🅒🅗🅐🅟🅣🅔🅡 🅣🅦🅔🅝🅣🅨 🅞🅝🅔

122 13 13
                                    

𝓖𝓻𝓪𝓷𝓲𝓬𝓪 𝔃 𝓖𝓸𝓻𝔂𝓮𝓸

   
       Man Bae przemierzał drogę przez jeden dzień i dwie noce. Chciał jak najszybciej znaleźć się w Goryeo i złożyć wizytę rodzinie, którą jakiś czas temu opuścił.

    Szedł przez pola, wioski, miasta i lasy. Czasem było ciężko, ale nie poddawał się. Obiecał Cesarzowej, że wróci do Pałacu najszybciej jak to możliwe, a ona przyjęła to ze spokojem. Z resztą jak zawsze.

    MiRan była kimś, kto nie robił problemów I łatwo można było się z nią dogadać. Może dlatego wszyscy, ci, co byli z nią blisko, ją lubili. Nawet on, jako osoba, która była przez dłuższy czas pod władzą Cesarzowej Wdowy, przeszedł na jej stronę.

⛩⛩⛩


  Kiedy tak szedł, zbliżając się powoli do swojej rodzinnej wioski, nagle usłyszał za sobą kroki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że gdy przyspieszył kroku, to osoba za nim także zaczęła iść szybciej.

    W końcu zatrzymał się. Dobył miecza i z zadziwiającą prędkością odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni.

    Osobnik za nim również się zatrzymał, po czym zaczął cofać się kilka kroków. Nie czekając ani chwili ruszył na zamaskowanego mężczyznę.

    Rozpoczęła się walka. Man Bae starał się unikać ciosów, ale nie zawsze mu to wychodziło. Jednak udało mu się wygrać.

   Wstał na równe nogi i schował miecz.  W końcu podszedł do pokonanego przeciwnika i wyciągnął rękę w jego stronę. Mężczyzna podniósł na niego wzrok i niepewnie chwycił jego rękę.

    Man Bae pomógł mu się podnieść, po czym w mgnieniu oka zniknął.

⛩⛩⛩

    W końcu dotarł na miejsce. W wiosce szykowało się jakieś święto. Wszyscy byli ubrani jakoś inaczej i całkiem odmienne było ich zachowanie.

   Tak szedł i mijał tych różnych ludzi. Po godzinie chodzenia po rynku udało mu się dotrzeć do rodzinnego domu.

     Na zewnątrz, na ganku siedziała kobieta koło pięćdziesiątki. Obierała warzywa na zupę. Kilka metrów dalej stał mężczyzna, który układał równo pocięte drewno w stosy niedaleko chaty.

    Mężczyzna odwrócił się i jeden kawałek drewna wypadł mu z ręki. Zauważył go, a co najważniejsze, poznał.

    Podszedł do kobiety i coś do niej powiedział. Niestety Man Bae tego nie słyszał. Po chwili oboje na niego spojrzeli i zaczęli się do niego zbliżać.

     Kiedy odległość między nimi była bardzo mała, objęli go i powitali jak króla.

⛩⛩⛩

    Jeszcze tego samego wieczoru, gdy siedzieli na zewnątrz i przyglądali się gwiazdom, pod ich chatą pojawiła się cesarska straż.

- Czy możemy przez chwilę porozmawiać?- Spytał dowódca straży, a gdy Man Bae kiwnął głową, dodał:- Na osobności.

    Wojownik odwrócił się w stronę rodziców. Zapewniony przez nich, że powinien iść, wstał i podszedł do straży, po czym odeszli od domostwa kilka metrów...

Wena mnie opuściła, ale nie chciałam Was zostawiać bez rozdziału, bo nie wiem kiedy wena wróci. Mam nadzieję, że nastąpi to szybko.

Jest to rozdział mający na celu spowolnienie akcji opowiadania, żeby szybko się nie skończyło, ale myślę, że jeszcze z 3, góra 4 rozdziały i to zakończę. W końcu ile można coś przeciągać?

Cruel Palace  [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now