| 9 |

2.4K 103 19
                                    

Szlag!

Zrozumiałam, że nawet już nie chodzi o to by nie wkurzać Mylesa. To ja nie miałam ochoty na rozmowę. Wkurzał mnie i to właśnie za jego imieniem stało najwięcej kłopotów, które później dotykały mnie.

Odwrociłam się w jego stronę, nim zdążyłam się powstrzymać. Isaac trzymał dłonie na poręczach, aby zachować pełną równowagę. Jego koleżanka wciąż stała na środku lodowiska i z ciekawością przyglądała się nam.

Skupiłam wzrok na brunecie, który miał niezbyt ciekawą minę. Wciąż dało się zauważyć że nie dażył mnie sympatią, ale coś w jego oczach było zupełnie inne. Widziałam w nic ogromną pustkę i to od razu ukuło mnie w serce. Nie z jego powodu, tylko nagle widok smętnej miny przypomniał mi, jak jeszcze nie dawno cała moja rodzina taka była. Smutna, ponura, bez chcęci do prostych, małych czynności.

Nawiązałam z Isaaciem kontakt wzrkowy i czułam, jak starał się odczytać z mojej twarzy wszystkie towarzyszące mi emocje. Przez silnie uderzające wspomnienia nie czułam nic poza tęsknotą.

Musiałam szybko wrócić do domu.

Nie rozumiałam czemu zwykli ludzie czasem tak po prostu przez swoje smutne spojrzenie przypominali mi moją rozpacz. Automatycznie się wycofywałam, by powracać do tych wspomnień, które były jak koszmar.

Tym razem jednak nie mogłam tak po prostu uciec.

– Wszystko w porządku? – zapytała nieznajoma dziewczyna. Patrzyła na mnie ze zmarszczonym czołem. – Jesteś blada.

Dopiero teraz zauważyłam że podjechała do poręczy. Stała obok Isaaca i tak jak on, przygladała mi się z niepewnością.

Czułam jak w oczach zbierały mi się łzy. Starałam się powstrzymać płacz, a w myślach powtarzałam jak modlitwę typowe słowa osoby, którą tak bardzo chciałam zobaczyć. Było to jednak nie możliwe. Nie było na to żadnego sposobu.

Bądź ponadto. Bądź ponadto.

– Wilma? – zapytał Isaac. – Dobrze się czujesz?

Pokiwałam głową, bo nie byłam w stanie wymusić z siebie słowa.

Spojrzałam szklistymi oczami na bruneta. Nie wiedziałam skąd wziął sie u mnie nagle taki silny napad rozpaczy. Może przez to że cały ten czas starałam się być silna, aby dać stabilne oparcie mamie? Nie miałam pojęcia. Po prostu nagle coś pękło. Od tak.

Wyraźne zmartwienie przewijało się przez twarz Isaaca albo już źle widziałam przez łzy. Dziewczyna po prostu stała i przyglądała mi się.

– Muszę iść – wymamrotałam niewyraźnie.

Odwróciłam się na pięcie, mocno ściskając swoje rzeczy w dłoniach. Nie zatrzymywali mnie, tylko patrzyli na moje plecy, gdy się oddalałam. Czułam to na sobie.

Nagle z ust dziewczyny padły słowa przez które automatycznie stanęłam, jakby nogi ugrzęzły mi w podłodze.

– Jakbym zobaczyła ducha – wyszeptała dyskretnie, ale echo na hali sprawiło, że jej słowa i tak do mnie dotarły.

Nie wiedzieć czemu nagle w głowie zrodziła mi się teoria, której byłam pewna. Znała ją.

Odwróciłam powoli głowę przez ramię, by spojrzeć na tą dziewczynę. Zrobiło jej się głupio, ale nic więcej nie powiedziała. Za to ja zaczęłam się zastanawiać, ile prawdy było w tych myślach, które przeszywały się w mojej głowie.

SzeptemDonde viven las historias. Descúbrelo ahora