10.

4.8K 436 45
                                    

                    „You can still trust me"

Ciche oddechy unosiły się w powietrzu, przerywając cisze, panującą w szpitalnej sali. Lively ostrożnie usiadła na rogu łóżka Michaela, który zerwał się gwałtownie, chcąc wytłumaczyć się przed załamaną brunetką. Dziewczyna ukryła twarz w dłoniach i energicznie kręciła głową na boki. Nie chciała uwierzyć w to, że osoba, której jako jednej z nielicznych ufała, mogła ją tak okłamywać. Mikey delikatnie dotknął jej ramienia, jednak kiedy Lively odsunęła się od niego, zabrał swoją dłoń i westchnął głośno. Nie chciał nigdy zaszkodzić brunetce, ale sprawy potoczyły się nie tak, jak sobie to wyobrażał. Swoim tajemniczym planem, mógł zaszkodzić Lively jeszcze bardziej, mimo że nigdy tego nie chciał .

    - Wytłumacz mi tylko, dlaczego to zrobiłeś? - Lively spojrzała na Miachael'a, nie kryjąc swojego rozczarowania. Chłopak wyraźnie bił się z myślami, nie wiedział jak wytłumaczyć się przed przyjaciółką, już dawno powinien wyjaśnić jej wszystko. Dobrze wiedział, że kłamstwo to najgorsza rzecz jaką mógł zafundować im wszystkim, ale ciagle żył w przekonaniu, że robił to wszystko dla ich wspólnego dobra, okłamując tym samym samego siebie.

    - Liv ja nie myślałem, że dowiesz się w taki sposób. Od początku powinienem wam powiedzieć co zamierzam, chciałem zakończyć to wszystko raz na zawsze. Nigdy nie chciałem ci zaszkodzić, uwierz mi - Mieky przeczesał dłonią włosy i szarpnął za kroplówkę, sprawiając sobie ogromny ból.

    - Współpracując z ludźmi mojego ojca?

    - Nigdy z nimi nie współpracowałem Lively, robiłem to wszystko tylko po to aby poznać ich zamiary, jednak nikt nie mówił głośno, kto stoi za prześladowaniem nas wszystkich - Blondyn starał się przekonać Lively,  jednak dziewczyna ze spuszczoną głową, przyglądała się swoim dłonią, nadal nie mogąc zrozumieć zachowania przyjaciela.

    - To cię nie usprawiedliwia - szepnęła cicho i podniosła swój wzrok ponownie na niego. - Cały czas ci ufałam.

    - Nadal możesz to robić. Liv nie wiem jak mógłbym udowodnić ci, że mówię prawdę.

    - Ja też tego nie wiem Michael.

    - Wiem, że zawaliłem nie mówiąc wam o tym wszystkim, jednak tak było łatwiej. Zdaje sobie z tego sprawę, że to był ogromny błąd - chłopak spuścił wzrok, nie mogąc wytrzymać spojrzenia Lively, w którym kryło się tak wiele winny, którą go obarczała. - Nie wszystko poszło po mojej myśli.

    - O czym ty mówisz? - brunetka pogubiła się w słowach przyjaciela.

    - Członkowie starego gangu Blackthorn'a, pracują teraz dla kogoś, kogo nazywają szefem, jednak nikt nigdy nie zdradził mi jego imienia. Wiem niewiele, mimo że starałem się dowiedzieć czegoś więcej. Wszystko poszło na marne - Mikey po raz kolejny westchnął głośno - To postrzelenie, to nie był przypadek. Dowiedzieli się, że nie odszedłem od was, chcieli się mnie pozbyć.

    - Nie chcesz chyba powiedzieć, że narażałeś dla mnie swoje życie ? - Lively zrozumiała, jak niesłusznie wiele poświęcał. Nie uważała, że jej życie jest warte więcej niż jego, dlatego czuła się w tej chwili podle. Nigdy nie chciała, aby ktokolwiek z nich, w taki sposób narażał się dla niej.

    - Dla nasz wszystkich. Ta sprawa dotyczy każdego z nas.

    - Przepraszam - Lively szepnęła cicho.

    - Nie powinnaś...

    - Powinnam Mikey! Nigdy nie powinnam pomyśleć, że mógłbyś zrobić coś tak okropnego - brunetka czuła się okropnie. Naiwnie tak szybko straciła zaufanie, do kogoś, komu powinna ufać mimo wszystko, kto wystarczająco udowodnił jej, że może na niego liczyć. Zbyt pochopnie oceniała zachowanie jej najbliższych, nie dając im wytłumaczyć tego co robili.

Revenge | l.h (EIDS cz.II)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz