#30daysvoltronchallenge✓

Day 12

Ohh było wiele takich scen :)) I bardziej chodzi o takie łzy radości/szczęścia czy taki ból i cierpienie? Obstawiam, że to drugie, ale ja robię po swojemu, więc no...Opiszę obie sytuacje( '◡‿ゝ◡')
A pierwsza, która przychodzi mi do głowy to ta z 5 sezonu bodajże w 5 odc? To ten rodzaj sceny, która była smutna, ale też miała w sobie coś naprawdę cudownego. Przy której idzie uronić parę łez, albo jak w moim przypadku poryczeć się i wyć jak upośledzony wilk...Idk dlaczego tak mam, pls nie pytajcie.
Pewnie się domyślacie o jakiej scenie mowa. Tak to ta w której Krolia żegna się z Keith'em i go przytula🥺 I to było tak wzruszające. A ja nie należę do osób, które łatwo się rozklejają(chyba, że zginie kitku w filmie) Płakałam w poduszkę chyba z 5 min. Ta scenka jest w moim rankingu top 5 łzawych scen z Vld i myślę, że może być #2.
Zauważyłam, że DreamWorks lubi grać na moich uczuciach jak na pieprzonych cymbałkach...Heh.
A no i do głowy przychodzi mi też przykład łzawej scenki, która była stricte smutna, nie taka jak ta, którą wymieniłam. Jak wtedy w 7 sezonie jakoś w ostatnim odc Shiro opłakuje Adama...Przez.kurwa.5.sekund.
...Pamiętam jak się poryczałam na tym. A to wtedy wyłam jak upośledzony wilk...A no taak...Heh
Ale nie gorzej było niż wtedy, gdy Krolia powiedziała Keith'owi, że go kocha.
Naprawdę nie miałam pojęcia, że Voltron uwolni we mnie tyle uczuć 🥺