|Rozdział 13|

184 13 0
                                    



-Ej! Oszukujesz!- wydarła się Martina na Harry'ego.- Ty tutaj nie stałeś.

-Ziemia do M! On tutaj stał i może cie zbić- Martina już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam- I nie próbuj zmyślać!- ostrzegłam ją.

-O nie tylko nie to. M strzeliła focha.- zaśmiał się Harry udając przerażonego.

-A idź debilu. Gdyby Shakespeare znal cie to napisałby więcej tragedii.

-O nie... zaczęło się- westchnęła Julia.

-Ojeju błysk twojej głupoty mnie oślepił- zakrył oczy Harry.

-Jak byłeś mały to rodzice kołysali cie w betoniarce.

- Ja w przeciwieństwie do ciebie pochodzę z bogatej rodziny. Ty jesteś taka biedna, że bezdomni kupują ci bułki.

-Nie próbuj mnie zgasić debilu, bo się jeszcze spalisz.

-Hej! Co wy mówicie?! Natychmiast przestańcie!- zawołała zdenerwowana pielęgniarka. Gdyby nie ona to za parę minut przeszło by to do rękoczynów i to przez głupiego chińczyka.

-Odechciało mi się grać przez was- westchnęłam.

-Jak chcesz to mogę grać za ciebie- zaproponowała Viki. Pokiwałam głową i wstałam z podłogi. Muszę się przewietrzyć. Wyszłam na kwadratowy taras, który był otoczony murami tego budynku, także było widać tylko niebo. Usiadłam na drewnianej ławeczce i podwinęłam nogi pod siebie. Spojrzałam w górę na ciemne już niebo. Nadal było dużo chmur, a pomiędzy nimi iskrzyły się gwiazdy. Chciałabym wrócić już do domu. Nie jest tutaj tak źle jak myślałam że będzie, ale też nie jest dobrze.

Brakuje mi wolności. Chciałabym teraz pójść swobodnie do lasu, rozłożyć koc i obserwować przyrodę. Brakuje mi tego.

-Piękne niebo.- skwitował Harry opierając się o framugę drzwi. Też patrzył na niebo.

-Tak to prawda. A ty co tutaj robisz? Nie grasz już?

-Martina mnie denerwuje. Wolałem sobie odpuścić, bo jeszcze bardziej bym się zdenerwował, a tego nikt by chyba nie chciał- zaśmiał się lekko zmieszany. Usiadł obok mnie na ławce.

-Czemu?

-Byłem złym człowiekiem. Te miejsce dało mi do myślenia. Miewam ataki szału i nie panuje nad sobą. Nie lubię o tym mówić. - pokręcił zrezygnowany głową.

-Wspomniałeś, że pochodzisz z bogatej rodziny.- muszę się o to zapytać- Znając życie w szkole należałeś do elity popularnym osób- prychnęłam. Pokiwał głową. Spojrzałam na niego- Pewnie znęcałeś się w szkole nad takimi nieudacznikami jak ja.

Przerażony, nagle odwrócił głowę w moją stronę i zmarszczył brwi. Zmierzył mnie wzrokiem, ale nie odpowiedział na pytanie.

-Nie jesteś nieudacznikiem.

-Kwestia perspektywy. Teraz jak mnie lepiej poznałeś to możesz to stwierdzić ale jakbyś zobaczył mnie na korytarzu pewnie zabrałbyś mi plecak, popchnął, zwyzywał i poniżył przy wszystkich.

Zobaczyłam w jego oczach frustracje.

-Skąd ty możesz to wiedzieć?- wzruszyłam ramionami.

-Zazwyczaj tak bywa.

Pokręcił głową i wszedł wkurzony do środka. Nie wiem co mi się stało... ten sen mnie do tego popchnął. Nie mam pojęcia czemu mi się śnią takie rzeczy i to z nim w roli głównej.

Jeżeli wyszedł wkurzony to musiała być to prawda. Mój sen pokazał prawda. Cóż za przypadek.

Ale nie chciałam go zranić. Westchnęłam zrezygnowana. Naprawdę zawsze muszę coś zepsuć?

***

Rano gdy jeszcze wszyscy nie wyszli z pokojów znowu wyszłam na taras. Nie mogłam zasnąć w nocy. Oczywiście mogłam poprosić o jakieś tabletki na sen, ale uważałam, że należy mi się to. Męczyłam się w nocy z wyrzutami sumienia, ale jak wspominałam-należały mi się.

Gdy tylko otwarłam drzwi, rzeźnie powietrze mnie całkowicie obudziło. Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem. Tego potrzebowałam. Położyłam butelkę wody na stolik, a sama usiadłam na ławeczce. Podwinęłam pod siebie nogi i otwarłam książkę na momencie gdzie ostatnio skończyłam czytać.

Jedną z rzeczy za które kocham książki jest to, że dzieli się w nich ludzkie losy na rozdziały. To niesamowite ponieważ nie można tego zrobić w prawdziwym życiu. Nie możesz skończyć rozdziału, potem opuścić wydarzenie, którego nie chcesz przeżywać i otworzyć na rozdziale, który lepiej pasuje do Twojego nastroju. Życia nie da się podzielić na rozdziały. Nie da się pominąć konsekwencji swoich czynów. Zawsze one cię dopadną.

Gdy czytam książkę, kątem oka zauważyłam ruch za oknami, które pokrywały całą powierzchnie ściany. Podniosłam głowę z nad książki i zauważyłam Harry'ego. On także się na mnie spojrzał i zwolnił krok. Zobaczyłam w jego zachowaniu pewne wahanie, jakby chciał coś zrobić ale nie może się do tego przełamać. Koniec z końców potrząsnął głową i odwrócił wzrok ode mnie.

Muszę się dowiedzieć dlaczego tak bardzo wkurzył go ten temat. Czuje, że jesteśmy trochę jak dwa magnesy- przyciągamy się. Bardzo dobrze nam się ze sobą rozmawia, mamy wspólne tematy i zainteresowania. Bardzo chce się z nim zaprzyjaźnić.

Bardzo chce żeby mi zaufał.

Today was a good day | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz