Był sobie razu pewnego młodzieniec
Co serce chciał zdobyć dziewczyny
Żeby szczęściu dopomóc zbierał czasem koniczyny
Myślał że go dopadła strzała amora
Dziewczyna jednak pokochać go nigdy nie zdoła
Chłopak był dość uparty
Z radością kupował jej kwiaty
Oh jak naiwny był
A jaki głupi
Myślał że kwiatami
Sympatię swojej miłości kupi
Sympatią go darzyła
Ale przestała być dla niego miła
Gdy pojęła
Jakie ma wobec niej plany
Kochać go nie chciała
Nie był jej przeznaczony
mówiła
choć sama w przeznaczenie nie wierzyła
Dziewczyna nie chciała go widzieć
Widziała że zaszło to za daleko
Chciała zakończyć znajomość
Dając mu jasno do zrozumienia
Dodając na końcu tylko jedno:
Do widzenia mój przyjacielu
Do widzenia
Chłopak nic nie powiedział
Odszedł z pustką w sercu
Mógł zrobić dla niej wszystko
Chciał być z nią blisko
Ale chyba nie było mu to dane
Tak sobie pomyślał
On myślał że umrze z tęsknoty
Myślał że umrze z tej miłości
Miłości której jakby nie było
Świat go oszukał
Umarł trochę z innej przyczyny
Tracąc przy tym dwie kończyny
Taki był finał tej miłości
A w jego martwym spojrzeniu było coś
co przerazić mogło zwykłego człowieka
To nie pustka w jego oczach
To świadectwo
Że on wciąż na nią czeka
YOU ARE READING
Wiersze ( Zakończone)
PoetryCałkowita spontaniczność Wiersze o różnej tematyce, choć dominują tu moje odczucia.