- Mogę go zdjąć? - usiadłam przodem do niego.

- Jasne, tylko ostrzegam, że ten zapach może być dla ciebie bardzo nieprzyjemny. - zaśmiał się, a ja ciekawa zdjęłam jego naszyjnik. Nagle poczułam zapach mokrego, brudnego psa. To było okropne. Ten zapach kojarzył mi się z psem, który wytarzał się w czymś śmierdzącym nie wiadomo po co i dlaczego. Gdy Tay zobaczył grymas na mojej twarzy zaśmiał sie i założył wisiorek na szyję. W momencie jego założenia zapach zniknął, a ja odetchnęłam z ulgą.

- Nie jesteś na mnie zła, za to, że nie powiedziałem ci o mnie wcześniej?

- Nie jestem. - wtuliłam się w niego, a on objął mnie swoimi wielkimi ramionami.

- Tak dla pewności, żebyś wiedziała o mnie już wszystko to powiem ci jakie mam moce. - poczułam jak opiera swoją brodę na mojej głowie. - Panuję nad wodą, potrafię czytać w myślach oraz widzę przez ściany. - powiedział szybko, a ja natychmiast się od niego odsunęłam.

- Czytasz w moich myślach? - zapytałam zdenerwowana.

- Nie! Nie wiem dlaczego, ale twoich myśli nie słyszę, a gdy chce spojrzeć, w którym pokoju jestem, to widzę tak, jakby ciebie nie było w budynku. W ogóle moje moce na ciebie nie działają, to jest bardzo drażniące. - bronił się, a ja patrzyłam na niego podejrzliwie.

- Na pewno? - dopytałam.

- Przysięgam, że nie kłamie, myszko. - jedną rękę położył na sercu, a drugą podniósł do góry.

- To dobrze. - odetchnęłam z ulgą.

- Luke czeka na ciebie w twoim pokoju. - spojrzał w ścianę, co dziwnie wyglądało.

- A tak w ogóle to gdzie jesteśmy? - dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, w jakim pokoju się znajduje. Jeszcze nigdy tutaj nie byłam.

- Jesteśmy w piwnicy. Chodź, wyprowadzę cię stąd. - zanim zdążyłam się rozejrzeć po pomieszczeniu Tay ciągnął mnie za rękę po schodach na górę. Jakoś dziwnie mi się szło za chłopakiem, tak jakoś bardzo wolno. Jednak postanowiłam nie zwracać na to uwagi. To pewnie przez tą całą sytuację. Po chwili znajdujemy się już w salonie.

- Idź już do Luke'a, bo chyba ma ci coś ważnego do powiedzenia. - uśmiechnęłam się i pobiegłem szybko po schodach. Jednak nie wiedziałam jak mam opanować moją wampirzą szybkość i przez to wleciałam na ścianę naprzeciwko schodów. Dalej starałam się iść w miarę normalnie, ale słabo mi to wychodziło. W końcu jakoś udało mi się dość do miejsca, w ktorym czekał na mnie Luke. Otworzyłam drzwi do pokoju i ujrzałam chłopaka siedzącego na łóżku. Gdy tylko mnie zobaczył od razu uśmiechnął się.

- Usiądź, chcę ci coś powiedzieć. - zajęłam miejsce na bujawce, ale znów nie zapanowałam nad szybkością, przez co siadając dość mocno rozbujałam huśtawkę.

- Ale najpierw spróbuję nauczyć cię trochę nad sobą panować. - wstał ze śmiechem i podał mi rękę podnosząc mnie.

- Teraz wszystko musisz robić tak jakby wolniej. Przyzwyczaisz się po pewnym czasie i będzie to dla ciebie normalne. Jednak musisz wyczuć, ile wolniej trzeba się poruszać. - mówił trzymając mnie za rękę. - Spróbuj iść równo ze mną. - zaczął robić kroki do przodu. Starałam sie stawiać nogi w tym samym tempie co on. Wydawało się to dla mnie strasznie wolno, ale skoro muszę sie tego nauczyć to będę tak robić.

- Dobrze, teraz spróbuj sama. - puścił moją rękę i poszedł na drugi koniec pokoju. Zaczęłam iść w jego stronę mniej-więcej tak jak przed chwilą, gdy szłam z nim za rękę.

- Świetnie. - uśmiechnął się. - Teraz musisz o tym pamiętać i będzie dobrze. - pocałował mnie w czoło.

- Mam do ciebie prośbę. - usiedliśmy obok siebie na łóżku. - Jeszcze tego ci nie mówiłem, ale jestem jednym z najstarszych wampirów w mieście. Niedawno na rozmowę zaprosił mnie prezydent naszego miasta. Uprzedzam twoje pytanie, tak on o nas wie. Wampiry mają z nim taką umowę, że my nie polujemy na ludzi, a on za to chroni nas przed ujawnieniem, na przykład gdy przez przypadek złapie nas jakaś kamera to on stara się usunąć to nagranie. Jednak w ciągu ostatnich kilku dni jeden z nowonarodzonych wpadł w szał i zabił kilkadziesiąt osób. - spojrzałam na niego wielkimi oczami, a on mówił dalej.

- Niedawno poproszono mnie, abym na rozmowę przyszedł z jakimś nowonarodzonym i chciałem zapytać czy byś nie poszła ze mną? - popatrzył na mnie z nadzieją w oczach.

- Luke... - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.

- Prooszę. - powiedział przeciągając samogłoskę 'o' w tym słowie.

- Ale ja... ja nie mogę tam iść. Jeśli komuś zrobię krzywdę? Przecież ja jeszcze nie umiem panować nad sobą. Ja się nie nadaje. - zaczęłam protestować chcąc, aby chłopak odpuścił, jednak on chyba nie zamierzał tego robić.

- Mała posłuchaj. Nad nowonarodzonym może zapanować tylko ten kto go przemienił, dlatego też chciałbyś właśnie ciebie tam zabrać, bo wiem, że nawet gdybyś straciła nad sobą kontrolę to ja byłbym w stanie cię uspokoić. Także dopilnowałbym żebyś nikogo nie skrzywdziła. - złapał mnie za ręce i spojrzał mi w oczy.

- A jeśli się nie uda i zrobię komuś krzywdę? - zapytałam cicho.

- Nie zrobisz, obiecuje. Będę tam z tobą i nie opuszczę cię nawet na krok. Proszę, zgódź się. - patrzył na mnie błagającym wzrokiem.

- Ale.. - westchnęłam nie wiedząc co mam powiedzieć. - No dobrze.

- Dziękuję! - przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej i mocno przytulił co od razu odwzajemniłam. - A teraz mów, kto cię tak pobił?!

***********

No i udało się wstawić następny😍

Co o nim myślicie?❤

Jeżeli jest jakiś błąd napiszcie mi o tym ❤

Adoptowana // L.H.Where stories live. Discover now