Rozdział XVIII

70 7 0
                                    


Logan

Henke, Simone, Henke, Simone, Henke, Simo- Czy możemy się wreszcie dowiedzieć, kto to? Gdybyśmy chociaż znali płeć osoby, której szukamy, moglibyśmy wyeliminować część podejrzanych. Nadal na liście mieliśmy osoby poza Henke i Simone, ale to właśnie oni zajmowali najwyższe miejsca .

Kto mógłby chcieć pozbyć się Trenta, Lance'a, Alice, Praveena i Beau? I dlaczego? Co takiego zrobili, że komuś w takim stopniu podpadli? Zdawali się nie mieć nic wspólnego poza tym, że wszyscy uczyli się w Akademii.

Każdego dnia po zajęciach siedzieliśmy z Bailim do późnych godzin, w kółko czytając akta podejrzanych, przeglądając ich plany zajęć, swoje notatki i wszystko inne, co znaleźliśmy i wydawało się przydatne. Rozwiązanie zdawało się w zasięgu ręki, ale brakowało nam kilku ważnych informacji, wiążących wszystkie wydarzenia.

Jako że zostało coraz mniej czasu do balu jesiennego, Pris postanowiła, że nadszedł czas na kupno odpowiednich strojów. Okazało się, że zdobycie przepustki na wyjście jest dziecinnie proste – wystarczy być dziewczyną i upierać się, że potrzebuje się nowej sukienki. Od razu pozwolili nam wyjść.

Pris wzięła sprawy w swoje ręce i zabrała mnie i Avę na zakupy do najbogatszej dzielnicy. Przeszłyśmy obok dziesiątek sklepów, których same wystawy sprawiały, że czułam się biedna jak mysz kościelna. Czy ludzie naprawdę potrzebują ubrań za kilkanaście tysięcy? Gdyby one chociaż wyglądały dobrze, ale większość z nich można by równie dobrze położyć koło zwykłych szmat i nie byłoby widać żadnej różnicy.

Dziewczyna w końcu zatrzymała się przed ogromnym sklepem z połyskującymi sukniami na wystawie. Wyglądały jak takie, w których pojawiłyby się na rozdaniach nagród gwiazdy pokroju Blake Lively czy Taylor Swift. Przepiękne, błyszczące i w cenie mojego rocznego dochodu.

Weszłyśmy do środka, a ja starałam się wyglądać, jakbym była przyzwyczajona do takich luksusów. Przy wejściu od razu przywitała nas uśmiechnięta młoda kobieta, oferując nam pomoc, ale Pris od razu odmówiła, twierdząc, że wie, co robi. Pomieszczenie było dobrze oświetlone wiszącymi diamentowymi żyrandolami, na samym środku stało sięgające sufitu lustro, a kawałek dalej kryły się przymierzalnie. Po bokach porozmieszczane były wieszaki z sukniami – każda tylko w jednym egzemplarzu, bez jakiejkolwiek informacji o cenie. Wszystko było w porządku.

– Lance będzie na balu? – zapytałam Pris, gdy ta przyglądała się długiej różowej sukni z cekinami.

W tej samej chwili ona i Ava zwróciły swoje głowy w moim kierunku, niczym demony w horrorach.

– Akademia niechętnie akceptuje osoby z zewnątrz – zaczęła ostrożnie Pris. – Udało mi się dodać go na listę zaproszonych tylko dzięki temu, że jeszcze w tym roku się tu uczył.

– Zobaczysz, kretyni spróbują go przekonać, żeby wrócił – dodała Ava.

– Spróbuję trzymać go przy sobie. Będzie stał i ładnie przy mnie wyglądał. A wy? Wybieraaaacie się z kimś?

– Ha, jasne. Prędzej prześpię się z losowym chłopakiem na balu, niż pozwolę jakiemuś ze mną iść.

– Logan?

Czy byłam umówiona z Beau? Czy pamiętał, że się na to zgodziłam? Ilość alkoholu, jaką wtedy wypił powaliłaby zwykłą osobę, a on może nawet uszedłby za trzeźwego, gdyby nie lekkie zataczanie się, gdy chodził po dolewki. Szanse, że o tym zapomniał zdawały się być niemalże zerowe.

– Chyba idę z Beau – odpowiedziałam jej, przyglądając się sukienkom na wieszakach. Każda kolejna wyglądała milion razy lepiej od poprzedniej. – Jeśli się nie rozmyślił.

(keep it) UndercoverWhere stories live. Discover now