17 dzień

16 1 0
                                    

17.12.1409 r.

To koniec. Utknęłam w średniowieczu na zawsze. Pewnie poślubię baryłkowatego Bogumieła i zostanę matką jego kilkunastu synów. Wczoraj umarłam, wraz ze zniszczeniem zegarka, który mógł zwrócić mi dawne życie.
– Anno, otwórz!

Nakryłam głowę pierzyną. Pukanie do drzwi komnaty było uporczywe. Dziwigor nie dawał za wygraną.
– Mam wtargnąć siłą? – zagroził.

Z bólem serca opuściłam wygrzane łoże. Obraz nędzy i rozpaczy przywitał rycerza. Wpuściłam Dziwigora, następnie poczłapałam z powrotem na posłanie. Odprowadzał mnie zdumionym wzrokiem.
– Opuszczamy zamek. Przygotuj się – zakomenderował.
– Nigdzie nie jadę – powiadomiłam go głosem stłumionym poduszką.
– Nie możemy tu zostać. – Materac zapadł się pod ciężarem ciała wojownika, gdy ten przysiadł na jego krawędzi. – Chcesz, żeby hrabina dowiedziała się, żem ukrył przed nią wisior?

Przed moim nosem ruchem wahadłowym zadyndał medalion. Od razu odwróciłam się na plecy. Usiadłam, zgarniając przedmiot w dłonie. To on! Mój zegarek! Nie zniszczył się! Dawno nie byłam tak szczęśliwa.
– Ale... skąd...

Dziwigor wzruszył ramionami. Uśmiechnął się, a wtedy w policzkach zrobiły mu się urocze dołeczki. Potem zaczął opowiadać.

Kiedy wszedł do gabinetu nauczyciela, ten akurat pochylał się nad wisiorem. Rycerz przyłożył mizerykordię* do szyi alchemika i zagroził mu, że poderżnie gardło, jeśli nie odda medalionu.

Z zegarkiem w pięści Dziwigor odwrócił się. Nauczyciel zerwał się wówczas z krzesła, rzucił w rycerza słojem wypełnionym jakąś substancją. Wojownik uchylił się w ostatniej chwili. Upadł na ziemię, a naczynie nieszczęśliwym przypadkiem wpadło do wielkiego pieca. Zaraz też nastąpił wybuch.

Uniosłam zegarek do ust. 
– Teraz i zawsze – szepnęłam, nadaremnie się łudząc.

~~~

Mizerykordia – krótki sztylet, część uzbrojenia średniowiecznego rycerza.


Teraz i zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz