11 dzień

21 1 0
                                    

11.12.1409 r.

Dziwigor wydawał się mieć podły nastrój. Pewnie dręczyły go niejasne powiązania hrabiny von Bärin z Krzyżakami. Wczoraj wyjawiłam mu bowiem swoje podejrzenia.

Nie znałam tego mężczyzny za dobrze, ale zdążyłam zrozumieć tyle, że człowiek to ambitny i oddany Królestwu. Nie ośmieliłam się z kolei poinformować go, że przybyłam z przyszłości. Wyobraziłam sobie, jak patrzy na mnie z politowaniem, gdy dzielę się z nim tymi rewelacjami...
– Członkowie Zakonu wszędy szpiegów posyłają. Szukają poparcia wśród śląskich rycerzy, nawet naszych dostojników próbują przeciągnąć na swoją stronę – zaczął rozmowę Maćko, nienawykły przecież do milczenia.
– Nie sądzę, by Szafraniec uległ namowom hrabiny – odparł pewnie Dziwigor – jeśli oczywiście ta spróbuje nakłonić go do poparcia wroga Korony, w co nie wierzę. To mądra kobieta, która wie, że Piotr jest szlachcicem mocno lojalnym wobec naszego króla Jagiełły.

Poprawiłam się w siodle. Moje udo przez przypadek dotknęło wtedy ręki wojownika, który trzymał przed nami wodze. Serce zatrzepotało jak ptasie skrzydła. Wspólna jazda konno wywoływała we mnie zawstydzenie, ale nie mogłam wymagać od niezamożnego rycerza, by zakupił kolejnego konia.

Dziwigor znowu pogrążył się w swoich myślach. Maćko, by zabić nudę, zaczął nucić pod nosem miłosną balladę. Tymczasem wyjechaliśmy z głębokiego jaru, a krajobraz zrobił się jeszcze bardziej dziewiczy. Podziwiałam liczne wapienne formy skalne, które wyrastały w górę, a ich interesujące kształty pobudzały fantazję, zachęcając do tego, by nadawać im różne nazwy. Na horyzoncie majaczyła już przysadzista bryła jednej z twierdz obronnych na szlaku Orlich Gniazd. Był to zamek w Pieskowej Skale – ten, do którego zmierzaliśmy.

(250 słów, licząc datę)


Teraz i zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz