Minął już tydzień od pierwszego dnia szkoły. Gdy już miałam wychodzić ze szkoły z moim przyjaciółmi nagle z sufitu spada i zwisa kabel podnapięciem.-Uważaj.- krzyknęła Bree wywalając mnie bardzo szybko i zwinnie.
-Adam weź przetnij laserem ten kabel jak to przetrzymam.- powiedział Chejs.
-Spoko.- odpowiedział Adam.
Nagle widzę jak Adam strzela laserami z oczu i przecina kabel A Chejs swą kinetyką molekularną przytrzymuje kabel. Kabel został przeciety i nie stanowi zagrożenia.
-Co tu się stało.- spytałam się zdezorientowana.
-Bo...bo... my mamy super moce.- powiedziała Bree lekko zawstydzona.
-Coo.- powiedziałam gdy nagle zemdlalam.
-Kim odcknij się.- powiedział smutny Chejs.
-Co się stało. Śniło mi się, że macie super moce.
-Niestety to nie był sen.- powiedziała całą 3 hurem. Poczym Chejs pomógł mi wstać.
-W głowie mi się kręci.- rzekłam.
-Niemdlij nam tu.- krzyknoł Adam.
-Musimy iść powiedzieć do Dawenporta.- powiedziała Bree.
Więc poszliśmy. Gdy już byliśmy na miejscu pomogli mi usiąść na kanapie.
Nagle przychodzi Dawenport.-Kim mam dla Ciebie zła wiadomość. Twoi rodzice nie żyja.- powiedział zasmucony Donald.
-Co. Jak to się stało.- krzyknęłam smutna.
-Gdy lecieli helikopterem nad morzem skączyło im się paliwo.
-Co- krzyknęłam rozpłakana. Wybiegłam trzaskajac drzwi.
-To był zły moment żeby jej mówić o tym.- powiedział Chejs.
-Czemu?- spytał Dawenport.
-Bo tak jakby dowiedziała się o naszych mocach.- powiedziała Bree.
-co?
-No chyba musielismy ja uratować przed kablem zwisającym z sufitu . - powiedział Adam.
Chejs wybiega na dwór, żeby mnie poszukać. Popatrzył zauważył jak ja siedzę rozpłakana na ławce obok drzwi. Chejs siada obok mnie i mnie przytula.
-Niemartw się. Wszystko będzie w porządku.- mówi Chejs.
-Co ja teraz ze sobą zrobie?- rzekłam.
-Choć wejdziemy do środka.
-Dobrze.
Weszliśmy do środka. Usiadłam na kanapie.
-Możesz z nami zamieszkać.- rzekł Dawenport.
-Naprawde.
-Jest będę miał siostrę.- rzekl Adam rozbawiony.
-Adam Ty masz siostre.- powiedziała Bree.
-No tak ale chodzi mi o taką której nie mam.
Wszyscy się rozsmieszyli z Adama. Potem poszliśmy do labu.
-Nigdy nie znałam nikogo kto ma super moce. - powiedziałam podekscytowana.
-Oni nie mają super mocy bo przecież nie istnieją tacy ludzie. Oni są bioniczni.- powiedział dawenport.
-Czyli są robotami- rzekłam zdezorientowana.
-Nie. Oni są bioniczni czyli mają w szyi takie specjalne chipy, które dają im moce.
-Wow też mogę mieć takiego chipa.
-Niewiem. Oni posiadają te chipy, żeby ratować ludzkość. Czy Ty wogule umiesz bić się.
-Zrubmy tak. Jak Kim wywalił Adama zrobisz jej chipa.- powiedział Chejs.
-Spoko. No to Kim wywal Adama.- powiedział Donald.
Stanęliśmy z Adamem naprzeciwko siebie. Nagle gdy Adam chciał mnie zaatakować przeżucilam go przez plecy. Wszyscy byli ździwieni.
-Jak to zrobilaś.- spytał się ździwiony Chejs
-Od 6 roku życi trenuje różne sztuki walki.- powidzialam pewna siebie.
-Dobra zrobie ci tego chipa.- powiedział znudzony Dawenport.
-J.ej- powiedzialam- Powiecie mi wiecej o tych chipach.
-Ka mam kinetyke molekularną, pole magnetyczne, super inteligencję i kij elektryczny, Bree ma super szybkość, manipulacje głosową i niewidzialność, a Adam ma super siłe i lasery w oczach.- powiedzial Chejs.
-A ty leo coś masz.
-Nie bo szefuńcio niechce mi zrobić.
-Ty się jeszcze dziwisz. Jak Ty nawet pół kilograma nie umiesz podnieść.- powiedział Adam.
-A gdzie ja będę spała.- spytałem.
-Jak będziesz miała chipa to w tubie takiej jak my śpimy.- powiedział Chejs.
-To to niesą pralki.
-Nie to są specjalne kapsóły dla osób z chipami.
Czekaliśmy aż Donald zrobi chipa. Gdy zrobił takim specjalnym urządzeniem mi go wczepił. Mam moce super szybkość jak Bree, super siłę jak Adam i kinetykę molekularną jak Chejs. Donek zrobił mi jeszcze Kostium na misje i kapsóły do regenacji i na tym dzień się skączył.
Jak podoba wam się to opowiadanie to piszcie. Jak macie jakieś pomysły na kolejne części to piszcie w komentarzach.
YOU ARE READING
Bioniczna
Teen FictionTo opowieść o dziewczynie Kim którą została bioniczna. (Zakończona)