✧LIX. Świeczki✧

85 17 48
                                    

Przez następne dwa miesiące w Warszawie nie działo się zbyt wiele. Dziewczyny wróciły do szarej rzeczywistości życia w okupowanym mieście. Anastazja prowadziła intensywne treningi i zawody w strzelaniu kradzionymi coltami. Do grudnia wszystkie były tak wymęczone, że na widok Anastazji, odzywały się rozległe zakwasy i źle rozciągnięte mięśnie. Liczyły choćby na to, że w święta da im odpocząć.

Myliły się w swoich przypuszczeniach. Od kiedy dwie nowe dziewczyny zostały przeniesione do nowych sekcji, Klara i Gosia musiały nadrobić zaległości. Anastazja nie zamierzała puścić im tego płazem. Ledwo wybłagały u niej wolny dzień przed świętami. Od końca października z powrotem zatrudniły się do pracy. Panienka Jasińska znalazła pracę w jednej z fabryk, a panienka Spysińska w szpitalu jako pielęgniarka. Musiała zrezygnować z uczelni, ale nie zamierzała zrezygnować z medycyny.

— Po wojnie wrócę na studia. Nie mogę z tego zrezygnować, zawsze chciałam zostać lekarką. Oby się jak najszybciej skończyła.

Dwudziestego pierwszego z samego rana Klara wybrała się na dworzec. Dzień wcześniej Anastazja pojechała po dziewczynki i miała z nimi wrócić do stolicy. Jasińska chciała sama udać się po dzieci, ale Kockówna stanowczo jej tego zabroniła. 

— Wrócę tam i wezmę to wszystko na siebie. Gdyby ktoś jednak złapał Esterę w pociągu, to co byłoby z tobą? Musisz wciąż bardzo uważać. Licho nie śpi.

Docia posłuchała się Nastki i dlatego od ponad pół godziny marzła na dworcu. Pociąg nie przyjechał o godzinie, jaka była zapisana w rozkładzie. Zaczynała się powoli martwić. Spoglądała na zegarek i zastanawiała się, co takiego mogło stać się z pociągiem, że miał już ponad kwadrans opóźnienia.

Wtedy na peron wjechała lokomotywa. Klara odetchnęła z ulgą i podbiegła do pojazdu. Chwilę przypatrywała się wagonom i wreszcie dostrzegła kaszkiet Anastazji. Pomachała w jej stronę i przecisnęła się do swojej przyjaciółki.

— Jesteście!

Zosia miała głowę owiniętą chustą, podobnie jak Estera. Obydwie były grubo odziane. Ciotka rzeczywiście nie potrafiła nikogo wypuścić bez pancernego kożucha.

— Klarcia! — krzyknęła Zosia i rzuciła się swojej siostrze na szyję.

— Wszystko przygotowałam. Jest całkiem przytulnie i bezpiecznie.

— Wracamy do domu? — spytała Estera. — Wciąż będziemy tam mieszkać, prawda?

— Musiałyśmy się przenieść. Ale spokojnie, tamto mieszkanie jest nawet troszkę większe niż poprzednie. Anastazja przeniosła trochę mebli ze starego, więc przynajmniej nie będziemy spać na podłodze. Mam już nawet choinkę, jest naprawdę przytulnie, kochanie. Poza tym, mieszkanie nie ma znaczenia. Jedyne, co ma znaczenie to to, że z powrotem jesteśmy razem.

— Wspaniale, że znowu się widzicie, ale czy możemy ruszyć się z tego cholernego dworca? Zamarzam!

— Już idziemy — odparła Klara i chwyciła dziewczynki za ręce.

— Halo, a kto ma nieść torbę? Jest ciężka jak głaz!

— Jesteś jedyną osobą, która nie ma zakwasów po nieustannym męczeniu nas od ponad dwóch tygodni. Teraz ty sobie poćwiczysz, Kockówna.

— Zabiję cię kiedyś, Jasińska, przysięgam. Hej, zaczekajcie na mnie! — krzyknęła Anastazja.

✧✧✧

— Spokojnych świąt! Tylko mi się tam nie roztyjcie. Widzę was na pierwszym spotkaniu w nowym roku, drugiego stycznia. Zamojski szykuje jakąś grubszą akcję. Będzie się działo, moje drogie! — powiedziała podekscytowana Nastka.

MazurekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz