3.

167 20 9
                                    

Castiel stał na środku pomieszczenia i trzymał w ręce łuk, wiedział, że reklamy tego programu były nietypowe, ale nigdy nie sądził, że przyjdzie strzelać mu zapaloną strzałą do ogromnej tarczy. To, że w tym momencie był jednym wielkim kłębkiem nerwów to mało powiedziane. Ręce telapały mu się gorzej niż w chwili, gdy po raz pierwszy w życiu trzymał stary mikser babci. A na prawdę tamto urządzenia mogło robić za młot pneumatyczny.

— Uwaga akcja! — krzyknął reżyser. Kamera najechała na jego pełną skupienia twarz, wypuścił strzale a kiedy trafiła w sam środek, puścił do kamery oczko. Oczywiście to nie było tak, że był takim świetnym strzelcem, o nie. Łuk to on pierwszy raz w życiu trzymał, ale trzeba pamiętać, że magia telewizji potrafili zdziałać cuda.

Druga kamera ciągle nastawiona była na tarcze, drzwi za nią się otworzyły, a po prawej stronie tarczy stanęła ciemnowłosa dziewczyna, natomiast po lewej szczupły, przystojny blondyn. Oboje trzymali pianki na patykach, które podpiekli na ogniu, który utrzymywał się jeszcze przez jakiś czas.

Tak właśnie prezentowała się kolejna reklama 10 już sezonu Piekielnej Kuchni. Castiel był z niej nawet zadowolony, do spotkania z uczestnikami i nakręcenia pierwszego odcinka zostały dwa tygodnie. Dzisiaj mieli rozsyłać maile z informacją o przyjęciu do programu, na wiadomość zwrotna czekali trzy dni, żeby wyrazie czego móc znaleźć kogoś na zastępstwo, gdyby któryś z uczestników się wycofał.

Dzień później Dean i Jo siedzieli na kanapie w salonie Ellen Harvell, mamy dziewczyny oraz przyjaciółki ojca Deana i Sama. Właśnie oglądali najnowszy spot reklamowy, który Jo podsumowała westchnieniem i słowami. — To było naprawdę hot.

— No. — potwierdził nieświadomie Dean, nadal watrując się w ekran, na którym teraz zostały jedynie jakieś napisy.

Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. — Czekaj?! — krzyknęła.

Dean dopiero teraz ogarnął jaką małą głupotę palną. — Co? — zapytał, jak gdyby nigdy nic.

— Jak to co? — zaśmiała się i uderzyła przyjaciela w ramię. — Właśnie potwierdziłeś, że Castiel Ramsay jest hot!

Sam, który siedział na fotelu po drugiej stronie salonu, aż podniósł wzrok znad telefonu. — No a to facet już nie może przyznać, że jakiś inny facet jest przystojny? — zapytał chcąc jakoś się wybronić, jednak nie za wiele mu to dało, ponieważ Sam musiał wtrącić swoje pięć groszy.

— Ale nie każdy facet trzyma plakat innego faceta w swoim pokoju i się do niego ślini za każdym razem, jak gdzieś go zobaczy. — powiedział Sammy z wrednym uśmieszkiem młodszego brata.

— Zamknij się, suko! — krzyknął Dean i rzucił w niego miską po chrupkach, które jedli.

— Palant. — odwarknął Sam i odłożył miskę na dywan obok fotela.

Dean obrażony wziął pilota i już chciał przełączyć na inny kanał, kiedy zdał sobie sprawę, że Jo wciąż się w niego wpatruje. — No co? — zapytał zrezygnowany.

— Jesteśmy przyjaciółmi od piaskownicy, Winchester. Tak? — spytała z dociskiem na jego nazwisko.

Dean przewrócił oczami, na co zirytowana dziewczyna wyrwała mu pilota z dłoni. — Więc gadaj? Jak to u ciebie wygląda?

— Nigdy nie spałem z żadnym chłopakiem, ani nic. — wypalił. — Nie jestem gejem, chyba.

— Mało przekonującej. — prychnął Sam.

— Grasz w jakaś głupią gierkę, to graj. — krzyknął starszy z braci.

— Okay, czyli nie jesteś pewien, ale np. Castiel jest hot? — Winchester w odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami.

— Jo, ja naprawdę nie wiem. Byłem z kilkoma dziewczynami, ale nic z tego nie wyszło. Jakiś czas temu zacząłem się zastanawiać i zauważyłem, że zwracam uwagę na niektóre rzeczy... Ja, myślę, znaczy, nie ważne. — w sumie to nawet nie wiedział, co chce powiedzieć, czuł się zagubiony i tyle.

— O cholera! — krzyknął Sam i zeskoczył z fotela. — Dean, chcą cię w Hell's Kitchen!

Dean popatrzył na brata jak na kompletnego idiotę za którego czasem go uważał. — Żartujesz sobie ze mnie?

W odpowiedzi Sam wcisnął mu swój telefon, na którym miał pocztę Dean, z której ten jak zwykle zapomniał się wylogować. Zielonooki patrzył na maila z zwątpieniem, jakby zastanawiał się czy na pewno to jest jego konto. Ale na samym początku wiadomości wyraźnie widać było jego imię i nazwisko. Jo jako pierwsza ocknęła się z szoku i chwyciła swój telefon, dopiero teraz uświadomiła sobie, że przecież ona także wysłała filmik. Drżącymi rękami wpisała hasło na poczcie, a kiedy także zobaczyła wiadomość. Rzuciła się na przyjaciela, pocałowała go w policzek i ze łzami w oczach pobiegła na ogródek by powiedzieć o wszystkim mamie.

— Czy to znaczy, że ona też się dostała? — zapytał zdruzgotany Sam, już widział jak tych dwoje robi piekło w piekle.

— Tak, chyba tak. — powiedział Dean i nim Sam się obejrzał, jego brat ściskał go na środku salonu. — Nawet nie próbuj nic mówić. — syknął i przytulił go mocniej. Oczywiście młodszy oddał uścisk i nawet poczuł, że zapiekły go oczy, ale szybko pozbył się tego uczucia. Już nie mógł się doczekać aż zobaczy swojego brata w telewizji, a może i w końcu ich ojciec będzie dumny z Deana.

— O nie. A co jeśli tata się nie zgodzi?— Dean odsunął się od niego i opadł na kanapę.

— Nie ma nawet takiej opcji, myślę, że Ellen się o to postara. — puścił mu oczko i dosiadł się do niego na kanapie. — To, co w końcu spotkasz swojego idola.

W następnym rozdziale poznamy wszystkich uczestników i zobaczymy jak poradzą sobie pierwszego dnia!

Castiel's Hell _Destiel Au_ Where stories live. Discover now