5 dzień

24 4 0
                                    

5.12.1409 r.

Pewnie dniało, choć wśród gęstwiny mrok zawsze panował. Nie zmrużyłam oka. Zbytnio byłam roztrzęsiona wczorajszymi wydarzeniami. A zły czas jeszcze się nie skończył...

Wychyliłam się uważając, by nie spaść z konara. Zerknęłam w dół. Czy już sobie poszedł?

Czyhał na mnie w nocy przez kilka godzin. Krążył wokół drzewa. Oddalał się tylko po to, by zaraz wrócić. Słyszałam skomlenie i wycie. Drapieżnik skrobał pazurami o korę, jakby sprawdzał, czy uda mu się wspiąć oraz mnie złowić. Nie widziałam go w ciemnościach, ale dźwięki, które dochodziły do uszu, wystarczająco pobudzały moją wyobraźnię. Okropnie się bałam.

To rzeczywistość pełna wilków, także tych w ludzkiej skórze. Kiedy odzyskam medalion, ucieknę stąd. Wrócę do domu, do Roberta.
– Anno!

Zdziwiłam się, jaką poczułam radość słysząc znajomy głos. Dziwigor okazał się jedyną osobą, której próbowałam zaufać. Nikt przecież nie chce być całkiem sam na świecie. Walka w pojedynkę z góry skazana jest na porażkę.

Rycerz wyszedł z zarośli. Rozglądał się uważnie dookoła. Jego wzrok padł w końcu na futro leżące na śniegu – to samo, które uratowało mi życie, gdy skoczył na mnie wilk, a jego zęby wbiły się głęboko w okrycie. Zsunęłam je wtedy z siebie i zanim zwierz się zorientował, uciekłam przed nim na drzewo. Miałam dużo szczęścia.

Bestii już nie było, musiała zrezygnować i odeszła, by szukać pożywienia gdzie indziej. Powoli zeszłam na ziemię, po czym podbiegłam do Dziwigora. Nie wiedząc, co czynię, rzuciłam mu się na szyję. Mężczyzna skrzywił się. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że był poważnie ranny.

(250 słów, wraz z datą)

Teraz i zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz