7.

155 18 42
                                    

W czasie prysznica Deana większość uczestników zdążyła się rozgościć. Charlie i Jo plotkowały na kanapie, oczekując aż blondyn się ogarnie. Winchester z łazienki wyszedł jakieś pół godziny później. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk przypominający piknięcie. Wzrok wszystkich w salonie skierował się na kilka kamer, zamieszczonych w różnych miejscach.

— To chyba znaczy, że nas nagrywają. — zagadnęła Charlie.

Dean wcisnął się między dziewczyny na kanapę i przetarł ręcznikiem włosy. — Zgaduje, że zaraz wejdzie Balthazar i Meg.

I tak też się stało, drzwi wejściowe otworzyły się, a po chwili przez próg weszła wspomniana dwójka. — Witam potępieńców! — krzyknął Balthazar z cwanym uśmieszkiem na ustach. Meg jedynie przewróciła oczami i wymijając mężczyznę uderzyła go z tak zwanego bara.

— Dobra, słuchajcie bo nikt nie będzie się powtarzał. — zaczęła brunetka znudzonym głosem. — Mamy dla was menu, które macie wykuć na blachę. Jutro czeka was pierwszy wieczór w kuchni i któreś z was odpadnie. Lepiej się przygotujcie. — na zakończenie rzuciła plikiem kartek na stół.

— Tiaa to byłoby na tyle. Powodzenia. — Balthazar puścił oczko do Winchestera i poszedł za Meg z nadzieją, że ta tym razem nie zamknie mu drzwi przed nosem. Ponieważ tak zrobiła wcześniej. Wiedziała, że za nią idzie, ale gdyby nie zrobiła czegoś takiego, zwyczajnie nie byłby sobą.

— No to, co zerknijmy, co tam dla nas wymyślili. — Benny podniósł się z fotela i chwycił pierwsze menu.

Reszta poszła za jego przykładem, a Dean poczuł się jak za czasów liceum. Już wiedział, że będzie go czekała nieprzespana noc. Zawsze wkuwanie różnych rzeczy szło mu okropnie. Nigdy nie rozumiał dlaczego tak trudno jest mu zapamiętać niektóre rzeczy. W odróżnieniu od teksów piosenek, tutaj mógł podawać się za mistrza.

***

Nowy dzień zaczął się bardzo szybko, alarm rozdzwonił się na dobre, budząc przy tym wszystkich uczestników. Była godzina dziesiąta, co wydawało się być strasznie podejrzane. Dlaczego mieliby móc spać aż tyle czasu? Jak się okazało odpowiedź przyszła do nich chwilę później w postaci sukowatej brunetki, oczywiście mowa tutaj o Meg. Dziewczyna poinformowała ich, że z przyczyn losowych zaszła zmiana w programie. O dwunastej mają wstawić się na kuchni, gdzie rozpoczną się nagrywki do intra programu. Powinni wyrobić się do piętnastej, wtedy uczestnicy będą mieli obiad oraz czas wolny dla siebie. Jednak brunetka poradziła im, aby mimo wszystko spędzili go na nauce menu, ponieważ to właśnie tego wieczoru, jedno z nich opuści Piekielną Kuchnię.

Po szybkim śniadaniu oraz ogólnym doprowadzeniu siebie do jakiegokolwiek stanu Dean usiadł na krześle przy stole i podparł się ręką. Był zmęczony, bolała go głowa i strasznie się denerwował. Jo dosiadła się do niego i zapytała. — Wszystko gra?

— Tak, tylko nie wiem czy się tu nadaje. — zaczął.

Dziewczyna uderzyła go z całej siły w ramię, aż krzyknął z bólu. — Co ty wyprawiasz? — warknął.

— Marudzisz. I zaczynasz mnie denerwować, to nasze marzenie Dean. Jesteśmy tutaj, rozejrzyj się to nie czas na jakiekolwiek wątpliwości. Nie rozumiem czego się boisz? I nawet nie próbuj się wykręcać, za dobrze cię znam. Hm no gadaj.

Winchester westchnął i zbliżył się do przyjaciółki. — Boje się opinii Castiela, jest moim idolem i nie wiem, co zrobię jeśli usłyszę od niego, że jestem beznadziejny. — powiedział tak cicho, że blondynka ledwie go usłyszała.

Castiel's Hell _Destiel Au_ Onde as histórias ganham vida. Descobre agora