- Ach tak? - odpowiada z figlarnym uśmieszkiem.

Pepper kręci głową, a z barku dobiega oburzony krzyk facetów "że mamy wybrać coś dla każdego, a nie tylko młodzieżowy szajs". Fajnie, że atmosfera trochę się rozluźniła. Nie mija parę minut, a zapominam o swoim wyglądzie i cieszę się chwilą.

Na początek, wywalczamy z Wandą parę hitów tego roku. Między innymi "Whenever" czy "Bad guy". Do pierwszego, porywa mnie Pietro. Kwaśna mina Petera znika dopiero po przetańczeniu razem "Shape of you" i "Later, bitches", czego oczywiście Quicksilver nie mógł odpuścić. Kompletny szajs, ale przynajmniej niezły ubaw.

Wkrótce cała ekipa bawi się na parkiecie. Tylko Clint zniknął z pola widzenia z wytłumaczeniem, że "musi zapalić". Nie zwracam na to uwagi. Przynajmniej do czasu, kiedy widzę całujących się Natashę i Lokiego... I powiem, że tego w życiu bym się nie spodziewała...

- Gdzie byłaś? - zaczepia mnie Wanda.

Wciąż mam przed oczami to niesamowite odkrycie, więc potrząsam głową, mówiąc zgodnie z prawdą:

- Poszłam do toalety. Gdzie chłopaki?

- Szykują z Tonym jakąś niespodziankę.

- Oho... Ciekawie się zapowiada. - Rozglądam się po pomieszczeniu. Za szybami tarasu dostrzegam drobną postać. Stoi na środku półokręgu, otoczonego metalową barierką, w blasku poświaty wieżowców. Czyżby wiedział...? To dlatego jest taki nie w sosie? - Zaraz wracam, okej?

- Dokąd idziesz? Zawołam cię w razie czego.

- Dzięki, będę na tarasie.

Kiwa powoli głową. W połowie drogi, zauważam śledzący mnie wzrok Petera. Nie wiem, co mną kieruje. Może współczucie? Może nadopiekuńczość? Nie mam pojęcia i nie zamierzam tego roztrząsać. A gdy wychodzę na zewnątrz...

Lodowaty wiatr, zgiełk ruchu ulicznego, stłumiony dźwięk piosenki "Sexual vibe" (Stark najwyraźniej się nie powstrzymał)...

Wolność. Tak dawno nie byłam na świeżym powietrzu, że niemal zapomniałam jak smakuje. A smakuje właśnie wolnością.

Otulam się ramionami, zapinając ramoneskę. Gdy docieram do centralnego miejsca zawieszonej nad przepaścią obręczy, uderza we mnie dym papierosowy. Faktycznie Clint nie kłamał, ale czemu mnie to dziwi? Też chciałabym coś takiego odreagować.

- Nie zimno ci? - wykrztuszam.

Opieram się o barierkę w odległości pół metra. Barton nie zaszczyca mnie spojrzeniem. Dalej wpatruje się w coś, co widzą tylko jego oczy. Czasami żałuję, że nie umiem jak Wanda czytać w myślach.

- Widziałam, że Natasha... Przykro mi. - Prycha, kręcąc głową. - Co?

- Nic. Nieważne. Przyszłaś tu, bo...?

Milczę. Bo przyjaźniliśmy się? Bo znałam twoje sekrety? Bo...

- Tony kazał cię zawołać - wyrzucam. - Szykuje jakąś niespodziankę.

- Ekstra.

Idiotka. Nigdy mu tego nie powiem. Nie wyjaśnię okropnego nieporozumienia. Ale może tak jest lepiej? Pod tym względem, rozumiem wymówki Petera.

Clinton bawi się przez chwilę niedopałkiem w palcach. Rzuca go daleko przed siebie, patrząc jak punktowa czerwień spada w dół, rozmywa się w powietrzu...

- Peter nieźle się wystroił - przerywa ciszę. Jeżdżę dłonią po ramieniu lewej ręki. - A ty i tak wyglądasz, jakbym to ja cię zaprosił. Nie wykipiał z zazdrości?

Marvelous DreamsWhere stories live. Discover now