Kiedy razem gotujecie

911 35 54
                                    

🥁 Roger 🥁

Kręciłaś się po swoim mieszkaniu w Oxfordzie, zastanawiając się nad jedną, ważną kwestią. Gdzie zniknęły te ciastka z cukrem pudrem, które jeszcze przed chwilą leżały na blacie kuchennym? A, tak. Pewnie.

Był u Ciebie Twój chłopak, Roger. Nie żebyś narzekała, ale też chciałaś spróbować wypieku…

— TAYLOOOOR! GDZIE SĄ TE CIASTKA Z CUKREM PUDREM?

— NHEEE WHEEEEM!

Krzyk blondyna podpowiedział Ci, że musi on siedzieć w salonie. Wpadłaś tam jak burza i zlustrowałaś go wzrokiem. Mały zdrajca miał na twarzy i koszulce biały proszek, a usta miał tak wypchane ciastkami, że przypominał chomika. Przystojnego chomika, ale jednak.

— A CO TO NIBY JEST, ROGGIE? — wrzasnęłaś, wskazując na dowody "zbrodni".

Sąsiedzi na pewno zainwestują w zatyczki do uszu po tej akcji…

— Khokainaa? — przybrał na twarz swój najbardziej czarujący uśmieszek.

Twoja dłoń wylądowała z impetem na Twoim czole, a Ty sama poczułaś się jak matka siedmiolatka. Trzeba będzie załatwić nowe ciasteczka… Nie wiedząc do końca jakim cudem miałoby Ci się udać, postanowiłaś sama je zrobić. No, nie do końca sama… Winowajca musiał jakoś pomóc.

Przynajmniej w zamyśle musiał.

Tak więc skończyłaś w kuchni, z przepisem od jakiejś znajomej i perkusistą, który wcale nie pomagał. "No, chciałaś mieć faceta, to cierp, [T/N]", stwierdziłaś w myślach.

— Dobra, Rog, skoro ja mieszam to ciasto, to Ty wstaw piekarnik. Na dwieście stopni Celsjusza, musi się rozgrzać — poleciłaś mu, nie odrywając wzroku od przygotowywanej masy.

— Okej, kochanie! — stwierdził entuzjastycznie blondyn; najwyraźniej spodobało mu się pieczenie ciastek. — Ale jak to się robi?

Przewróciłaś oczami i postanowiłaś sama się tym zająć. Ale skoro ciasto było już gotowe, to szkoda żeby chłopak tak bezczynnie sobie stał, prawda? Podchodząc do piecyka, poleciłaś mu żeby posypał blat mąką. Tego na pewno nie zepsuje, przynajmniej taką miałaś nadzieję…

Ogarnęłaś, co trzeba i odwróciłaś się w stronę niebieskookiego. I to był błąd.

W Twoją stronę (z małą pomocą Rogera) poleciała garść mąki. Jak można się łatwo domyślić, biały osad pozostał na Twojej twarzy, włosach i koszulce. Kichnęłaś i zafundowałaś mu mordercze spojrzenie, którym chyba nie przejął się za bardzo.

— TAYLOR! CO TY NAJLEPSZEGO WYRABIASZ?

Chyba Cię nie usłyszał; śmiał się za głośno żeby zwrócić uwagę na swoją, aktualnie kredowobiałą na twarzy, dziewczynę. Nie zostawiał Ci wyboru. Kto mąką wojuje, od mąki ginie. Czy coś.

Chwilę później jego włosy stały się dużo jaśniejsze dzięki Tobie i (przynajmniej w teorii) ważnym składniku ciasta. Potem Twoje włosy też. I potem już całkowicie przypominaliście kolorystycznie ulubioną bluzkę Briana, tą z szerokimi rękawami. A mogłaś się spodziewać, że robienie czegokolwiek "na poważnie" z Twoim chłopakiem obok nie wypali. Cóż.

Ale i tak go kochasz, wiadomo.

🎹 John 🎹

— [T/I], głodnyyy jesteeem.

— John, ja teeeeeeż.

— Robimy coś z tym?

— Nie chce mi sięęę…

𝐑𝐄𝐋𝐈𝐐𝐔𝐈𝐀𝐄. 𝐪𝐮𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞Where stories live. Discover now