Jisung siedział przy drewnianym stoliku wpatrując się w swoje dłonie. Pomieszczenie wypełniał dźwięk włączonej mikrofali. Uniósł powoli wzrok na mężczyznę stojącego przed nim.
Tata Chenle był projektantem mody i lubił mawiać, że jego ubiór jest jego wizytówką, dlatego zawsze dbał o niego w najmniejszym szczególe. Jednak dzisiaj jego długie czarne włosy związane były w supeł na karku, a kilka kosmyków opadało mu na twarz, jego policzki okrywał cień zarostu, a pod oczami rysowały się cienie. Miał na sobie sweter w odcieni wściekłego różu, który zsunął mu się mało elegancko z ramienia i czarne legginsy, które były wytarte na kolanach.
- Przepraszam za podłogę. - Powiedział cicho Jisung.
Nie spodziewał się tego, że mężczyzna chwyci go w ramiona i mocno do siebie przytuli. Na początku trochę się spiął, ale rozluźnił się i poklepał go po plecach, wiedział jak ważne dla rodziców jest potomstwo, a ojcowie Chenle mieli tylko jego.
- Kochanie. - Upomniał go drugi mężczyzna, który wyciągnął mrożoną pizzę z mikrofali. - Jest wygłodniały, daj mu najpierw zjeść.
Tata Chenle odsunął się kawałek i pogłaskał Jisung po głowie.
Gdy postawiono przed chłopakiem talerz, próbował się powstrzymać, żeby nie jeść zbyt łapczywie, ale jego organizm miał inny plan. Pochłaniał kawałki ciepłego ciasta z ciągnącym serem i dopiero kiedy połowa pizzy zniknęła w jego brzuchu otarł okruszki z twarzy i spojrzał na dwójkę mężczyzn, który czekali z obawą na twarzy, aż przemówi.
- Ymm... Tak. - Chrząknął.
- Chenle jest bezpieczny, tak? - Zapytał spokojnie papa Chenle, mężczyzna o krótko ściętych brązowych włosach, który miał na nosie krągłe okulary.
- Tego nie wiem. - Powiedział zgodnie z prawdą.
- Mówiłeś, że z nim rozmawiałeś, tak? - Ponaglił stylista.
- Połączyłem się z nimi za pomocą programu, który napisałem, ale tylko na chwilę. Widziałem ich wszystkich, wydawali się zdrowi.
Mężczyźni spojrzeli na siebie.
- Jisung gdybyś tu teraz z nami nie siedział, nie uwierzyłby ci... Bo widzisz. Oni pokazali nam zdjęcia zrobione z muru, zdjęcia... - Głos mu się załamał. - Waszych martwych ciał. Naszego Lele... i twoje też.
Oczy Jisunga się rozszerzyły. Mógł pomyśleć, że informacja o jego śmierci znalazła się w gazecie w wyniku niedopatrzenia, a informacje o ich ciałach były fikcją literacką, ale zdjęcie jego martwego ciała nie mogło być przypadkiem. Ktoś chciał, żeby ludzie myśleli, że nie żyje.
- Uda ci się znów z nimi połączyć? - Zapytał mężczyzna wyrywając go z zamyślenia.
- Nie wiem. - Powiedział zgodnie z prawdą. - Będę próbował.
- Chcesz, żebym zadzwonił do twoich rodziców? - Zapytał tata Chenle wstając.
- Nie. - Pokręcił głową. - Lepiej jest jak myślą, że nie żyję. Nie chcę ściągnąć na nich niebezpieczeństwa. - Jego ton był tak chłodny i rzeczowy, że spowodował dyskomfort u jego rozmówców, mimo to nie kłócili się z nim.
- Zostań z nami, nikomu nie powiemy, że tu jesteś. - Odezwał się mężczyzna w okularach.
- Tak, możesz mieszkać w pokoju Lele... - Głos stylisty znów się załamał.
Jisung nie miał innego wyjścia, jeśli chciał się połączyć z przyjaciółmi potrzebował prądu i jedzenia, a także czasu. Skinął głową, czując jak zmęczenie powoli go ogarnia.
CZYTASZ
Fire Kingdom (Markhyuck Nomin)
General FictionJeszcze rok temu Donghyuck miał uroczego chłopaka, szczęśliwą rodzinę i paczkę przyjaciół. Dzisiaj to wszystko jest tylko wspomnieniem. Jak chłopak poradzi sobie w nowym świecie, kto okaże się zdrajcą i kim jest zakapturzona postać, która go śledzi...