Kiedy razem spędzacie wolny czas

886 41 30
                                    

🥁 Roger 🥁

— No choooodź, będzie fajnie, [T/I]!

— Pomyliłeś epitety, najdroższy. Będzie okropnie.

Od ponad dziesięciu minut Roger starał się namówić cię na przejażdżkę kolejką górską. Miał akurat wolny weekend i tak wyszło, że spędzaliście go w pierwszym lepszym parku rozrywki z mnóstwem tego typu atrakcji. Jakby tego było mało, obrał za cel tą najwyższą i najszybszą. A ty nieszczególnie lubiłaś takie konstrukcje.

— Na początku mówiłaś też, że Queen jest, czekaj, jak to leciało? Zakichane? — uśmiechnął się cwaniacko. — A ostatnio to kto stwierdził, że nasze piosenki są lepsze od Beatlesów?

— Pitu, pitu… — syknęłaś tylko pod nosem, wiedząc dobrze że Taylor tym razem miał rację. — Ale wy nie zagrażacie mojemu spokojowi ani bezpieczeństwu, przynajmniej nie aż tak bardzo! Nigdy nie byłam na czymś takim i nie zamierzam, dziękuję.

— Ja też nie, ale co z tego? — żachnął się. — Spróbujmy no, proszę, co Ci szkodzi? Wiesz jak ja cię kocham, co, [T/I]? — zrobił najbardziej uroczą minę, na jaką było go stać.

aWestchnęłaś i poczułaś się, jakbyś była matką ośmiolatka. A to przecież był twój chłopak, w twoim wieku… W sumie, racja, faktycznie kochałaś blondyna. Ten jeden raz może być tak, jak on chce.

— Tylko dwie sprawy, Roggie. Pierwsza, wolę być Killer Queen, nie Killed Queen. A druga to to, że jak tam zginiemy, to osobiście cię zabiję — ostrzegłaś jeszcze, wsiadając do wagoniku.

Chyba nie przejął się za bardzo. Cóż. Kolejka powoli podjeżdżała pod górę, a ty czułaś jak irracjonalnie uchodzi z ciebie całe napięcie. Kiedy byliście już na szczycie, byłaś całkiem zadowolona i gotowa na zjazd. Niebieskooki chyba przeciwnie.

Oboje wrzeszczeliście, ale z nieco innych powodów. Ty po prostu miałaś frajdę, a on widocznie rzeczywiście się bał. Nawet złapał cię za rękę, więc podniosłaś do góry tylko tą drugą.

— I KTO TUTAJ SIĘ BOI, ROGGIE? — krzyknęłaś, gdy zbliżyliście się do pętli.

Rog nie odpowiedział, tylko jego okrzyki przerażenia zaczęły podchodzić pod ten słynny falset z "Bohemian Rhapsody". W końcu zeszliście z atrakcji, a ty spojrzałaś z ironicznym uśmiechem na chłopaka. On natomiast uniósł lekko kącik ust i objął cię ramieniem.

— Nie było tak źle, co, [T/I]? Wcale się nie bałem, ty chyba trochę, ale mam nadzieję że i tak ci się spodobało — przewróciłaś demonstracyjnie oczami.

Freddie miał rację, gdy ostatnio rozmawialiście. W tym zespole była tylko jedna królowa histerii. I był nią właśnie Roger Taylor.

🎹 John 🎹

— Deaky, ja nie myślałam że to tak dobrze wyjdzie!

— Ja w sumie też, [T/I]! Ale jest cudnie!

Te słowa pochwały, pochodzące zarówno od ciebie jak i od twojego chłopaka, były w pełni uzasadnione. Było się nad czym zachwycać — John miał luźniejszy piątek, więc postanowiliście urządzić sobie wieczór z filmem w tle.

A ty, on i wieczorki filmowe bardzo dobrze ci się kojarzyły; chyba nie muszę wyjaśniać, dlaczego… Basista wybrał jakiś film i razem zajęliście się przygotowywaniem jego mieszkania na to "wydarzenie". Rezultat końcowy był bardzo satysfakcjonujący.

Kanapy praktycznie nie było widać spod sterty koców i poduszek, popcorn i tosty z serem już czekały na stoliku do kawy, zasłony były opuszczone tworząc miły klimat, a efektu dopełniły stonowane lampki znajdujące się w dalszej części salonu.

𝐑𝐄𝐋𝐈𝐐𝐔𝐈𝐀𝐄. 𝐪𝐮𝐞𝐞𝐧 𝐩𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞Where stories live. Discover now