Śnieżna zawiść

3.2K 238 10
                                    

Rozdział 16

ELENA UMIERA! - słyszałam echo uderzające w każdy nerw mojego umysłu. Ktoś coś mówił, krzyczał ja jednak już nic nie rozumiałam. Biegłam tak szybko jak nigdy, czułam jakbym fruwała w powietrzu. Strach i adrenalina całkowicie mną zawładnęły. Mój oddech był nieregularny, a serce biło jak wielki młot w niewyobrażalnej prędkości. Nie znałam jej Komnaty, ale jakaś silna moc wskazała mi drogę. Z hukiem otworzyłam wielkie złote drzwi, a środku ujrzałam wielu ludzi biegających w tę i z powrotem. Nic nie słyszałam bo byłam kompletnie wypatrzona w Elenę leżąca na łóżku. Moja mama tak bezbronna
i słaba. Jej ręka była ranna, a czarny jad rozchodził się po jej ciele. Brakowało kilka centymetrów do serca. Po moim wejściu wszystko jakby stanęło w miejscu, czas przestał płynąc i znalazłam się tylko ja i mama. Przypomniałam sobie polane róż
i wszystkie momenty, które razem przeżyłyśmy. Może nie była matką, która trzymała cię przy twoim pierwszym kroku, może nie nagrywała twoich pierwszych przedstawień w przedszkolu, może nie zakazywała mi malować oczu w trzeciej klasie podstawowej, ale jednak była, jest i będzie moją mamą. Chaos ustał i każdy spoglądał na mnie, mój oddech już zwolnił
i ruszyłam do wielkiego łoża. Czyjaś silna ręka zatrzymała mnie w pół kroku. To był Czerkius. - Saro nie możesz jej pomóc! Nie pamiętasz jak ostatnim razem cię to osłabiło ? Jesteś bardzo cenna musisz się oszczędzać.... - Nie dałam mu skończyć bo wściekłość całkowicie mnie przejęła. - Oszczędzać ??? I dlatego mam nie uratować życia mojej matki ? Jak możesz tak mówić ? Jesteś "lekarzem" wiec wiesz co to oznacza wiec daj mi robić to na co zostałam powołana i nie ma już żadnej dyskusji . Elena, moja mama też jest bardzo cenna nawet bardziej niż ja sama! - Już nic nie mogło mnie powstrzymać. Złapałam Elenę za skażoną rękę i wypowiedziałam słowa, których nigdy nie mówiłam, mój umysł sam mi je podał i bez kontroli wypowiadałam wiersz:

Zdrowiej dziecię moje, bądź, zostań z nami. Bóg cię kocha i nie zostawi nas. Dziecię me otwórz oczy ujrzyj ten piękny świat. Bóg cię kocha i nie zostawi nas.Poczuj dobro noszone przez świętych, dostrzeż ciepło w tym sercu. Bóg cię kocha i nie zostawi nas.W sercu twym jest życie otwórz je. Bóg cię kocha i nie zostawi nas.

Po tych słowach wybuchła jasność. Poczułam ogromne ciepło i wielką miłość przepływającom przez nasze żyły. Zobaczyłam jak Elana w łzach kładzie biały koszyk z małym dzidziusiem przed moim domem, a wielkie skrzydła unoszą ja w górę. Widzę jak mnie dzień w dzień obserwuje. Nie przegapiła żadnej ważnej sceny. Wszystko o mnie wiedziała. Ta wizja pokazała jak naprawdę mnie kochała, w tym momencie i ja ją pokochałam. Nasze dusze w tej chwili się połączyły, a złota nić otaczała jej całe ciało. Wszyscy zakrywali oczy i krzyczeli. Ja czułam na twarzy tylko ciepłe łzy, a energia upłynęła ze mnie do pustki. Czułam osłabienie, ale dokończyłam to co zaczęłam. Nagle jasność znikła, a ręka Eleny była całkowicie zdrowa. Po chwili Elena otworzyła oczy i zachłysnęła się powietrzem. Podarowałam jej wielki uśmiech. Tym razem nie upadłam, czułam wyczerpanie, ale mój czyn jakimś cudem mnie wzmocnił, nie osłabił. Poczułam ciepło przepływające przez moje żyły i miłość otulające serce. Wszyscy byli pod wrażeniem nawet sam Czerkius. Złapałam Elenę za rękę i spokojnym głosem ją uspokajałam:

-Już wszystko dobrze nie martw się udało się znów jesteś z nami.

-Ale...- Nie dałam jej skończyć i zakryłam jej usta palcem.

-Śpij. Odpocznij. Porozmawiamy później.

-Dobrze... Sara?

-Tak?

-Dziękuje – Po tych słowach odpłynęła jak małe niemowlę i zasnęła w głębokim śnie. Nagle poczułam dziwne pieczenie na przedramieniu. Czułam jakby coś wypalało moją skórę. Z Piskiem podciągnęłam koszulkę i ujrzałam dziwny znak
w kształcie gwiazdy z krzywym sercem. Na Prawym przed ramieniu zauważyłam dwa takie znaki. Nie miałam pojęcia co to znaczy, lecz w mgnieniu oka znalazł się przy mnie Czerkius i spoglądał z podziwem na moje tatuaże.

Prawnuczka LucyferaWhere stories live. Discover now