Rozdział 3

16.8K 672 1.1K
                                    


 NICOLE

Siedziałam w towarzystwie Lily i Chrisa w naszej ulubionej pizzerii na obrzeżach Riverside. Relacjonowaliśmy sobie nawzajem wydarzenia ze szkoły i zajęć, które niestety w dużej mierze mieliśmy osobno. Najczęściej widywaliśmy się na przerwach, dlatego wykorzystywaliśmy każdą nadarzającą się okazję, na wspólne spędzenie czasu po lekcjach. Dodatkowym powodem do przejedzenia pieniędzy był fatalny dzień i mój humor, który sięgał dna.

Moment, w którym otworzyłam oczy był pierwszym pechowym wydarzeniem tego dnia. Właśnie wtedy zrozumiałam, że zaspałam kolejny raz do szkoły. W czasie pośpiesznych przygotowań do wyjścia, zdążyłam pokłócić się z rodzicami o późny powrót i nieobowiązkowość. Oczywiście usłyszałam całą listę swoich przewinień i nie obyło się bez standardowego stwierdzenia, że ich rozczarowuję. Przełknęłam to, bo nie powiedzieli nic, czego już nie słyszałam w swoim osiemnastoletnim życiu. Z każdą kolejną godziną było niestety coraz gorzej. Kłótnia z nauczycielką przelała czarę goryczy.

— Nie wierzę, że jej to powiedziałaś. — Chris parsknął śmiechem, wgryzając się w kawałek ciepłej i smakowicie wyglądającej pizzy.

— Sama nie wiem, dlaczego jej tak odpowiedziałam — mruknęłam, chowając twarz w dłoniach. — Jak moi rodzice się dowiedzą, to zamurują mnie w pokoju bez okien i dostępu do internetu — westchnęłam, gnębiona nie tyle wyrzutami sumienia a strachem.

Obawiałam się ich reakcji i tego co zrobią, gdy dowiedzą się o naganie. Wiedziałam, że to był ostatni rok i czasami powinnam ugryźć się w język, ale nie zawsze mi to wychodziło. Oparłam głowę o ramię blondynki, która siedziała obok i ciężko westchnęłam, słysząc nieustający chichot Wilsona.

— Ty zawsze najpierw mówisz, a potem myślisz — rzuciła Lily, przełykając głośno swój napój.

— A powiedzcie, że nie miałam racji?! — zapytałam, energicznie prostując się krześle.

— Może i miałaś — zaczął Chris, przeżuwając jedzenie. — Ale nie musiałaś jej od razu mówić, że ty w przeciwieństwie do niej, nie widziałaś na własne oczy wojny secesyjnej, więc możesz nie pamiętać wszystkiego.

Zgromiłam wzrokiem przyjaciela, bo wiedziałam bez jego ciągłego wytykania, że przesadziłam. Niestety Lily miała rację, moje czyny i słowa często wyprzedzały proces myślowy. Wiedziałam, że byłam impulsywna i wpędziło mnie to niejednokrotnie w kłopoty. Miałam tylko nadzieję, że kiedyś przez swój niewyparzony język, nie znajdę się w sytuacji bez wyjścia.

— Dobra, zmieńmy temat — zarządziła Lily, zapobiegając naszej bezsensownej dyskusji. — Powinniśmy wyrwać się na jakąś imprezę — zaproponowała, po czym wepchnęła do buzi duży kawałek pizzy.

— Muszę ci przypomnieć, że jest czwartek? — Zerknęłam na dziewczynę. — I w poniedziałek byliśmy już na imprezie, którą wymyślił ten dureń zasiadający przed nami. — Wskazałam palcem na Chrisa, który spojrzał zaskoczony, udając niewiedzę.

Impreza w porcie była ich pomysłem i spokojnie mogłam ich obwiniać o wydarzenia tamtego wieczoru. Gdyby nie wyciągnęli mnie tam, nie spotkałabym Nathaniela i żaden jego kumpel by mnie nie uprowadził. Wszystko było ciągiem zdarzeń przyczynowo—skutkowym i wszystko zaczęło się od pomysłu Wilsona. Oczywiście wiedziałam, że miałam wolną wolę i mogłam odmówić, nie jechać lub zwyczajnie nie pakować się w tarapaty, ale łatwiej było zwalić winę na kogoś innego. W tym wypadku był to blondyn, który z trudem przełykał przeżute jedzenie.

— Ale, że ja? — zapytał zaskakująco wysokim tonem głosu.

— Ty.

— Nicole — odchrząknęła dziewczyna, spoglądając na mnie z politowaniem. — Nikt ci nie kazał prowokować Nate'a.

HEART ON FIRE | W SPRZEDAŻYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz