7. Penkający most

127 0 0
                                    

***Kim***

Minął już miesiąc odkąd ja i Chejs jesteśmy razem i nikomu ten związek nie przeszkadza. Ale wracając teraz właśnie trwa trening, który prowadze.

-słuchajcie wczoraj była wasza setna akcja- powiedział bardzo uszczęśliwiony Dawenport gdy włączyłam trening- więc dziś prezydent wręczy wam medale- ta wypowiedź wszystkich uszczęśliwiła.

-czemu Leo jedzie A my nie możemy- Spid pokazał palcem na Leo. Na co Donald się przeraźliwie zaśmiał.

-Leo nie jedzie był chyba no około trzydziestu pięć misjach- Dawenport znów się zaśmiał.

-dokładnie był na trzydziestu dwóch misjach- Chejs się wtrącił- ale kto by to liczył.

-a tak wogule mamy imię dla S1 będzie nazywała się STELLA- Leo powiedział imię to w tym samym czasie co S1 powiedziała inne.

-TAYLOR- to imie powiedziała S1 wtym czasie co Leo powiedział Stella.

-to to był drugie na mojej liście- Leo gdy to powiedział wyszedł z sali.

10 minut później

-chodźcie. Leo zrobił coś niesamowitego- wypowiedź Lawrenca czyli najlepszego przyjaciela Leo bardzo nas wszystkich ździwiła.

***Bree***

-o Leo trzyma dziewczynę za rękę- w myślach się zaśmiałam- lepiej się napatrzmy bo może taki cud sie więcej niezdarzyć- lekko z niego zadrwiłam.

-nie! I to nie jest żadną dziewczyna- Taylor zaczęła wbijać paznokcie w jego dłoń- to jest dziewczyna z ostrymi pazurkami- w końcu Taylor to puściła.

-odkryliśmy nową moc. Taką ala kule, która przetwarza w sobie energie czyli inaczej prąd- a myslałam, że nie mozna byc z mondrościa na poziomie Chejsa ale i tak nikt nie przebije tego jak on jest wkurzajacy.

Sekunde potem Taylor znowu złapała za rękę Leo i nagle wokół Ich rąk powstała zielono-zółta kula. Nagle ta kula wystrzelila Leo i Taylor zostali wystrzelenie na ściany i zgasł światła.

-włączę zapasowe korki- Chejs zaczął grzebać coś w tablecie i nagle światło się włączyło. Leo wstał A dziewczyna leżała nieprzytomna na ziemi.

-Taylor- cała nasza piątka bodbiegla do dziewczyny.

-co się stało- nagle przebiegł Dawenport.

Godzinę później

-ej widzieliście gdzieś Leo- właśnie miałam go też o to zapytać. Ciekawe gdzie moze być.

-hej wszystkim- odebraliśmy połączenie z ekranu gdzie pokazał się Leo .

-hej Leo gdzie ty jesteś- Kim postanowiła się w końcu odezwać- czy ty jesteś...

-tak w Myszyncrynch- przerwał jej chłopak. A tak wogule Myszyncrynch to moje, Chejsa i Adama rodzinne miasto- odchodzę z drużyny.

-co. Czemu odchodzisz- Chejs lekko podniusł głos. I znowu ktoś właściwie teraz Chejs A wcześniej szefuńcio powiedzieli to co ja chciałam powiedzieć. Skąd oni wiedzą co ja chce powiedzieć

-niechce znowu kogoś skrzywdzić- chłopak trochę się zasmucił w sumie tak jak wszyscy.

-każdy popełnia błędy nawet tak dobry kapitan drużyny jak Chejs- Donek próbował nawrócić Leo na dobrą drogę ale coś mu nie wychodziło.

-Tak ale Chejs nikogo nie skrzywdził A Ja. Przeze mnie Taylor nigdy nic nie zobaczy- Leo się rozłączył A my wszyscy westchneliśmy.

***Adam***

wyszliśmy na korytarz gdzie wszędzie byli uczniowie i o czymś gadali. Gdy się odwruciłem w strone hydroekspresu coś błysneło. Ten błysk oznacza, że ktoś przyjechał na wyspę.

-hej wszystkim przedstawiam wam nową Taylor- Daglas wyszedł z hydroekspresu i ujżalismy Taylor. Kim do niej podbiegła i ją przytuliła.

