Rozdział XXII

97 8 0
                                    


Logan

Pogoda w dniu balu jesiennego wpasowywała się w klimat tego dnia – od samego rana padało, a wokół Akademii unosiła się gęsta mgła, przez którą ledwo dało się cokolwiek zobaczyć. Jeśli nic nie zmieni się w ciągu najbliższych kilku godzin, Michaelson i spółka będą mieli z lasu znacznie lepszą kryjówkę, niż zakładaliśmy.

Jako że była niedziela i bal miał trwać do drugiej w nocy, zajęcia następnego dnia zostały odwołane. Przy odrobinie szczęścia, nie zrobi nam to różnicy i uda nam się wtedy triumfalnie wynieść się z Akademii.

Bailey wciąż nie mógł dodzwonić się do szefa. Ja nawet nie próbowałam. Jeśli jakimś dziwnym trafem by odebrał, to i tak wolałby rozmawiać z Bailim. Ich relacja nie ma dla mnie żadnego sensu, ale staram się ją szanować i wykorzystywać, kiedy wydaje się przydatna.

– Turner i Starret! Jeszcze raz, od początku – krzyknął na mnie i Andreasa pan Perry, wytrącając mnie z zamyślenia.

Ze sceny schodzili właśnie Bailey i Pris. Właśnie skończyli ostatnią próbę swojego duetu na bal i mogli już wychodzić. Występowaliśmy zaraz po nich, więc, jeśli nic się nie zepsuje, szybko do nich dołączymy. Dziewczyna przybiła mi piątkę, natomiast Bailey jedynie szczerzył się głupkowato. Robił to przez większość czasu.

– Idziesz? – zapytał Dre, wskazując otwartą dłonią na scenę.

Spojrzałam ostatni raz na Bailiego, któremu zostało już jedynie kilka kroków do wyjścia, po czym skupiłam swoją uwagę na Dre i naszym występnie. Padło wiele propozycji, zanim zdecydowaliśmy się na Don't go breaking my heart. Zrobiliśmy to po części, by sprawdzić, czy zostanie zaakceptowana przez Perry'ego. Po piosence Bailiego i Pris nasza brzmiała sto razy bardziej komicznie, niż zwykle.

Zostało nam zaledwie kilka godzin do balu, a mieliśmy jeszcze tyle rzeczy do zrobienia, ale to nie był moment na martwienie się tym. Stanęliśmy na środku sceny. Czekając, aż facet od fortepianu zacznie grać, chłopak pochylił się w moją stronę, ciągle jednak zachowując bezpieczny dystans, i zapytał:

– Idziesz na bal z Beau?

Powiedziałam o tym jedynie Pris i Avie. Wiedział też Beau. Oczywiście, że Beau mu powiedział. Chłopak nie potrafił utrzymać języka za zębami i gdyby tylko mógł, ogłosiłby to całemu światu.

– Mówił ci?

– Coś wspominał – powiedział i niemal niezauważalnie zerknął w bok.

Mimowolnie podążyłam wzrokiem w tamto miejsce, ale wisiała tam jedynie ozdobna kotara, za którą kryła się ściana.

– Dopiero co wrócił ze szpitala, bądź z nim delikatna.

Delikatna, jasne, jeszcze czego. W moim zawodzie to słowo nie ma prawa bytu.

– Oby szybko znaleźli odpowiedzialnego za to – szepnęłam na tyle głośno, by tylko on mnie usłyszał. Obyśmy szybko znaleźli tę osobę.

– Jak tylko się dowiem, kim jest, załatwię go – odparł bez zastanowienia. Nie stanowiło dla mnie wątpliwości, że mówił jak najbardziej poważnie.

Pokiwałam głową, zakodowując sobie w głowie, że mam do tego nie dopuścić.

Nadszedł wreszcie czas na naszą piosenkę.

Bailey

Cały dzień został przez nas szczegółowo zaplanowany – od obudzenia się do aresztowania Michaelsona i reszty zamieszanych. Jak na razie całkiem nieźle trzymaliśmy się tego planu.

(keep it) UndercoverWhere stories live. Discover now