Część szesnasta: przeszłość

185 14 2
                                    

Pierwsze co zobaczyłam po przebudzeniu to nie mój pokój. Ten był inny, zdecydowanie jaśniejszy i zaopatrzony w mini bibliotekę. Miejsce spokoju i ciszy, a w miarę miała przestrzeń dawała uczucie przyjemnego. Było coś w nim, że chciało się zostać w nim jak najdłużej ile tylko się dało, a łóżko tylko w tym utrudniało. Ciepłe wygodne i duże czyli takie jakie powszechnie lubimy. Sama nie byłam w nim, razem ze mną był Kihyun, który czytał. Nie była to książka, coś w rodzaju notatnika. Nie pisał w nim nic. Kartki były puste.
Podczas kiedy ja mu się przyglądałam, zrobił herbatę dla nas obojga. Chyba zauważył to co robiłam.

-Już wstałaś? Jak się czujesz? - spojrzał przelotnie na mnie wsypują cukier do kubka. Ciężko było określić co w tamtej chwili czuł. Z jednej strony słychać troskę, a w drugiej widać w oczach zimno i jednocześnie.. irytację?

-Chyba dobrze. - odpowiedziałam cicho. Nadal w jego obecności czułam się niepewnie i dziwnie.

-Muszę ci zadać jedno pytanie. Wiesz gdzie się podziały wszystkie notatki Alexandry? - uśmiechnął się szyderczo. Stanęła mi gula w gardle i nie byłam w stanie nic powiedzieć. Chciałam mu powiedzieć mu prawdę, ale bałam się. Niby je miałam, ale później Jooheon je spalił. Już nie wiedziałam co powiedzieć. Moje ręce zaczęły się delikatnie trząść ze strachu. Wyglądało na to, że cierpliwie oczekiwał na odpowiedź i nie zamierzał odpuścić sobie czekania.

-Zabrałam je, ale Jooheon je spalił! - powiedziałam zgodnie z prawdą patrząc mu z łzami w oczy. Szczerze mówiąc myślałam i oczekiwałam, że mnie za to pobije, ale ten po prostu podszedł, położył dłoń na moje ramię i westchnął. - Nie wierzysz mi?

-Wierzę. Powiedz mi co chciałaś wiedzieć.

-Chciałam sprawdzić co mogłoby nas łączyć oprócz wyglądu. Chciałam poznać ją lepiej jak i również ciebie. Nic nie chcesz mi o sobie powiedzieć, ale jej byłeś w stanie wyśpiewać każde słówko. Czemu tak jest. Czy mi ufasz, czy może jednak używasz mnie na przynętę do czegoś, a potem zabijesz z satysfakcją. Nie rozumiem. Czemu ty wiesz wszystko o mnie gdy ja o tobie nic...?

-Ty... Alexandra była wychowywana z niezbyt dobrych czasach. Urodziła się podczas wojny na drugim końcu świata, ale z nową rodziną udali się tutaj. Nie wytrzymała tu długo i uciekła. Uciekła do mnie, nie wiedząc kim jestem i co mogę jej zrobić. - patrzył na mnie z wyraźnym smutkiem w oczach i malującymi się iskierkami w oczach. - Dalej musisz się sama dowiedzieć. Nie chcę ci od razu wszystkiego wyjawiać. Mało kto u nas o tym mówi. Wszystkim jest ciężko po tym jak zmarła.

-Na nowotwór, prawda? Mówiłeś mi kiedyś.

-Tak. Zakończmy ten temat. Niedługo zaczniesz edukację. Tą dzienną. - wlepiłam swój zdziwiony wzrok na niego. Nie myślałam, że kiedykolwiek będzie mnie to czekało. Cieszyłam się, że nie musiałam tego robić. Szkoła to ostatnie miejsce do którego chciałabym pójść.

-Nie patrz tak na mnie. Musisz się uczyć. No chyba nie myślałaś, że zostaniesz tutaj nie wyedukowana. Mam również dla ciebie plan na każdy dzień tygodnia - nie ruszałam się. Po prostu moje myśli obracały się wokół tego co mówił Kihyun. - Będziesz wstawała o szóstej, lekcje tańca o siódmej po tym wychodziła do szkoły. Mam dla ciebie zegarek. Telefonu ci nie dam, a z resztą jest ci niepotrzebny.

-Alexandra też chodziła do szkoły?

-Tak, ale na nocne zajęcia. I to był błąd.

Kihyun's Blood | yoo kihyunWhere stories live. Discover now