✧Epilog✧

72 2 2
                                    

— To już koniec bajki?

— Opowiedziałam ci dopiero początek, dziecko.

— Kiedy dokończysz? Ja chcę wiedzieć, co było dalej!

— Kiedyś na pewno. Ale dziś musisz już iść spać, bo twój tatuś mnie spierze.

Kobieta, o przyprószonych siwizną włosach, zamknęła skórzaną oprawę notesu. Notes liczył sobie przeszło siedemdziesiąt lat. Chował między stronami niesamowicie ważne zapiski. Był bardziej jak dziennik lub pamiętnik. Opowiadała tę historię wiele razy. O ludziach, których miała okazję poznać podczas swojego długiego życia. Setkach opowieści, które zapamiętała od każdego z nich.

Każda linia życia biegła inaczej. Niektóre rozgałęziały się, stykając z innymi i tworząc nowe istnienia, a niektóre urywały się zaledwie chwilę po urodzeniu. Myślała o nich, mimo że minęło tyle lat. O wszystkich, których musiała pozostawić za sobą. O tych, którzy odeszli tak młodo, bez żadnych szans na przeżycie wielu wspaniałych chwil. Byli jak zapomniane nuty na starej pięciolinii. Na milczącym fortepianie historii. Ten stał w kącie bawialni, nieużywany, zakurzony. Przestał grać raz na zawsze, a wraz z nim symfonię zakończyło mnóstwo dźwięków.

Siedmioletnia dziewczynka leżała pod kocem. Spoglądała w lico kobiety, które oświetlała ubogim światłem jedna, stara świeca. Mogła dostrzec wszystkie zmarszczki widniejące na jej twarzy. Patrzyła w tamtą starą twarz z szacunkiem i ciekawością. Zastanawiała się, ile trzeba było w życiu przejść, by mieć takie śmieszne kreski na skórze. Postanowiła nie zwlekać z pytaniami, bowiem wiedziała, że zawsze uzyska na nie odpowiedź.

 — Ile trzeba mieć lat, żeby mieć takie kreski na twarzy, babciu?

— Miałaś iść spać po tej historii, serdeńko. Ale, odpowiadając na twoje pytanie, trzeba mieć parę lat na karku.

— Babciu, ale ja nie chcę jeszcze iść spać! Sama powiedziałaś, że ta historia jeszcze się nie skończyła. Nigdy nie opowiedziałaś mi historii bez zakończenia.

— Opowiedziałam ci dopiero początek. To nie znaczy, że od razu trzeba poznać jej całość. Jest już po dziesiątej. Twój tatuś naprawdę mnie zabije, to miała być tylko jedna bajka na dobranoc.

— Dokończysz kiedyś, babciu?

— Na pewno kiedyś dokończę, serdeńko. A teraz pójdziesz spać, dobrze?

Dziewczynka pokiwała głową i schowała się pod kocem. Kobieta pocałowała ją w czoło na dobranoc i opuściła pokój, zabierając ze sobą świeczkę. To była naprawdę ciepła, letnia noc. Gdzieś w starym domu wiatr otworzył okno, wpuszczając do środka ciepłe powietrze. Gdzieś w kącie pokoju, na starym fortepianie, wciąż grała roześmiana panienka. Tej nocy stary dom brzmiał jak wiosenny mazurek, niosący wolność.

𝙺𝚘𝚗𝚒𝚎𝚌 𝚌𝚣ęś𝚌𝚒 𝚙𝚒𝚎𝚛𝚠𝚜𝚣𝚎𝚓

MazurekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz