|Rozdział 17|

174 12 0
                                    



-Wiem... to pojebane. Ja... Już nie będę. Obiecuje. Poza tym strasznie głupio mi jest. Zazwyczaj zanim z kimś się poznam stosuje tą metodę. Za często zawiodłem się na ludziach.

-To za dużo informacji. Harry ja już nie chce rozmawiać naprawdę. Muszę to przetrawić.- położyłam i przykryłam się kołdrą. Zrezygnowany westchnął i wstał pomału.

-Jeszcze raz przepraszam.- i wyszedł z pokoju.

To wszystko nie jest prawdziwe. To pewnie ciągle sen. Zdarzają się w rzeczywistości dziwne i niewyjaśnione sprawy... Ale... ale to nie możliwe. Może to żart? Nie. To na pewno nie był żart. Jak mi o tym opowiadał był śmiertelnie poważny.

Ja potrafię wchodzić tez w jego umysł? Nie możliwe. Ja nawet nie wiem jak to zrobiłam.

Z tymi myślami zasnęłam. Ale nie miałam żadnego snu. Po prostu pustka. Ciemność, a w tle słyszałam głos Harry'ego:

Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam.

-Ziemia do Kylie. Obudź się!

Przetarłam oczy zaspana. Z tego wszystkiego zapomniałam, że Harry mówił o tym, że dziewczyny przyjdą do mnie z obiadem i że chcą pogadać.

-Hej...- ziewnęłam- Zapomniałam, że przyjdziecie.

-Jeju, tak się martwiłyśmy o Ciebie- westchnęła Viki.- Jak się czujesz?

-Wszystko okej już...Ale nie czuje się dobrze psychicznie.

Szczerze? Nawet nie mam ochoty z nikim gadać. Chciałabym tylko leżeć i zapadać sie w moich myślach.

-Przyniosłyśmy ci obiad. Pani pielęgniarka sprawdzi czy zjadłaś. Uważa, że to z osłabienia.- nie sądzę.

-Dzięki- chyba zauważyły, że nie mam ochoty rozmawiać.

- Nie będziemy cie już męczyć, ale mamy smutną i wesołą wiadomość- Julia wychodzi jutro ze szpitala!

-O boże...-zatkało mnie- Tak się ciesze twoim szczęściem.

-Przykro mi, że wy musicie ciągle tu siedzieć, ale wy też za niedługo wyjdziecie- uśmiechnęła się do nas pokrzepiająco.

-Okej to odpoczywaj, a my lecimy. Jak będziesz w stanie to wieczorem przyjdź do nas na korytarz.- pokiwałam głową i poszły.

Na obiad był ryż z jogurtem naturalnym, posypany cukrem. Zjadłam tylko trochę, bo nie mam apetytu.

Wstałam i wzięłam mój szkicownik i ołówek w dłonie. Dzisiaj czuje, że stworze coś dobrego. Coś z czego będę dumna. Czuje jak ponosi mnie wena. Kieruje moja dłonią. Tworzę pierwsze linie. Góry stają się coraz bardziej realne. Stworzyłam kontur rzeki. Drzewa, które rosną wokół jeziora, tworzą idealną kryjówka przed światem. O takim miejscu marzę najbardziej. Oczyma wyobraźni widzę jak pływam w tej rzece. Zaczynam cieniować elementy rysunku.

Jestem dumna z efektu końcowego. Jedyne czego brak na tym obrazku to kolory. To kolory są najpiękniejsze i nadają powód do radości w naszym życiu. Setki odcieni... coś pięknego. Prawie nikt tego nie docenia.

Zasypiam. Jestem w tym miejscu. Czuje wiatr we włosach. Widzę ten piękny zakątek, który niedawno rysowałam. Otaczają mnie krzewy, drzewa i w oddali góry. Wdycham cudowny zapach roślinności. To miejsce w którym mogę zastanowić się nad wszystkim. Uwielbiam sny. Od zawsze były dla mnie czymś wyjątkowym. Miejscem gdzie mogę spełniać marzenia. Mogę w nich wszystko.

Gdy Harry mi powiedział o swoim darze, na początku w to nie wierzyłam, ale teraz gdy emocje opadły, to coraz bardziej w to wierzę. On nie mógł żartować. Chociaż to nie możliwe, wierzę mu że to prawda. Chociaż na początku się go bałam to teraz ufam mu, że nie zrobiłby mi nic złego.

Chciałabym żeby tutaj był. Chciałabym z nim porozmawiać.

-Pięknie tu prawda?- słyszę znajomy mi głos. Uśmiecham się.

-Wiesz, że to jest już prześladowanie?- zaczęłam się śmiać.

-W każdej chwili mogę sobie zniknąć ale nie sądzę żebyś tego chciała.- uśmiecha sie zadziornie. To kolejna rzecz na mojej liście rzeczy, które w nim uwielbiam.

-Tak to prawda. Przepraszam... Ja byłam w szoku i to było dla mnie za dużo.

-Rozumiem. Miałem już nie wchodzić do twoich snów, ale mnie wołałaś.

-Nie wołałam cie

-Nie o to chodzi. Pomyślałaś o mnie i tak mnie przywołałaś.- kręcę głową z niedowierzaniem ale też i uśmiechem na twarzy. To wszystko jest takie skomplikowane i nierealne.

-Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Mam parę pytań. Odpowiesz mi jeszcze na nie?

-Sądzę, że jestem do tego zmuszony. To ja cię w to wplątałem. Chodź usiądźmy.- wskazał ogromną wierzbę przy jeziorze. Pokiwałam głową i usiedliśmy przy niej. Trawa jest taka zielona i miękka. Delikatna jak wata cukrowa.

-Ten krajobraz sama narysowałam i znalazłam się tutaj we śnie. Czy to świadczy o tym, że możemy przenosić się do każdego miejsca jakiego tylko chcemy?

-Tak. Może być to każda miejsce na ziemi o jakim tylko pomyślisz, ale nie możesz zrobić tego od razu. Musisz zasnąć z tą myślą, że chcesz znaleźć się w.. no nie wiem, Paryżu. Wtedy znajdziesz się tam we śnie.

-O wow...

-Tylko żeby móc tam np. Zwiedzać lub podróżować to musisz poczytać o tych miejscach. Musisz mieć zakodowane te informacje w głowie np. Przynajmniej raz musisz zobaczyć nazwę danej ulicy- nawet na mapie, żeby móc ją zobaczyć we śnie.

-O Wow.- siedzę z szeroko otwartymi oczami chłonąc każdą informacje.

-Powtarzasz się.

-Po prostu jestem w szoku... czyli wszystko jest tu możliwe?

-Tak

-To zapowiada się ciekawie.- odpowiedziałam z uśmiechem.

Today was a good day | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz