyzywając się czasem dla zabawy.

TrioWhere stories live. Discover now