Rozdział 6b

490 8 0
                                    

Claudia

- Chciała Pani z nami rozmawiać. - Powiedziałam cicho, gdy Adam zajął miejsce zaraz obok mnie przy biurku Profesorki, a pozostali uczniowie opuścili salę.   

Niesamowicie stresowały mnie takie sytuacje. Zawsze robiłam wszystko żeby nie podpadać nauczycielom i pozycja niegrzecznego ucznia była mi wybitnie nie na rękę. Zawsze się dobrze uczyłam i odpowiednio zachowywałam, szczególnie wobec nauczycieli. Takie zasady miałam wbite do głowy. 

A mimo to, teraz stałam przed biurkiem nauczycielki jak ofiara losu, ze splątanymi za placami dłońmi, wyłamując palce w nerwach, wzrokiem wodząc wszędzie tylko nie w stronę kobiety, której podpadłam. 

- Tak. - Odpowiedziała surowo, odkładając stos naszych kartkówek na krawędź biurka. - I chyba domyślacie się po co? 

Oboje milczeliśmy mimo wybrzmiałego pytania. Żadne z nas nie było wygadane, szczególnie w takich sytuacjach. 

- Oj dzieci, dzieci... - Westchnęła głośno na brak interakcji z naszej strony, po czym ciężko usiadła na swoim obrotowym skórzanym fotelu i popatrzyła po naszych mizernych postaciach. - Nie ważne czy podobają wam się moje lekcje czy nie i czy macie coś ciekawszego do roboty czy nie, na moich lekcjach macie uważać. Czy to jest jasne? 

Surowy głos kobiety zdecydowanie nie cierpiał sprzeciwu więc tylko pokiwaliśmy twierdzącą głowami, czekając na dalsze wywody. 

- Dobrze... Ale nie po to was wezwałam. - Westchnęła, a my gwałtownie unieśliśmy zaskoczone spojrzenia na kobietę, spodziewając się raczej dalszego rugania i co najmniej jednego popołudnia w kozie. - Nie patrzcie tak na mnie. Przecież wiem, że i tak wiecie więcej niż cała reszta waszej klasy. Kara w tym przypadku jest niepotrzebna. - Wyjaśniła, a my nadal wpatrywaliśmy się w nią z niedowierzaniem, czekając na dalszy bieg wydarzeń. 

Po chwili ciszy kobieta wstała ze swojego fotela, który cicho przy tym zaskrzypiał, po czym zwróciła się w naszą stronę. Jej wzrok był nieco zbyt spokojny jak na to, że miała do czynienia z dwojgiem nieusłuchanych gówniarzy. 

- Chciałam was zapytać czy wiecie co dzieje się z Jacobem...

Na brzmienie imienia Jake'a zupełnie odruchowo spuściłam speszony wzrok w dół i momentalnie poczułam jak moje policzki zaczynają płonąć różowymi rumieńcami. 

Do mojej głowy od razu wlał się obraz, który miałam przed oczami przez cały miniony weekend. Niewinny całus blondyna wywołał we mnie taką falę emocji, że nawet po paru dniach nie potrafiłam ukryć moich nieprzyzwoitych myśli. 

Niestety nie uszło to uwadze pozostałej dwójki. 

- Czyli wiecie... - Westchnęła Profesorka, która najpewniej nieco mylnie oceniła moją reakcję i założyła, że zamierzam kryć Naszego wagarowicza.

- Ja z nim pisałem jak mnie Pani Profesor przyłapała z telefonem. - Włączył się pośpiesznie Adam, zakładając najpewniej to samo co nauczycielka i uznając, że trzeba mnie kryć. - Źle się dzisiaj czuje i postanowił zostać w domu. 

Profesorka zsunęła wąskie okulary z nosa i popatrzyła podejrzliwie na chłopaka, po czym z pełną dezaprobatą pokręciła głową. 

- Panie Morgan, jeżeli już Pan się odzywa to mógłby Pan nie kłamać. 

- Ale... - Spróbował szatyn, ale Profesorka była nieprzejednana. 

- Jacob ma tragiczne oceny z większości przedmiotów. - Przerwała chłopakowi stanowczo. - Także z języka angielskiego, na którym, jak się przypadkiem składa, macie dzisiaj egzamin. Liczyłam, że zapewnicie mnie o tym, że wasz kolega się na nim pojawi ale skoro zamierzacie kłamać, to jestem zmuszona zadzwonić do jego rodziców. 

TrioWhere stories live. Discover now