Część dwudziesta druga: nagła sytuacja

143 13 1
                                    

Stałam spokojnie przed szkołą czekając na Minhyuka, który miał mnie odebrać. Obok mnie stał Yoongi mamrocząc coś najpewniej do mnie, ale go nie słuchałam. Po prostu stałam spokojnie i oddałam się w pełni delikatnemu, przyjemnego wiatru, który wiał zmieniając mi trochę fryzurę. Nigdy jeszcze nie czułam się tak spokojnie, chociaż czułam, że jeszcze dzisiaj coś mnie zaskoczy i to bardzo. Widział jak słońce zachodziło za horyzontem dzięki czemu niebo wyglądało prze pięknie. Pomarańczowo-różowe chmury rozciągały się szeroką linią, one jeszcze bardziej mnie uspokajały. Poczułam jak w torebce zaczął wibrować telefon. Odebrałam go jak najszybciej jak tylko mogłam. Nie zważałam już na to kto dzwoni.

-Nie wracaj dzisiaj - to było jedyne zdanie, które usłyszałam po czym osoba się rozłączyła. Moja twarz wyrażała wszystko co odczuwałam. Yoongi szybko to zauważył dlatego spojrzał się na mnie i zaczął mi machać dłonią przed twarzą.

-Co się stało? - patrzył się na mnie zdziwionym wzrokiem wyczekując rzetelnej odpowiedzi.

-Min, ja muszę zostać u ciebie na noc. Dzisiaj i to koniecznie -jego mina była nie od opisania po tym jak to usłyszał. Nie chciałam mu całej sytuacji wyjaśniać. To, że żyłam z Kihyunem miało być i ma być tajemnicą. Czułam, że Min był wampirem i było to tez widać po jego wyglądzie. A skoro nim był to na pewno wie o istnieniu Ki. Czułam, że jakbym cokolwiek o nim powiedziała to by się zezłościł. Miałam pewne wrażenie, że się nie lubią. Raz mówił o chudym człowieku o różowych włosach, który zabił jego rodziców. Jedyne co z nich zostało to oczywiście rozdarte ciała. Yoongi nie wyglądał na osobę, która by się przejmowała czymkolwiek, jednak widać było, że się zestresował wtedy gdy mówił o rodzicach.

Jego dom znajdował się nieopodal szkoły. Mały przytulny, udekorowany, czysty i zadbany. Zdziwił mi ten widok, myślałam, że sobie żarty ze mnie robi, ale szybko się przekonałam, że nie. Zostawił mnie jeszcze na chwile samą, gdyż poszedł do sklepu po najważniejsze rzeczy. W tym czasie miałam jeszcze trochę czasu by się rozejrzeć. Dostrzegłam obraz, który mi coś przypominał. Nic szczególnego oprócz stojącej kobiety tam nie było. Była ona piękna i siedziała wokół czarnych róż. Miała delikatny uśmiech, który dodawał jej niesamowitego uroku.

-Wróciłem - powiedział spokojnym tonem niosąc torby z zakupami, które w szybkim tempie od niego wzięłam i pomogłam mu zanieść na stół. 

-Po co tyle kupowałeś jedzenia? Przecież chyba tyle nie zjemy.

-Kto wie, ja cały czas jestem głodny. Mam jednak ochotę na coś czego nie kupiłem - spojrzał się na mnie i oplótł mnie rękoma. Wtedy powinna była się wyrwać, albo uciekać. Ja po prostu stałam jak słup. Czekałam na ten moment aż wbije się w moją skórę. No i doczekałam się, ale ugryzienie nie było tak mocne jak wcześniej odczuwałam przy Kihyunie czy Hoseoku. Oczywiście było bolesne, ale dało się wytrzymać.

-Nie opierasz się? Jesteś naprawdę dziwna. Każda dziewczyna na twoim miejscu by zwiała - wysapał kontynuując swoją czynność.

-Nie przeszkadzaj sobie - nie miałam pomysłu co mu odpowiedzieć. Mogłabym mu powiedzieć, że doświadczyłam już tego. Wiedziałam jednak, że rozpoczęła by się seria pytań odnośnie towarzyszy, a tego chciałam uniknąć.

Czułam jak wbija się coraz mocniej. Zaczęłam się cofać do tyłu opierając się o blat kuchenny. W tamtym momencie spanikowałam, ale nadal pozostałam spokojna. Z zewnątrz. Czułam jak kładzie jedną dłoń ma moim udzie od wewnętrznej strony, a drugą na moją talię. Podejrzewam, że byłam w tamtym momencie cała czerwona, jak pomidor lub truskawka. Dodatkowo delikatnie masował moją nogę w górę i na dół przez co bardziej panikowałam. Gdy tylko zaprzestał picia mojej krwi to spojrzał się na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy. 

-Jeżeli chcesz pierwsza, to idź się umyj.





Wydaje mi się że trochę za wolno akcję rozwijam a parę rzeczy mi zostało

Została mi jeszcze jedna postać do dodania...

Kihyun's Blood | yoo kihyunजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें