(14) Urodziny Aleksandry

1.2K 48 35
                                    

Sobota:
Zakładam czerwoną sukienkę, która idealne podkreśla moją sylwetkę, a do tego czarne obcasy.

***
-Hej-witam się z Aleksandrą, która była zadowolona. Była ubrana podobnie do mnie, co na start mnie mocno zirytowało.

-Cześć-odpowiada i cmoka mój policzek.

*Igor*
Kiedy ją zobaczyłem od razu moje nogi się ugięły. Jej zakręcone włosy były tak piękne i świeże, że mógłbym wpleść w nie dłonie i całować jej usta. Była seksownie ubrana co jeszcze bardziej mnie kręci. Niestety już pewnie ona nic do mnie nie czuje, więc mam wszystko stracone. Mam niespodziankę dla Oli, sam nie wiem czy powinienem to zrobić, ale skoro już wszystko stracone z Sylwią muszę w końcu być z jakąś dziewczyną na zawsze.

***
Tort, szampan, piosenka „sto lat"... Po niej to zrobię-oświadczę się Oli. Tak, właśnie tak. Nie wiem czy chce to zrobić, ale czuje, że to ten czas, kiedy chce mieć już tą jedyną, na stałe.

Goście skończyli śpiewać, podchodzę do solenizantki i klękam przed nią.

-Olu...-zamiast na nią spoglądam na Sylwię, ona płacze, a raczej zaraz będzie płakać. Co się dzieje? Nic nie rozumiem.

-Igor, czy ty...-przesuwa dłonią moją głowę, abym się na nią patrzył.

-Tak-lekko się do niej uśmiecham-Wyjdziesz za mnie?-pytam.

-Tak, Boże kocham Cię-natychmiast wpija się w moje usta.

Kiedy kończymy pocałunek zakładam na palec pierścionek zaręczynowy.

W tłumie słyszę głosy typu: „Gratulujemy ogromnie", „Będziesz najlepszą Panną Młodą".

Cholera ja zamiast się cieszyć mam w głowie kurewski mętlik-nie wiem czy dobrze zrobiłem. Każdy chyba miał takie uczucie, coś w stylu: Nie potrafię określić czy go kocham. Ale tu jest gorzej, ponieważ ja poprosiłem Olę o to czy weźmie tak jakby ze mną ślub.

Spoglądam na miejsce, na którym wcześniej stała Sylwia. Nie ma dziewczyny, za to jest jej torebka.

-Gdzie Sylwia?-pytam Adriana, który stał obok brunetki.

-Poszła do domu, źle się czuła-mówi.

-Cholera-łapie jej torebkę w dłoń i wybiegam. Siadam do auta, chuj z tym, że wypiłem jedno piwo.

Wyjeżdżam spod mojego mieszkania z piskiem opon.

Dawno, dawno temu...~Igor Bugajczyk „ReTo" [CAŁA]Kde žijí příběhy. Začni objevovat