Pierwsze komplikacje

78 6 2
                                    

Serce waliło mi ze strachu. Spojrzałam na czarnoskórego chłopaka, który miał bardzo zakłopotaną minę.

- Następnym razem Adam, mi tak nie rób - walnęłam go pięścią po ramieniu.

- Auć, wybacz. - złapał się za obolałe miejsce. - Idziesz na mecz?

- Jeszcze się pytasz? - wywróciłam oczami jak to usłyszałam.

Wstałam na równe nogi i poszłam w stronę wyjścia. Obróciłam się w stronę chłopaka a ten stał jak słup soli i nie wiedział co zrobić.

- Idziesz? - spytałam - pierw mnie się pytasz czy idę a teraz gapisz się na mnie jak na głupka.

Wyszłam z pomieszczenia zostawiając  Adama za sobą. Na stadium było już 4 ocalałych ale chcieli żebym do nich dołączyła. Okey to trochę nie typowe żeby pięciu przeciwko jednemu killerowi. No dobra tepnęło nas na Ormond. Będzie ciekawie. Kiedy mecz się rozpoczął zrespiło mnie w ośrodku. A kto nade mną się zrespił? Killer rzecz jasna. Na cichaczu ukryłam się za ścianą. Usłyszałam bicie serca mordercy, ale szybko ucichło. Widziałam tylko niską osobę wychodzącą z pomieszczenia. Odetchnęłam z ulgą, chociaż nie powinnam się cieszyć bo w każdej chwili może wrócić. Zbliżyłam się do gena i zaczęłam go naprawiać. Pod nosem zaczęłam nucić jedną piosenkę i dosłownie pod rytm muzyki naprawiałam gena. Gdy zapomniałam co było dalej akurat go skończyłam. Jednak ktoś za mną stał. Słyszałam szelest przecierającego metal o metal. A kołysanka też mi była znana. Mimo, że nie oglądałam to gdzieś słowa słyszałam.

- O fuck - głośno przełknęłam ślinę mówiąc w myślach.

Nie chciałam się obracać i od razu rzuciłam się w stronę ucieczki. Oczywiście Freedy ruszył za mną. Zatkałam specjalnie uszy żeby nie pochłonąć się w totalnym śnie. Nadal słyszałam głos małych dzieci, które tą piosenkę śpiewają

- ,,Raz, dwa, Freddy już cię ma"

- Jadźka nie słuchaj tego - krzyczałam do siebie

- ,,Trzy, cztery, zaraz w drzwi uderzy''

- To niech spieprza, nie dziś msza!

- ,,Pięć, sześć krzyż ze sobą nieś"

- Mam krzyż i cię nim zaraz przypierdole

- ,,Siedem, osiem, myśl o swoim losie"

- A ja już dawno myślę jak tu tylko trafiłam

- ,, Dziewięć, dziesięć, nie..."

Wtedy ja się zatrzymałam i rzuciłam w nim krzyżem. A skąd go wzięłam nie mam pojęcia. On był w takim szoku, że zaliczył glebę na ziemię i w ten sposób został oszołomiony. A ja nie czekając na zbawienie uciekłam gdzie pieprz rośnie.

Ukryłam się za stosem drzew. Wtedy znowu po raz drugi odpaliła mi się moc niewidzialności (INSIDIOUS). Usłyszałam jak Freddy nadchodzi a moja noga była centralnie wystawiona że podłożenie mu haka było ciekawym pomysłem.

- Skąd ona wzięła od chuja krzyż?!! Teraz będę miał porządnego guza na czoleeeeeee - i wtedy w tym momencie potknął się o moją nogę. Wywalił się na ryj. - Kurwa... Ten mecz mnie dobije psychicznie i fizycznie.

Wstał i się otrzepał. Klnął pod nosem w najlepsze i poszedł w siną dal. Wtedy ja się poruszyłam i pobiegłam naprawić gena. Nie chciałam nikomu mówić co przed chwilą odwaliłam. Wolałam to zostawić dla siebie. Kiedy naprawiliśmy wszystkie geny, wlazłam na killera. Ale ten jak mnie zobaczył ominął szerokim łukiem. Ja byłam w szoku gdy to zobaczyłam.

- Dobra nie wnikam w temat.... - powiedziałam do siebie i otworzyłam bramę.

Parę godzin później ......

Co By Nie Było |Dead By Daylight| [Zakończone]Where stories live. Discover now