-co to za oksy- Chejs pokazał na dziwne okulary, które nosiła Taylor.

-a to są okulary przez, które nadal nic niewidze ale wysyłają do mojego mózgu fale elektro-magnetyczne, które pozwalają mi na nic nie wejść- Taylor wytłumaczył choć i tak nic nierozumiałam.

-mój wynalazek- Daglas się wtrącił.

-a rozmawialiście z Leo- widocznie też chciała żeby Leo wrucił.

-tak dziś. Dosłownie przed chwilą- wkońcu Kim się odezwała.

***Chejs***

15 minut później

-jaką sukienkę mam ubrać na ceremonie wręczenia nagrud- moja dziewczyna stanęła przede mną- tą czarną czy czerwoną- Kim pokazała mi dwie sukienki.

-skąd mam wiedzieć- odłożyłem książkę na stół.

- No weź. Jesteś moim chłopakiem musisz mi pomóc- dziewczyna zrobiła słodką minę, której nieda się oprzeć.

-czerwona podkreśla twoją cere- powiedziałem pół głosem na co ona się cicho zaśmiałam A potem mnie pocałowała.

-Chejs co mam ubrać czarną czy niebieską marynarke- tym razem Adam do mnie potrzedł. Co ja doradca mody.

-czarną albo nie niebieska są modne. Ubierz niebieska- Adam odłożył czarną marynarkę na fotel po czym cicho się i to bardzo przeraźliwie zaśmiał.

***Kim***

Pół godziny później

Ja, Bree, Chejs, Adam, Donald i Daglas siedzieliśmy właśnie w niezniszczalnej limuzynie. Gdy przejezdzaliśmy przez most nagle nasza limuzyna się zatrząsła.

-co to było- postanowiłam zapytać. Chejs położył rękę na moim kolanie co znaczyło, że się martwi. Bo zawsze tak robił jak był zestresowany lub się bał.

-relota w duł- Donald powiedział bardzo stanołczym głosem poczym roleta zeszła w duł i zobaczylismy, że zwisamy z mostu.

-o fajnie te auto umie latać- jeny Adamowi trzeba trochę rozumu w głowie.

-nie da rady z stąd wyjść. Przez to, że Daglas się włamał do limuzyny musiałem dać lepsze zabezpieczenia są najlepsze jakie zrobiłem bo nie umiem ich przejśc- zaczął się tłumaczyć Dawenport.

***Taylor***

-onie chyba to limuzyna pana Dawenporta bo by ratowali cywilów. Trzeba im pomóc- wyłączyłem telewizor- wyśle wam wspólżędne więc idźcie ratować ludzi.

-a my co zrobimy- Lawrenc na mnie spojrzał.

-najpierw zadzwonię po Leo. Mam nadzieję, że nam pomoże- Tak jak planowałam tak zrobiłam.

-o hej. Taylor nic ci nie jest- chyba niewiedział, że mam specjalne okulary dzięki, którym odczówam fale, które powodują, że mogę omijać przedmioty.

-wszystko w pożądku. Dzięki- uśmiechneła się do chlopaka- potrzebujemy twojej pomocy. Twoja rodzina jest w wielkim niebezpieczeństwie.

-co- moja wypowiedź chyba go bardzo ździwiła- dobra pomogę wam.

-dzięki. Dobra wyśle Ci współżędne. Będziemy czekać na moście- gdy się rozłączyłam bobiegliśmy na miejsce zdarzenia.

Na moście

Niedługo potem dołączył do nas Leo.

-Leo musisz wyłączyć tą płetwe jakimś polem elektrycznym czy coś takiego- spojrzałam na Leo A on na mnie. Wiedziałam co trzeba zrobić.

-musimy to zrobić i wiesz o tym- znów spojrzałam tym razem wymownie na Leo.

Chwilę potem wystrzeliliśmy kule w srebrną płetwe na dachu limuzyny i uwolniliśmy uwięzionych. Gdy to zrobiliśmy tam Ci pojechali na ceremonię. A najlepsze jest to, że Leo do nas wrucił i został jednym z mentorów i został kapitanem moim i Lawrenca czyli naszej drużyny.

Koniec. To najdłuższa część jaką napisałam i chyba też najbardziej mi się podoba.





BionicznaWhere stories live. Discover now