37.

482 32 12
                                    

I Lost my only hope, I Lost you"

    Budynek Ratusza w samym centrum Sydney, był niełatwym celem dla Luke'a. Musiał porozmawiać z burmistrzem, jednak nie mógł tak po prostu wejść do budynku i stanąć z nim twarzą w twarz. Dobrze zaplanował jak ma przebiegać to spotkanie i przez kilka dni obserwował Moor'a, chcąc poznać jego zwyczaje. Nerwowo spoglądał co kilka chwil na zegarek na nadgarstku, czekając aż mężczyzna wyjdzie z budynku. Jak nigdy jego praca przeciągała się już o kilka minut, przez co Luke robił się coraz bardziej nerwowy. Kiedy w końcu ujrzał upragnioną sylwetkę wysokiego mężczyzny, wysiadł z samochodu i oparł się o jego maskę, obserwując sylwetkę Clovel'a, zmierzającego do swojego pojazdu. Nie bez przyczyny zaparkował tuż obok niego, chciał przedstawić mu ofertę nie do odrzucenia, wiedział że musi dobrze rozegrać tą rozmowę. Nie mógł ryzykować, że mężczyzna wezwie ochronę, więc ta rozmowa nie mogła odbyć się w jego gabinecie. Burmistrz zmierzył chłopaka swoim ostrym spojrzeniem, kiedy otwierał drzwi samochodu aby wrzucić na siedzenie pasażera marynarkę i aktówkę, którą zawsze nosił ze sobą.

   - Mogę w czymś pomóc? - zapytał, widząc jak Luke odwraca się w jego stronę, zastępując mu drogę do drzwi po stronie kierowcy.

   - Owszem - blondyn uśmiechnął się tajemniczo i zdjął z głowy kaptur, który przysłaniał jego twarz. - Myślę, że mam dobrą ofertę, nad którą powinieneś się zastanowić.

   - Hemmings - burmistrz wysyczał przez zęby i wcisnął dłonie w kieszenie spodni. Uśmiechnął się nonszalancko, prostując plecy i przybierając arogancką postawę, zaśmiał się pod nosem. - Co ty możesz takiego dla mnie mieć? Nie mam ochoty ustawiać się z gangami i tak już dużo ode mnie otrzymaliście. Nie uważasz chyba, że mam ochotę pakować się w kłopoty, będąc na moim stanowisku.

   - Chyba za późno, żeby zastanawiać się nad tym - chłopak odpowiedział mężczyźnie z tą samą kpiną w głosie i wyciągając z samochodu plik teczek, rzucił nimi w mężczyznę, które ten ledwo złapał. - Proszę, czytaj, może to pomoże Ci podjąć słuszną decyzję.

    Burmistrz z niemałym zaskoczeniem przyglądał się dokumentom. Luke oparł się o swój samochód, rozglądając się po okolicy, ale kątem oka wciąż obserwował reakcję burmistrza. Mężczyzna gdy tylko rozchylił pierwszą z teczek i przeczytał fragment zapisanych notatek, zamknął je szybko, zaciskając na nich mocniej dłonie. Luke podświadomie czuł, że jest na wygranej pozycji, widząc jak burmistrz poluźnia mocno zapięty krawat i wrzuca teczki na siedzenie samochodu.

   - Skąd to masz? - mężczyzna zbliżył się do Luke'a, szarpiącego za jego koszulkę i spoglądając na niego wściekle.

   - To mało istotne, myślę że ważniejsze jest to co mogę z tym zrobić - Luke wyrwał się z mocnego uścisku mężczyzny, poprawił swoją koszulkę i teraz to on przybliżył się do bruneta, mierząc go wzrokiem. - Prosty układ, Ty mówisz mi wszystko co wiesz na temat Elyas'a Turner'a, ja nie wysyłam tego do prasy. Chyba ważniejsza jest dla ciebie kariera, niż marny syn Blacktohrna - chłopak zaśmiał się gorzko.

   - Nie wiesz ile mogę stracić, wydając wam go prosto w ręce. Doskonale wiem co chcecie osiągnąć, ale to nie jest łatwy przeciwnik.

   - Myślisz, że byłbym tu dziś gdybym tego nie wiedział! - Luke rzucił kpiąco, wciąż nie odrywając wzroku od mężczyzny. Nie widział w jego oczach strachu, co trochę zbiło go z tropu. - Potrzebuję wiedzieć wszystko co wiesz, muszę go dorwać jak najszybciej.

   - Wydaje Ci się, że możesz mnie szantażować, ale ja też coś na was mam - Burmistrz odepchnął Luke'a, poprawił koszule i wyciągnął z kieszeni mały przenośny alarm, który świecił już mocno czerwono. Nie minęło kilka sekund, a dwa radiowozy zatrzymały się tuż za ich sylwetkami, a z ich wnętrza wybiegło kilku uzbrojonych funkcjonariuszy. - Mogę Ci zaszkodzić bardziej niż myślisz - mężczyzna uśmiechnął się tryumfalnie, gdy dwóch policjantów z wycelowaną w Luke'a bronią, zapinało na jego nadgarstkach kajdanki.

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz